18. Nie uciekniesz od przeszłości, Willy.

968 28 2
                                    

Pytanie pod rozdziałem, bardzo proszę o odpowiedź ;*

###

Nie wiedziałam co pomiędzy nami było. On z pewnością też nie wiedział.
Byliśmy znajomymi? Przyjaciółmi? Czy byliśmy po prostu dwójką ludzi, która co jakiś czas lubiła być w swoim towarzystwie i pomarnować wspólnie czas? Może byliśmy swoim spełnieniem potrzeby bliskości. Zagłuszeniem strachu przed samotnością. Przychodziliśmy do siebie zawsze, kiedy było źle bo wiedzieliśmy, że ta druga osoba zrozumie.

Nie wiedziałam czy mu ufam i więcej niż pewne było to, że on nie ufał mi.

A może nie ufał sobie?

Czy ja sobie ufałam?  Zdecydowanie nie. Nie kiedy byłam przy nim....

Chłopak stał, opierając się rękoma o umywalkę, z głową spuszczoną w dół. Nadal próbował opanować swój oddech, co nie wychodziło mu za dobrze. Jego czarna, mokra bluza teraz leżała w wannie, a na torsie została jedynie biała koszulka z krótkim rękawkiem, która kontrastowała z jego opaloną skórą. Patrzyłam uważnie na jego napięte mięśnie pleców, oraz palce, które zaciskały się na meblu.

Na dłoniach nie miał już widocznej zaschniętej krwi, a jedynie nieliczne rozcięcia. Halton podniósł głowę, patrząc się na mnie w lustrze. Stałam za nim, oparta o drzwi, chcąc dać mu chwilę na zebranie się w sobie.

-Ally, jutro, a w zasadzie dzisiaj po południu przyjdzie pan, spisać stany z liczników. Wpuść go, dobrze?- kobieta zapukała w drzwi od łazienki, w której obecnie znajdowałam się z roztrzęsionym Haltonem.

-Dobrze mamo- odkrzyknęłam tak, aby mnie słyszała - Jeżeli tylko przestaniesz do mnie mówić Ally- dodałam, robiąc zbolałą minę, nienawidziłam tego zdrobnienia.

-Czemu ty jeszcze nie śpisz dziecko? Jest już prawie czwarta- wciągnęłam mocniej powietrze w płuca, będąc już bardziej niż zirytowana jej nagłym zainteresowaniem.

-A czemu ty dopiero niedawno wróciłaś do domu? Jest już prawie czwarta- wytknęłam jej, nawet nie oczekując odpowiedzi.

-Niepotrzebnie tu przychodziłem- szepnął, a w jego głosie mogłam wyczuć coś, czego nigdy w nim nie było.

Wyrzuty sumienia.

Spojrzałam na niego z niepewnością, dla mnie był w odpowiednim miejscu. Brunet usiadł na brzegu wanny, ze zgarbionymi plecami i trzęsącymi się dłońmi. Nie byłam sobie w stanie wyobrazić, żeby w takim momencie miałby być gdziekolwiek indziej i przechodzić przez to sam.

Podeszłam do niego, stając na przeciwko i położyłam niepewnie dłoń na jego ramieniu, aby jakkolwiek dodać mu otuchy.

-Czy ja chcę wiedzieć co ty tam robisz tyle czasu?- głos mamy po raz kolejny zabrzmiał z korytarza.

-Nie chcesz- powiedziałam w prost, nie chcąc się z nią bawić w zbędne dyskusje. Miałam ważniejsze sprawy na głowie.

-Niech będzie, idę spać- powiedziała obrażonym tonem. Następnie mogliśmy już tylko usłyszeć jej oddalające się kroki.

Chłopak opadł głowę o mój brzuch, wzdychając ciężko i obejmując moje uda. Wplatałam palce w jego wilgotne włosy, zaczynając je rozczesywać, aby doprowadzić je chociaż trochę do porządku, po tym jak w przy ataku płaczu niemalże wyrywał je sobie z głowy.

-Powiedz mi co się dzieje, Will- chłopak odchylił głowę do tyłu, przez co mogłam patrzeć na jego przystojną twarz z góry.

Wyłapałam spojrzenie jego pięknych brązowych oczu, które teraz nie okazywały nic innego jak cierpienie.

Back to you [W TRAKCIE KOREKTY]Where stories live. Discover now