Rozdział 2

1.1K 65 104
                                    


Czarny Kot siedział u Marinette już od dobrych trzech godzin. Udało im się z powodzeniem przejść przez trudny temat z chemii z czego dziewczyna była niezwykle zadowolona. Poprosiła jeszcze chłopaka, żeby przeanalizował z nią wcześniejsze tematy, bo miała przeczucie, że zrozumienie ich może jej się jeszcze przydać. Chłopak zrozumiale tłumaczył jej wszystko, pokazując przy tym niezwykłą cierpliwość.

W tej chwili Marinette leżała na kanapie na brzuchu i machała stopami w górze mając przed nosem podręcznik, a Czarny Kot siedział na podłodze opierając się plecami o kanapę i trzymał w ręku jej zeszyt z notatkami. Systematycznie co kilkanaście sekund popijał herbatę z kubka i co jakiś czas brał ciasteczko z talerzyka. Marinette podniosła się trochę, aby móc sięgnąć po swój kubek i wziąć ciastko, ale okazało się, że ostatnie właśnie chłopak trzymał w ręku i już miał zamiar je ugryźć.

- Hej! Zostawiłbyś mi chociaż jedno ciastko. Zjadłeś prawie wszystkie z talerzyka – powiedziała z wyrzutem patrząc na niego.

Czarny Kot znieruchomiał z ciastkiem tuż przy ustach. Wyglądało to jakby wybudził się z jakiegoś letargu. Powoli odwrócił twarz w jej stronę i aż wciągnął powietrze, kiedy zauważył, że jej twarz jest zaledwie trzydzieści centymetrów od jego.

- Księżniczko, nie złość się.... nie mogłem się powstrzymać, te ciasteczka są pyszne.

- Wiem o tym – rzuciła dziewczyna i złapała w końcu kubek, z którego upiła kilka łyków. – Wiem, bo sama je wczoraj piekłam. Ale byłoby miło, gdybyś się podzielił paroma.

Blondyn w tym momencie spojrzał na ciastko i uśmiechnął się zadziornie. Wpadł na pewien pomysł.

Marinette zauważyła jak Kot otwiera usta i wkłada sobie ciastko pomiędzy zęby, po czym odwraca się do niej z błyskiem w oku.

- Podzielę się – powiedział do niej niewyraźnie i przysunął do niej twarz. Zaraz potem dodał znów niewyraźnie. – Nie gryzę, obiecuję.

Dziewczyna poczuła nagły przypływ śmiałości i spojrzała mu pewnie prosto w niezwykle zielone kocie oczy. Po chwili przysunęła się najbliżej jak się da i lekko ugryzła ciastko, które chłopak trzymał w zębach. Odsunęła się momentalnie i na spokojnie przegryzła to, co miała w ustach. Kot teraz patrzył na nią wielkimi oczami i z małymi rumieńcami na policzkach. Marinette uśmiechnęła się zwycięsko.

- Ale ja gryzę – powiedziała i spokojnie napiła się herbaty.

Zaraz po tym dziewczyna wstała z kanapy i wyprostowała obolałe kończyny. Przeciągnęła się niczym kotka – pomyślał chłopak i zachichotał cicho. Marinette nie odwracając się już do niego wyszła bez słowa do łazienki. Czarny Kot sprawdził godzinę i aż się zdziwił, gdy zegarek pokazał mu godzinę 23:00. Pomyślał, że zaproponuje dziewczynie omówienie jeszcze kilku rozdziałów do przodu i będzie się zbierał. Złapał znów za jej zeszyt i przyjrzał się uważnie jej charakterowi pisma. Wydał mu się dziwnie znajomy.

- Chcesz się jeszcze uczyć, Kocie? – Nie usłyszał, kiedy Marinette wyszła z łazienki. Upięła teraz włosy w wysoką kitkę, zostawiając z przodu swoją gęstą, ciemną grzywkę i kilka luźnych kosmyków. Podeszła do okna i spojrzała przez nie.

- Zastanawiałem się czy nie omówić z tobą jeszcze kilku rozdziałów do przodu, ale to zależy czy masz jeszcze na to siły. Mój mózg powoli zaczyna się przegrzewać, ale wytrzyma jeszcze trochę.

Wyszczerzył do niej zęby i patrzył jak siada z powrotem na swoim miejscu tuż przy nim. Poczuł jak kanapa się rusza, kiedy dziewczyna układała się na niej wygodnie. Znowu położyła się na brzuchu, tym razem bliżej niego. Czarny Kot wziął do ręki podręcznik ze stolika i otworzył go na odpowiedniej stronie. Po chwili poczuł we włosach jej delikatne palce. Zamarł momentalnie, lecz zaraz potem poczuł się niezwykle przyjemnie. Marinette przez kilka minut delikatnie przeczesywała złociste, miękkie włosy chłopaka, podpierając głowę na wolnej ręce. Na jej twarzy widniał spokój i odprężenie. Po chwili usłyszała, a nawet poczuła jak z ciała chłopaka dochodzą ciche dźwięki niezwykle przypominające mruczenie kota, na co zdziwiona uśmiechnęła się lekko. Chłopak jednak nadal czytał rozdział z podręcznika.

Kiedy jesteś obokWhere stories live. Discover now