Rozdział 7

843 56 31
                                    

Marinette oparła się o barierkę i spojrzała w dal na oświetlone budynki. Po chwili usłyszała znajomy głos za sobą.

- Stęskniłem się, księżniczko.

Natychmiastowo odwróciła się w kierunku głosu, jednocześnie opierając się plecami o metal za sobą. Nagle poczuła dziwny ból z lewej strony pleców, lecz nie zwróciła na to większej uwagi.

Czarny Kot stał zaledwie metr od niej, opierając się nonszalancko o swój koci kij. Spoglądał na nią z lekkim uśmiechem na twarzy.

- Cześć, Kocie – odpowiedziała, poprawiając kurtkę, aby bardziej ją przykryła. Nie uszło to jednak uwadze chłopaka, który zgrabnie schował broń i podszedł do niej o krok.

Patrzył na nią intensywnym wzrokiem, którego nie potrafiła rozgryźć.

- Ładnie wyglądasz – powiedział cicho i obszedł ją, by oprzeć się o barierkę po jej lewej stronie. Marinette zerknęła na niego kątem oka. – Randka się udała?

- Tak, było całkiem fajnie – uśmiechnęła się lekko pod nosem, po czym przypomniała sobie o incydencie, który miał miejsce podczas koncertu. – Do czasu aż Władca Ciem postanowił zaatakować w najmniej spodziewanym momencie.

- Tak... wiem, byłem tam. – Blondyn w końcu spojrzał na nią. – Nic ci się nie stało?

- Jestem cała, Kotku, nie martw się – posłała mu pocieszający uśmiech, a następnie oderwała się od barierki i postawiła kilka kroków do przodu. – A jak u ciebie się układa? Chcesz o czymś pogadać?

Po jej słowach Czarny Kot obrócił się w jej stronę i oparł plecami o zimny metal. Zdawał się być teraz pogrążony w swoich myślach. Przez chwilę patrzył w podłogę i założył ramiona na piersi. Marinette w tym czasie spokojnie na niego spoglądała.

- Wiesz... - zaczął w końcu chłopak i podniósł na nią wzrok. – Ostatnio zacząłem więcej czasu spędzać z... przyjaciółką rodziny.

- Och, to chyba dobrze – Marinette lekko zaskoczyły jego słowa, ale nie dała tego po sobie poznać.

- Tak... - chłopak spojrzał jej teraz prosto w oczy i odezwał się cicho. – Jednak wciąż nie potrafię przestać myśleć o Biedronce. – Po jego słowach Marinette poczuła jak na twarz wychodzą jej rumieńce, ale nadal stała spokojnie i słuchała słów blondyna. – Bo wiesz... Biedronka była tak w zasadzie moją pierwszą miłością, a tą podobno nie tak łatwo wymazać z serca. Jednak kiedy w końcu zrozumiałem, że ona nie odwzajemnia moich uczuć, a nawet jest już w kimś zakochana, to postanowiłem nadal być u jej boku i starałem się być najlepszym partnerem, o jakim mogła tylko marzyć. A teraz... – Kot podszedł do niej powoli, nie odwracając spojrzenia od jej fiołkowych oczu. – Teraz mam wrażenie, że to nie w porządku jest zakochiwać się w kimś innym, kiedy twoje serce wciąż należy do tej jednej osoby. Pomimo tego, że ktoś skutecznie zaczyna zajmować miejsce w twoich myślach i staje się dla ciebie kimś więcej niż tylko dobrym znajomym.

Marinette zauważyła, że chłopak stoi teraz tak blisko niej, że mogłaby go objąć, a sama musi unosić głowę wyżej, by móc patrzeć mu w oczy.

W oczy, które znów patrzyły na nią intensywnie.

- Wiesz, Kocie, czasami trzeba zapomnieć o starej miłości, która przynosiła nic więcej jak tylko cierpienie, i trzeba dać okazję nowemu uczuciu rozkwitnąć – powiedziała cicho.

- Znasz to skądś?

- Można powiedzieć, że przeszłam przez to samo – oderwała od niego spojrzenie i przeniosła je na okolice jego klatki piersiowej.

Kiedy jesteś obokWhere stories live. Discover now