3. Mogę ci to pokazać

3.4K 93 19
                                    

Bardzo przepraszam, że tyle to zajęło zanim dodałam rozdział. W tą historię wnoszę całką sporą ilość czegoś bardzo osobistego, przez co czasami jest mi trudno przebrnąć i wracam do jednego fragmentu setki razy. Jednak przełamałam się i napisałam to i mam nadzieję, że już się nie zamknę i będę w stanie pisać bardziej regularnie, albo chociaż częściej.

Co do błędów, poprawię je w najbliższym czasie. I nie dajcie się zwieźć temu, że tak się bawię zmienianiem okładki tej książki, pewnie jeszcze trochę się nią pobawię. Miłego czytania <3 

Nieraz wydawało mi się, że wariowałam. Jakby coś w czym właśnie brałam udział, działo się gdzieś obok mnie. Często zatracałam się w myślach, całkowicie pozbawiając samą siebie świadomości. Czasami wybudzałam samą siebie z letargu, a kiedy rzeczywistość zwaliła mi się na głowę, czułam jakby ktoś tłamsił moje płuca i zabronił kolejnego oddechu. Nienawidziłam czuć, być czegoś świadoma i mierzyć się z prawdą. 

Gdzieś na skraju mojego osobistego obłędu, toczyło się prawdziwe życie.

-Czekaj, więc jesteś typem dobrej uczennicy, która nie lubi się bawić i imprezować, a do tego jest tak miła i słodka, że doprowadza tym do płaczu samego szatana?- chłopak wymieniał w szybkim tempie, do tego gestykulując ręką, jakby chciał tym dodać swojej wypowiedzi odrobinę dramaturgii. 

-Wywnioskowałeś to tylko po tym, że powiedziałam, że po piwie zasypiam?- zapytałam, unosząc przy tym brew i patrząc na niego z niedowierzaniem, ponieważ jego teoria była naprawdę powalająca. 

-Tak- powiedział beznamiętnie.

-Wow, miło- opadłam plecami na oparcie fotela w knajpce, w której postanowiliśmy schować się przed deszczem. 

Zgodnie zdecydowaliśmy się, nie wracać już tego dnia na lekcje. Ja nie miałam humoru ani chęci, żeby tam siedzieć. Za to Williamowi było po prostu wszystko jedno. Wybraliśmy się więc na spacer aby poznać się odrobinę lepiej, jednak pogoda postanowiła pokrzyżować nam szyki. Mnie nie przeszkadzała odrobina wody, od zawsze uwielbiałam chodzić w deszczu. Z kolei brunet go nienawidzi, niemalże siłą wepchnął mnie do Coffee Heaven, najpopularniejszej kawiarni w samym centrum Compton. Popularniejszej niemalże o stokroć bardziej niż Starbucks, który mimo że również cieszy się niemałą renomą, to jego budynek, który znajduje się zaraz na przeciw Coffee Heaven, może patrzeć tylko z zazdrością. 

-A ty, masz zamiar powiedzieć mi coś o sobie?- nachyliłam się nieznacznie w jego kierunku, opierając łokcie o stół i biorąc w dłonie ciepły kubek kawy.

-A co chciałabyś wiedzieć? - chłopak prychnął pod nosem, również chwytając w dłonie swoją kawę. 

-Wszystko- wzruszyłam ramionami- Jestem tylko kobietą, musisz zaspokoić moją wrodzoną ciekawość- uśmiechnęłam się słodko w jego kierunku, a ten pokiwał głową w niedowierzaniu.

-Jesteś wyjątkowo bezpośrednia- zauważył, skanując mnie dokładnie spojrzeniem.

-Tak wychowali mnie rodzice- przygryzłam delikatnie wargę- Nie kryję się z tym co czuję i myślę. Chociaż czasami bardzo bym chciała, ale już nad tym nie panuje. Wiele razy zdradziłam swoje uczucia, które sprawiły, że straciłam parę ważnych dla mnie osób- zapatrzyłam się w jakiś punkt, ponad głową bruneta. - A jak jest z tobą?- zapytałam, wybudzając samą siebie z zadumy.

-Wolę raczej zostawiać wszystko dla siebie. Nie chodzi tu o kwestię przywiązania, potrafię się przywiązać. Nie jestem też wredną osobą, chociaż na początku zawsze taki jestem, chyba podświadomie testuję w ten sposób ludzi. Przeważnie nie przechodzą u mnie tej próby, uciekają lub pogrążają się w nienawiści. Więc moi znajomi są naprawdę tymi na całe życie- wzruszył ramionami, niepewnie na mnie spoglądając.

Back to you [W TRAKCIE KOREKTY]Where stories live. Discover now