10 października 2020 roku zaczęłam dokumentować moje sny, ponieważ odkryłam, że są dość porąbane i fajnie by je było opisywać. I wiecie co? To był bardzo dobry krok, bo wczoraj przy czytaniu jednego z nich popłakałam się ze śmiechu XD. Także tak, oprócz płyt, znanych piosenek, moich starych zeszytów, biografii zespołów i różnej maści cytatów kolekcjonuję też sny. Pod spodem znajdziecie moją pierwszą "zdobycz". Miłego czytania!
***Otóż byłam doktorem Kidlerem z "Daleko od noszy" i chowałam się przed ordynatorem pod ubraniami w mojej garderobie, która tak w ogóle była w szpitalu. Było to straszliwie stresujące, szczególnie, że w mojej kryjówce co chwila nagabywał mnie ten taki ulizany pacjent, co leży w korytarzu (nie pamiętam, jak on się nazywa). Wnerwiał mnie tym niemożebnie. Następnie przesmyknęłam się do windy i poszłam posiedzieć na schodach wejściowych do mojego domu. Nagle patrzę, a tu w moją stronę leci mama sokół z małym sokolątkiem i siadają na barierce, więc ucięłam sobie z nimi małą pogawędkę po rosyjsku.
CZYTASZ
Różne oblicza betonu
RandomOto książka uniwersalna- będę do niej transferować wszystko, co mi do łba przyjdzie i co mój mózg sobie uroi, dlatego wróżę jej raczej chaotyczną przyszłość. Nie mam jeszcze pojęcia, jaką mieszankę pogadanek, opowiadań, wierszydeł, recenzji i innych...