Rozdział 17

748 55 43
                                    

- Co ty, kurwa, wyprawiasz?! – usłyszała zbulwersowany głos Czarnego Kota.

Natychmiast odsunęła się od Serpentiona, lecz ciemnowłosy nie chciał całkowicie wypuścić jej z objęć. Posłała mu ponaglające spojrzenie, czując, że blondyn zaraz do nich dotrze. Wtedy jej chłopak przerzucił spojrzenie na superbohatera w czarnej masce.

- Uspokój się, Czarny Kocie, wiem doskonale kim ona jest.

Marinette w końcu także zerknęła na blondyna, który teraz stał od nich w odległości niecałego metra. Patrzył na Serpentiona z mordem w oczach i chyba resztkami silnej woli wciąż trzymał ręce przy sobie. Postanowiła załagodzić nieco sytuację.

- Daj spokój, Luka, wypuść mnie – powiedziała cicho tak, że tylko jej towarzysze ją usłyszeli. Momentalnie poczuła na sobie spojrzenie obu chłopaków. – Kot ma rację, ta sytuacja nie powinna mieć miejsca – machnęła głową w kierunku obezwładnionego super-złoczyńcy. – Na pewno nie kiedy mamy nieproszonych świadków.

Czarny Kot nagle znalazł się przy niej i złapał ją za ramię, ciągnąc w swoją stronę.

Dziwnie przypominało jej to sytuację sprzed całej akcji.

Blondyn zbliżył twarz do Luki i powiedział cichym głosem, od którego biło chłodem. Mierzyli się teraz niewzruszonymi spojrzeniami.

- Lepiej ją teraz wypuść albo połamię ci żebra.

- W tym stroju raczej mi to nie grozi – odpowiedział Serpention z lekkim wyzywającym uśmieszkiem.

- Uwierz mi... nawet w stroju nie masz ze mną szans – Czarny Kot, wykorzystując chwilową dezorientację chłopaka, skutecznie wyszarpnął Marinette z jego uścisku i teraz lekko przesunął za siebie.

- Przecież nie zabronisz mi obejmować mojej własnej dziewczyny, co? – zapytał cichym, lecz wyzywającym głosem Luka.

- Co? – Marinette usłyszała zaskoczenie w głosie blondyna i chwilę później czuła jak chłopak przyszpila ją spojrzeniem.

Otworzyła usta, chcąc wyjaśnić całą sytuację, lecz gdy zauważyła jak w oczach Kota złość zastępuje smutek, to jej gardło ścisnęło się i nie mogła wydobyć z siebie głosu. Przypomniało jej się jak chłopak reagował w sytuacjach, kiedy odrzucała jego zaloty jako Biedronka. Teraz jednak sytuacja wydawała się być poważniejsza. Widziała prawdziwy ból w jego spojrzeniu.

- Czemu nie powiedziałaś mi wcześniej, że oficjalnie zostaliście parą? – zapytał bardzo cichym głosem, a jego rozgrzany oddech muskał jej policzki.

Nie zwróciła wcześniej uwagi, jak blisko niego wciąż się znajduje.

- Przepraszam cię, Kocie, ale nie bardzo wiedziałam jak... - blondyn zmarszczył brwi i lekko przechylił głowę na bok, patrząc wciąż prosto w jej oczy. W tej chwili oboje całkowicie zapomnieli o obecności osób trzecich i poczuli się, jakby znowu byli u niej w pokoju. Po chwili Marinette dokończyła swoją myśl. – Nie chciałam ci tego pisać przez telefon, a w dodatku już tak dawno cię nie widziałam...

- Przepraszam, że wam przerywam – Serpention nagle pojawił się tuż obok nich, przyglądając się podejrzliwie jak towarzysząca mu dwójka obecnie stała blisko siebie – ale czy ktoś wie, kiedy pojawi się Biedronka, żeby wszystko naprawić?

Marinette i Czarny Kot spojrzeli znów na siebie zaskoczeni i odsunęli na parę kroków. Dziewczyna nerwowo podrapała się po karku.

- Nie wiem jak u was, ale ja powinnam już lecieć. Przecież nie chcemy, żeby Władca Ciem odkrył moją tożsamość, prawda? – rzuciła ogólnie w przestrzeń, nie oczekując za bardzo odpowiedzi. – Serpention – chłopak od razu spiął się nieznacznie – myślę, że powinieneś pójść ze mną. Czarny Kot sobie poradzi aż jego partnerka tu dotrze.

Kiedy jesteś obokWhere stories live. Discover now