Rozdział 13

730 58 38
                                    

Marinette przyciskała swój policzek do klatki piersiowej Czarnego Kota i zaciskała powieki.

Od paru chwil skakał po dachach paryskich budynków, trzymając ją mocno w ramionach. Nawet na chwilę nie poluźnił uścisku i pewnie pokonywał kolejne kilometry.

Dziewczyna obawiała się, że jej dość krótka spódniczka może niekontrolowanie przesunąć się za bardzo do góry, ale chłopak nie pozwolił aby tak się stało. Także zadbał, aby jej fryzura nie uległa większym zniszczeniom, co i raz tylko machnął głową, by strącić z twarzy jej rozwiane kosmyki.

W ciszy pokonali odległość, dzielącą jej dom od kina w czasie znacznie krótszym niż mogła się tego spodziewać. Marinette tak właściwie miała w planach ostateczne zmienić się w Biedronkę, lecz obawiała się, że Czarny Kot mógłby ją zobaczyć, więc zdecydowała się przyjąć jego ofertę.

Nagle wykonał ostatni daleki skok i zgrabnie wylądował na dachu nowoczesnego kina.

Marinette, czując, że to już koniec podróży, znacznie się rozluźniła i pozwoliła Czarnemu Kotu delikatnie postawić się na prostym dachu docelowego budynku. Chłopak jednak nie wypuścił jej od razu z objęć.

Stojąc na twardym gruncie dziewczyna odetchnęła głęboko i spojrzała na twarz swojego przyjaciela. Blondyn przyglądał się jej z tajemniczym uśmiechem na ustach i w końcu powoli cofnął swoje ręce, wyciągając przy okazji koci kij, który trzymał zawsze w dole pleców.

Nagle Marinette poruszyła się nieznacznie.

- Boże! Dobrze wyglądam? Nie rozczochrałam się za bardzo?

Chłopak wyciągnął dłoń w kierunku jej włosów i poprawił je delikatnie z jednej strony.

- Teraz jest idealnie.

Marinette posłała mu lekki uśmiech i podeszła do krawędzi dachu. Zerknęła w dół i od razu zauważyła Lukę, który rozglądał się niespokojnie po ulicy. Poprawiła swój szalik, który poluzował się trochę i odwróciła z powrotem do blondyna.

- Luka jest na dole. Podrzucisz mnie jeszcze do niego, Kocie?

- Jasne - odpowiedział tylko i wystawił rękę z kijem poza krawędź budynku.

Moment później koci kij sięgał do ziemi, a Czarny Kot złapał ją w talii i przyciągnął ją do swojego boku. Odruchowo łapiąc go w pasie, drugą ręką przytrzymała swoją spódniczkę, żeby nie rozłożyła się pod wpływem wiatru jak spadochron.

Chwilę później byli już na chodniku, jakieś dziesięć metrów od Luki.

- Luka! - Marinette wyrwała się z uścisku Czarnego Kota i podbiegła do ciemnowłosego chłopaka, który już zmierzał w ich kierunku.

- Marinette! Dzwoniłem do ciebie - w tym momencie spotkali się w połowie drogi i chłopak przytulił ją mocno na powitanie. - Czemu nie odbierałaś? - spojrzał na blondyna, który wciąż stał z tyłu. - I czemu przyszłaś tu z nim?

- Och! - Marinette, wciąż z ramieniem Luki przerzuconym przez jej plecy, odwróciła się do Czarnego Kota, który przyglądał im się ze zmarszczonymi brwiami. - Jeszcze raz dziękuję ci, Kocie, za podwózkę!

- On cię tu podrzucił? - zdziwił się Luka i skierował na nią swoje spojrzenie. - Trzeba było dać mi znać, to bym po ciebie przyjechał, Mari.

- To dla mnie żaden problem - wtrącił się blondyn i podszedł do nich o parę kroków, skupiając spojrzenie na dziewczynie. - Akurat byłem w pobliżu i zaoferowałem pomoc swojej dobrej znajomej.

- W takim razie pozostaje mi tylko podziękować, że bezpiecznie odstawiłeś ją na miejsce - Luka, uśmiechając się przyjaźnie, wyciągnął rękę do Czarnego Kota, który w końcu oderwał od niej wzrok i przeniósł go na chłopaka, obejmującego Marinette.

Kiedy jesteś obokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz