Rozdział 34

1.1K 56 78
                                    


Marinette zaprosiła gestem chłopaka do środka. Luka zerknął na nią kątem oka i wszedł do mieszkania. Nie było na nim widać zbyt dużo śniegu, doszła więc do wniosku, że przyjechał do niej autem.

- Rodziców nie ma, wrócą później. Chcesz coś do picia? – zapytała chłopaka. – Kawa, herbata, woda, sok?

Zamknęła drzwi i skierowała się w stronę aneksu kuchennego, a w tym czasie Luka zdjął z siebie czarny płaszcz i granatowy szalik. Poszedł za nią i zajął miejsce przy stoliku naprzeciwko jej otwartego zeszytu i podręczników. Marinette za to podeszła do czajnika i wstawiła w nim świeżą wodę.

Czuła, że Luka ją obserwuje.

- Poproszę kawę, dzięki – powiedział cicho i oparł łokcie na blacie stołu.

Marinette, stojąc przy kuchennych szafkach, rzuciła mu krótkie spojrzenie. Zauważyła, jak splata palce i przygląda się swoim dłoniom. Dodatkowo jego cera wydawała się odrobinę bledsza niż zapamiętała. Widząc, że Luka podnosi głowę, od razu oderwała od niego swoje spojrzenie i podeszła do szafki z kubkami, z którego wyjęła dwa o różnych kolorach. Wsypała do nich kawę i odstawiła słoik na blat obok siebie.

Wzięła głębszy oddech i starała się opanować lekkie drżenie swoich dłoni. Miała wrażenie, że cisza, panująca w mieszkaniu od momentu wejścia chłopaka, przytłacza ją bardziej niż sama jego obecność. Chwilę później prawie podskoczyła, kiedy woda w czajniku zaczęła bulgotać. Wiedząc, że zaraz czajnik się wyłączy, wyjęła z szafki cukiernicę i łyżeczki i odwróciła się w stronę stolika.

Luka sprawiał wrażenie, jakby sam nie miał pewności, co tu robi.

Marinette podeszła do niego i postawiła cukiernicę między podręcznikami. Usłyszała za plecami pstryknięcie czajnika, po czym odwróciła się i zalała gorącą wodą dwa kubki z kawą. Razem z gotowymi napojami wróciła do stolika i postawiła je na blacie.

- Dziękuję – dotarło do niej ciche podziękowanie.

Dopiero wtedy pozwoliła sobie spojrzeć Luce prosto w oczy.

Przez chwilę miała wrażenie, że znów ma przed sobą tę samą osobę, którą poznała ponad rok temu. W jej oczach znów widniał jako sympatyczny, przystojny, starszy chłopak, którego jedyną pasją była muzyka.

Nie wiedziała tylko, w którym momencie życia oboje tak bardzo się zmienili. Nie wiedziała, kiedy wszystko zaczęło się tak bardzo pieprzyć.

Pomyliła się wcześniej. Obecność Luki przytłaczała ją teraz jak jeszcze nigdy.

Przerwała kontakt wzrokowy i spojrzała na blat stołu. Bez słowa zaczęła zbierać swoje książki i zeszyty, a przybory do pisania wrzuciła do piórnika. Kiedy już wszystko schowała z powrotem do szkolnej torby, pozostawionej na krześle obok, dopiero wtedy zajęła miejsce przy stole naprzeciwko chłopaka.

Złapała swój kubek w obie dłonie i spojrzała na Lukę. Uświadomiła sobie, że siedzą w takiej samej pozycji.

Odchrząknęła cicho i zmusiła się, aby pierwsza rozpocząć rozmowę.

- Jak się czujesz? Wszystko już w porządku?

Na odpowiedź nie musiała czekać zbyt długo. Luka odpowiedział jej jakby z ulgą, że zaczęła od neutralnego tematu.

- Tak, już jest lepiej. Chyba jakiś wirus mnie złapał.

- Aha – mruknęła Marinette.

Lekki temat chyba już się skończył. Usłyszała jego głośne westchnięcie i zauważyła, że wypuścił kubek z nietkniętą kawą.

Kiedy jesteś obokWhere stories live. Discover now