Rozdział 10

821 51 61
                                    

Biedronka stała na opuszczonym dachu wysokiego budynku. Wokół widziała zniszczone miasto pogrążone pod rozległą wodą. Nawet Wieża Eiffela nie stała już na swoim miejscu.

Wiedziała tylko, że ma jedną misję. Złapać akumę i wszystko naprawić.

Wtem usłyszała jak znajomy głos nuci cicho.

- Mały kotek siedzi sam, nie ma przy nim jego damy...

Odwróciła się ze strachem w sercu. Cała ta scena wydała jej się dziwnie znajoma.

Zobaczyła chłopaka siedzącego na skraju dachu. Znaczącą różnicą była natomiast zmiana barw jego stroju na chłodną biel.

- Czarny Kocie! – zawołała do niego, a on się odwrócił.

- Kropeczka? – zapytał zaskoczony z nadzieją w głosie i podszedł do niej. – Myślałem, że cię straciłem. Och, nawet nie wiesz jak było mi smutno bez ciebie.

Marinette z szeroko otwartymi oczami przyglądała się swojemu partnerowi, który zbliżał się z każdym krokiem. Zobaczyła jego chłodne błękitne oczy i wystraszona cofnęła się kilka kroków.

- Co się z tobą stało? Nie! Nic nie mów, wszystko zaraz naprawimy – stanęła w miejscu i wyciągnęła dłonie w jego kierunku, jakby chciała trzymać go na dystans.

- Oczywiście, że wszystko naprawimy – chłopak nagle zaczął wokół niej krążyć niczym prawdziwy domowy kot, po czym zatrzymał się przy jej boku. – Wreszcie wróciłaś i teraz na pewno chcesz – poczuła jego dłonie na swoich uszach – oddać mi miraculum!

Biedronka od razu odepchnęła się od ziemi i kopnęła go w pierś, by następnie przetoczyć się i wylądować kilka metrów od Kota. Wstała i zaczęła kręcić swoim jo-jem.

- Moje miraculum? Co się z tobą dzieje, Kocie?

Chłopak podniósł się z ziemi i szeroko otwartymi oczami patrzył na swoją partnerkę.

- Wybacz, nie chciałem być niegrzeczny, Kropeczko. – Kulturalnie lekko ukłonił się i wyciągnął rękę w jej stronę. – Czy możesz mi oddać swoje miraculum, proszę? Biały Kot się wplątał w niezłe kłopoty – opuścił rękę i odwrócił głowę.

Marinette po jego słowach zapięła jo-jo w pasie i ostrożnie do niego podeszła.

- Zostałeś opętany akumą, Kocie. Nie potrzebujesz mojego miraculum, tylko uwolnienia spod władzy akumy – zatrzymała się tuż przy nim i zauważyła jak spod jego przymkniętych powiek spływa duża łza. – Ja ci pomogę.

Chłopak pociągnął nosem, a ona wyciągnęła dłoń i wytarła łzę, która spływała po jego zimnym policzku.

- Ratuj mnie.

- Mój biedny kotek... - wtedy nagle zamarła w miejscu z wciąż uniesioną ręką.

Przypomniała sobie. Wszystko.

Wiedziała już, że to, co teraz widzi mogłoby się wydarzyć w alternatywnej przyszłości, gdyby związała się z Czarnym Kotem.

Oraz, że znał jej tożsamość.

Cofnęła się kilka kroków, lecz on złapał ją za rękę i położył sobie na piersi, patrząc jej głęboko w oczy ze zwężonymi źrenicami.

- Tutaj ukryła się moja akuma, ale już została złamana!

Znów próbował złapać ją za kolczyki, lecz skutecznie udało jej się obalić go na ziemię. Następnie szybko odsunęła się od niego na parę metrów i przyglądała jak ponownie zbiera się z twardego podłoża.

Kiedy jesteś obokWhere stories live. Discover now