12.Czy to już oznaka toksycznej znajomości?

1.1K 32 1
                                    

*Nie jest sprawdzony* 

Każdy z nas ma chyba takie miejsce, w którym czuje się najlepiej na świecie. Bezpiecznie, swobodnie, mile widzianym. Dla mnie takim miejscem zdecydowanie był dom pewnego bruneta, który wziął się w moim życiu niewiadomo skąd. 

Nasza znajomość była dziwna. Nie znaliśmy się długo, nie przeżyliśmy razem szczególnie wiele, ale mimo to czułam się do niego bardzo przywiązana. Może to przez fakt tego, że umieliśmy się odnaleźć w swoim towarzystwie? 

Bałam się stracić w niego wiarę, chociaż czułam, że jakikolwiek by nie był, nie mogłabym stracić o nim dobrego zdania. W moim umyśle utkwiło dziwne przeświadczenie akceptacji wszystkiego, co mógłby on robić.

Czy to już oznaka toksycznej znajomości?

-Masz listę pytań? Nie powiem Ci nic więcej, nic mniej niż to, o co zapytasz- zapewnił, zajmując miejsce na przeciwko mnie. 

-Mniej więcej- powiedziałam, wbijając wzrok w kubek z ciepłą herbatą, którą trzymałam w dłoniach, próbując je trochę ogrzać. 

Brunet przyglądał mi się w spokoju, dając przestrzeń do namysłu i byłam mu za to wdzięczna. W mojej głowie toczyła się batalia słów, a ja starałam się wybrać te najbardziej odpowiednie. 

-Nie chcę, żeby zrobiło ci się przykro, jak zacznę pytać o to co mówią o tobie ludzie- zaśmiałam się nerwowo, zakładając pasmo włosów za ucho. 

-Wiem co o mnie mówią, nie jest w stanie mnie to urazić- brunet podniósł się z miejsca, aby usiąść obok mnie -Drugiej takiej okazji nie będzie.

Spojrzałam mu w oczy i trwałam tak przez dłuższą chwilę. W niewiadomy sposób uspakajało mnie to, jak na mnie patrzył i czułam, jakby dawał mi zapewnienie, że wszystko będzie w porządku. 

I to był ułamek sekundy, w którym zdecydowałam się zmniejszyć całą dzielącą nas przestrzeń i po prostu go pocałować. Brunet od razu oddał pocałunek, jakby był na to przygotowany. Położył dłoń na mojej szyi, uwielbiałam kiedy to robił. Uśmiechnęłam się przez pocałunek i czułam, że on również. 

-Okej, teraz jestem gotowa- wyprostowałam się i skrzyżowałam nogi na kanapie, odwracając się całkowicie w jego stronę. Chłopak zaczął się śmiać, zarzucając rękę na oparcie kanapy.

-Czujesz się natchniona?

-Wspominałeś o mamie-powiedziałam od razu, ignorując jego pytanie. Chłopak jedynie pokiwał niepewnie głową, jakby dając mi znak, że mogę kontynuować - Rozmawiasz z nią?

-Czasami, wczoraj z nią rozmawiałem.

-Gdzie ona jest?

-W Teksasie- zaśmiał się, ale nie wiedziałam, co mogło go rozbawić. 

-Masz rodzeństwo?- nie spuszczałam z niego wzroku, chcąc wyłapać jakąkolwiek reakcje z jego strony. Bezskutecznie.

-Mam młodszą siostrę- przytaknął głową. 

-Co się dzieje z twoją siostrą?- zdecydowanie to było pytanie, na które najbardziej chciałam znać odpowiedź. 

Halton zawiesił wzrok na swoich dłoniach i trwał tak, jakby zastanawiając się co powiedzieć. Nie wiedziałam, czy był to dla niego ciężki temat, nie było po nim widać żadnych emocji, kiedy prostował plotki na swój temat. 

-Żyje, ma się dobrze- powiedział melancholijnie. 

-William- upomniałam go, co spowodowało jego głośne westchnięcie. 

Back to you [W TRAKCIE KOREKTY]Where stories live. Discover now