Owszem, w zupełnie losowym momencie swojego życia postanowiłam odkurzyć moją ulubioną profesjonalną aplikację do tworzenia grafik (Paint) i spędzić parę godzin na skrupulatnym przeklejaniu tam zdjęć z Internetu. Nagły napływ nostalgii natchnął mnie do odkopania momentów mojego dzieciństwa, które leżały wetknięte niedbale między fałdy mojego mózgu, zarastając tym takim dziwnym zielonym meszkiem. I trochę śmierdząc. Ale udało mi się, odświeżyłam je! Oto efekt końcowy:
Błagam, powiedzcie, że dobrze widać... W każdym razie, od razu chcę powiedzieć, że ja tych rzeczy nie jadłam c o d z i e n n i e, a posturę ulanej kluchy mam z zupełnie innych powodów. Serio! Praktycznie wszystko, co tu widzicie było dla 6-letniej mnie prawdziwym delikatesem konsumowanym wyłącznie z wyjątkowej okazji (wizyty u babci, pozbycia się drobniaków w sklepiku szkolnym, urodzin kolegi bądź koleżanki z klasy albo przebłagania mamy, chociaż to akurat było osiągalne wybitnie rzadko).
Poniżej omawiam część przekąsek, które widzicie powyżej, bo najwyraźniej mam za dużo czasu (nie mam, po prostu unikam obowiązków):
- Kubuś Scool - nigdy go nie piłam, ale pamiętam jak dzieciaki przynosiły go do przedszkola. Strasznie im zazdrościłam, bo mi mama nie pozwalała :C
- Cukierki truskawkowo-śmietankowe - t o p, cukierek nad cukierki. Zawsze najszybciej schodził, kiedy jakiś dzieciak przynosił torbę słodyczy na urodziny
- Ser twarogowy Zielona Łąka z Biedry - tak, to nie żart XD Pamiętam jak go jadłam z siostrą w ramach podwieczorku, gdy byłyśmy bardzo małe. Był pyszny. Pamiętam też jak bite 3 godziny siedziałam przed kompem, próbując znaleźć choćby jedno jego zdjęcie - a znalazłam je w jakimś dokumencie inspekcji żywności sprzed 15 lat. Jak myślicie, że jesteście desperatami to pomyślcie o mnie i od razu zrobi wam się lepiej
- Mleko w tubce - do tej pory je uwielbiam, czysta ambrozja
- Paluszki Lubelskie z makiem - WYCOFALI JE, a były przepyszne! Smakowały jak podróże samochodowe na wakacje z rodzicami...
- Stara mieszanka Wedlowska - przepraszam bardzo, ale była lepsza od tej dzisiejszej. Moim ulubionym był Manilla, który miał charakterystyczne polskie nadzienie o smaku słodkim (prawie identyczne mają teraz mikołajki z Goplany). No i jeszcze kultowy Nygusek B))
-Gratka - gdy chodziłam z babcią do sklepu, często mi ją kupowała. Nie była może jakąś poezją smaku, ale zaspokajała moją rządzę cukru (która trwa do dziś)
-Radioaktywna drożdżówka z Biedry - ponieważ u mnie większość wycieczek szkolnych odjeżdżała z parkingu Biedrony, ta drożdżówka była regularnym gościem mojego plecaka podczas takich wypadów. Prawdopodobnie smakowała jak mix niemieckiej chemii gospodarczej, ale była słodka to nie marudziłam
-Oranżada - jeśli ktoś rozpoznaje, skąd ona jest, to witam sąsiada/sąsiadkę!
-Rogale i wafle z PSS-u - to jest iście personalne wspomnienie, bo dotyczy produktów, które były dostępne tylko w sklepach Społem w moim regionie. Do tej pory gdy moja mama wyrwie te rogaliki (trudno na nie trafić) to cieszę się jak dziecko
Ale dobra, dosyć tego pitu pitu! Oto zadanie nominacyjne:
Zrób grafikę lub ułóż listę top 10 zawierającą przekąski, które kojarzą ci się z twoim dzieciństwem. Postaraj się naprawdę przeszukać pamięć - im bardziej zapomniany produkt, tym lepiej! Możesz też opisać wspomnienie, które jest z taką przekąską związane.
I najważniejsze - baw się dobrze :DNominuję:
i kogokolwiek, kto by chciał być nominowanym
Piszcie też, co z mojej kompilacji znacie, bo jestem ciekawa!
A na koniec - rzygi w galaretce:
CZYTASZ
Różne oblicza betonu
RandomOto książka uniwersalna- będę do niej transferować wszystko, co mi do łba przyjdzie i co mój mózg sobie uroi, dlatego wróżę jej raczej chaotyczną przyszłość. Nie mam jeszcze pojęcia, jaką mieszankę pogadanek, opowiadań, wierszydeł, recenzji i innych...