Rozdział 31

651 47 54
                                    


Wiedział, że nawet najmniejszy zły ruch może ją spłoszyć. Po tym, co tamten drań jej zrobił... mogła nie chcieć być już dotykana przez żadnego chłopaka w ten sposób.

Lecz Marinette patrzyła teraz na niego, jakby w najmniejszym stopniu się go nie bała. Jakby chciała być tu z nim i być przez niego obejmowana. A on nie potrafił już dłużej wytrzymać. Tak bardzo pragnął poczuć smak jej ust, że prawie wychodził z siebie. Gdyby ona jednak nie chciała tego pocałunku, zrozumiałby.

Ale wtedy jej spojrzenie i słowa zmieniły wszystko. I nie miał zamiaru już dłużej się powstrzymywać.

Pocałował ją powoli i łagodnie, dając jej szansę na przerwanie kontaktu. Ona natomiast nie zrobiła tego, tylko nawet bardziej przysunęła do niego i oddała pocałunek. A on wtedy poczuł się, jakby unosił się nad ziemią. Wiedział to, po prostu czuł, że dziewczyna, o której marzył od tak dawna, odwzajemniała jego uczucia.

Smakowała słodkim ponczem, lecz on miał wrażenie, że jej własny smak uderza mu do głowy bardziej niż niejeden alkohol. Dotyk jej miękkich i ciepłych ust sprawiał, że miał ochotę już nigdy nie wypuszczać jej z rąk.

Wiedział, że znalazł właśnie swój ulubiony smak, a były nim usta Marinette.


***


Obejmował ją czule, kiedy ich usta się spotkały. Miała wrażenie, że kręci jej się w głowie od dotyku jego ciepłych warg.

Dobrze wiedziała, że ten chłopak jest dla niej niczym zakazany owoc, lecz nie potrafiła mu się oprzeć. Oddała pocałunek, przysuwając się do niego bardziej i mocniej oplatając jego szyję. Kiedy chłopak pogłębił pocałunek, miała wrażenie, że nogi jej miękną.

Dotyk Luki był dla niej odpychający, ale ten należący do Czarnego Kota... dotyk jego czułych ramion był dla niej niczym bezpieczna przystań dla zagubionego wędrowca. A ona czuła się teraz zagubiona, zarówno w oczach blondyna, jak i we własnych uczuciach.

Musiała stanąć na palcach, żeby dosięgnąć jego twarzy, chociaż chłopak i tak dość mocno się nad nią pochylał. Prawie uwiesiła się na jego szyi, byleby być blisko jego wspaniałych ust, od których nie potrafiła się oderwać. Usłyszała jego cichy chichot pełen radości, kiedy przerwał pocałunek. Zetknął ich czoła, trzymając ją oburącz w talii tuż przy swoim ciele.

- Nawet nie wiesz, jak długo o tym marzyłem – wyznał cicho prosto w jej usta.

Jej twarzy nie opuszczał delikatny uśmiech. Położyła dłoń na jego policzku i pogładziła go kciukiem.

- Chyba potrafię sobie to wyobrazić.

Oderwał od niej swoje czoło, by móc spojrzeć jej w oczy, a wtedy jej dłoń zjechała na jego dolną szczękę i ucho.

- Mam marzenie noworoczne, wiesz? – nagła powaga wypisana na jego twarzy trochę ją zaskoczyła. – Chciałbym... chciałbym w końcu znaleźć sposób, aby móc ci zdradzić kim jestem – dokończył cicho.

Serce Marinette w tym momencie wykonało niebezpieczne salto. Nie wiedziała jak odpowiedzieć na jego słowa. Nocne niebo powoli zaczynało powracać do swoich ciemnych barw, kiedy ludzie kończyli świętować nastanie nowego roku.

- To by tak wiele ułatwiło... - ze smutkiem opuścił spojrzenie, a ona musnęła palcem płatek jego ucha.

- Kocie, wiesz, że muszę najpierw załatwić sprawę z Luką, prawda?

Kiedy jesteś obokWhere stories live. Discover now