Prolog

1.9K 73 28
                                    

Marinette miała wrażenie, że ten dzień nigdy się nie skończy. Kiedy w końcu nadszedł upragniony wieczór postanowiła przygotować herbatę w dzbanuszku. Wzięła także po drodze kilka ciastek, po czym wyszła na swój podniebny balkon. Ostrożnie postawiła wszystko na stoliku. Poczuła nagle powiew zimnego nocnego powietrza, więc wzięła z leżaka błękitny kocyk i zarzuciła go sobie na plecy. Następnie skierowała spojrzenie na dachy pobliskich domów. W oddali zauważyła szybko poruszającą się ciemną sylwetkę. Uśmiechnęła się lekko, by po chwili odwrócić się do stolika. Nalała herbaty do dwóch kubków i zgarnęła jedno ciastko z talerzyka. Nie minęło pięć sekund, a usłyszała jak ktoś cichutko wylądował tuż za nią. Wsunęła ciastko do ust, złapała oba kubki i odwróciła się do swojego gościa.

- Dobry wieczór, księżniczko – powiedział Czarny Kot z zadziornym uśmiechem. Przez chwilę opierał się nonszalancko o swój koci kij, lecz gdy zauważył, że Marinette trzyma w dłoniach dwa kubki, bezzwłocznie się wyprostował i szybko schował broń z tyłu przy pasku. W końcu wziął od dziewczyny jeden z kubków i uśmiechnął się z wdzięcznością. – Widzę, że dzisiaj czeka nas dłuższa pogadanka. Ciężki dzień?

Marinette wolną ręką złapała za ciastko, które wciąż trzymała w zębach i ugryzła je w końcu. Nie spiesząc się zbytnio na spokojnie zjadła je i popiła ciepłą herbatą. Przez cały czas spoglądała na chłopaka, który powoli pił swój napój.

- Dobry wieczór, Czarny Kocie – przywitała się z chłopakiem, który już od dobrych kilku minut jej towarzyszył. Zauważyła, że dzisiaj nie tryskał energią, którą widziała u niego na wczorajszej misji. Pomyślała, że dzisiaj oboje mieli ciężki dzień, ale zdecydowała się nie mówić tego na głos. Poczuła, że koc powoli zjeżdża z jej ramion i poprawiła go od razu, uważając na herbatę. Trzymając wciąż materiał w dłoni odwróciła się do barierki i skierowała spojrzenie na Sekwanę oraz oświetlone budynki naokoło. Westchnęła głośno i oparła się łokciami o zimny metal.

- Marinette, wszystko w porządku? Jeśli nie chcesz, to nie musisz nic mówić. Wystarczy mi twoje towarzystwo oraz ta przepyszna herbatka – chłopak uśmiechnął się do swojego kubka, po czym spojrzał znowu na dziewczynę. Wiatr delikatnie poruszał kosmykami jej rozpuszczonych włosów. 

Pomyślał, że wyglądała pięknie w blasku księżyca, ale i smutno zarazem. 

Podszedł do stolika i zgarnął dwa ciastka, by następnie podejść do Marinette. Wsunął jedno do ust, a drugie podał dziewczynie. Wzięła je nie patrząc na niego. Przez chwilę oboje zajadali się i pili herbatę, spoglądając na widok naprzeciwko nich. 

Czarny Kot zerknął kątem oka na swoją towarzyszkę. Miała nieodgadnioną minę. Zauważył, że koc znowu zsunął się z jej ramion i miała tam teraz gęsią skórkę. Marinette zdawała się natomiast nie czuć chłodu. Wziął od dziewczyny pusty kubek i razem ze swoim odstawił na niski stolik. Potem podszedł cicho do odwróconej dziewczyny i złapał delikatnie za miękki materiał kocyka. Zarzucił go wyżej na jej plecy i poprawił tak, aby jak najlepiej ją przykryć. Stał teraz tak blisko, że Marinette czuła na plecach ciepło bijące od jego ciała. Pomyślała, że chciałaby, aby właśnie to ciepłe ciało teraz ją objęło. Szybko odsunęła od siebie te myśli. Zamiast tego poczuła na barkach jego silne dłonie. 

- Marinette... pamiętaj, że możesz powiedzieć mi o wszystkim. Twoje sekrety są u mnie bezpieczne. Nie chcę jednak na siłę z ciebie niczego wyciągać. Ja też... Ehh...

Marinette zacisnęła na chwilę usta. To nie jest takie łatwe - pomyślała. Szybko opanowała się i przywołała na usta delikatny uśmiech. Odwróciła się do superbohatera, łapiąc przy okazji materiał kocyka. Zauważyła, że patrzy na nią z troską. Chłopak trzymał już ręce przy sobie. Nagle podniósł prawą dłoń i delikatnie założył jej rozwiane włosy za ucho. Marinette poczuła jak jej policzki zaczynają nabierać rumieńców. Nie miała jednak pewności czy to przez chłodny wiatr, czy przez jego dotyk. 

- Mogę mieć do ciebie małą prośbę, Kocie? – niepewnie zerknęła na niego. Chłopak patrzył na nią wyczekująco. – Chciałabym... – opuściła wzrok i przełknęła ślinę, czując, że łzy zaczynają zbierać się w jej oczach. Po chwili odezwała się cicho. – Proszę cię, przytul mnie, Kocie.

Adrien nagle poczuł ból w klatce piersiowej na widok smutnej dziewczyny. Dobrze usłyszał jej prośbę. Bez wahania przyciągnął do siebie jej ciało i objął mocno. Położył ręce na jej plecach i zaczął gładzić je delikatnie. Poczuł jak dziewczyna lekko drży od wstrzymywanego płaczu. Ułożyła głowę tuż nad jego piersią, twarz miała skierowaną w dół. Pochylił się i przyłożył brodę do jej miękkich włosów. Od razu dotarł do niego miły zapach jej szamponu. Uśmiechnął się lekko.

Stali tak dobrych parę chwil, aż Marinette się uspokoiła i teraz tylko czerpała przyjemność z dotyku i ciepła Czarnego Kota. Nagle poruszyła się lekko i odsunęła głowę od jego piersi, chłopak także podniósł głowę. Wciąż trzymając ją w ramionach poczuł na sobie jej spojrzenie.

- Dziękuję ci za wszystko, Kotku – powiedziała cichutko i uśmiechnęła się do niego, a Adrien pomyślał w tym momencie, że nigdy nie widział piękniejszego uśmiechu.

Marinette zauważyła, że chłopak znieruchomiał i patrzył teraz na nią rozszerzonymi oczami. Po chwili jednak jego usta ułożyły się w zadziornym uśmiechu, który najbardziej lubiła i odezwał się pewnym głosem.

- Zawsze możesz na mnie liczyć, księżniczko.

Kiedy jesteś obokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz