📖Flowers📖

1.7K 133 389
                                    

Pov. Dream

- I po co ja to robię- powiedział mój przyjaciel siedząc zaraz obok mnie,

- Oj tam nie dramatyzuj, wiesz że robisz to bo mnie uwielbiasz i że wiesz że musisz mi pomóc- powiedziałem w jego stronę żeby się nie rozmyślił w każdej chwili aczkolwiek gdyby się już rozmyślił i chciał by wracać to ja bym go nie zawiózł spowrotem, a kawałek ma.

- Ta jasne, po prostu chce zaimponować swojej nowej sympatii ale nie chce jechać sam na łąkę bo ci się nudzić samemu będzie- powiedział po czym skrzyżował ręce na piersi klatkowej.

- Dobra dobra, znasz prawdę ale hola hola, George to żadna moja sympatia, zaprosiłem go jedynie na kawę- wypowiedziałem się dumny z siebie że jednak miałem odwagę go zaprosić i nie stchórzyłem.

- Jeszcze, znając ciebie bo jakiś dwóch tygodniach możesz stracić dla niego głowę, a każdy zna jaki masz popęd do ludzi Dream- pfff jeszcze czego, przekonamy się.

- To co? Zakład?- powiedziałem zerkając na niego z jedną uniesioną brwią.

Jemu spodobał się chyba ten pomysł bo widziałem jak uśmiech gości na jego twarzy,

- Ale oczywiście ale o co?- zapytał zwracając swój wzrok na mnie.

- Hmm, 100 zł? Pasuje ci?- powiedziałem a on jedynie kiwnął mi głową twierdząco.

- Dobra tooooo jak jednak stracisz dla niego głowę po dwóch tygodniach to dajesz mi 100 zł- powiedział biorąc ręce za głowę i opierając się na nich jakby,

- Dobra ale jeśli nie stracę dla niego głowy po dwóch tygodniach to ty mi dajesz 100 zł- wygram to, muszę.

- Dobra, stoi, ale jako że to zakład potem będzie ktoś musiał przerwać nam dłonie, żeby było sprawiedliwie i żeby nikt się potem nie wykręcał- wyraził swoje zdanie a ja je przyjąłem do wiadomości.

Jakoś bardzo nie przeszkadza mi to że chce to zrobić bo w sumie to mi lotto i z jednej strony to też tak kiedyś robiliśmy jak zakłady mieliśmy więc no.

- Dobra jesteśmy- powiedziałem po chwili parkując auto na jakimś poboczu i patrząc na piękną łąkę która zajmowała większy obszar tego miejsca.

Kwiatów było od groma, wszędzie rosły jakieś rośliny i inne, gdzie nie gdzie nawet jakieś drzewo sobie spokojnie rosło.

Muszę przyznać że jest tu bardzo spokojnie i miło, aż chciało by się przyjechać na jakiś picknig lub po prostu tak przyjechać mi miło spędzić czas, w południe lub wieczorem, godzina to mniejsza, zawsze tu będzie tak cicho i spokojnie, i jeszcze ta atmosfera.

Muszę go tu zabrać i zrobię to na 100%, co z tego że może pomyśleć że to jakaś randka, chrzanić to, ważne że jest tutaj tak miło.

- Dream! Przestaniesz ty marzyć i zrobisz co masz zrobić? Nie chce mi się tu zbyt długo siedzieć- powiedział rozglądając się dookoła jakby coś mu nie pasowało w tym miejscu.

- Co ci jest, przecież tu jest tak pięknie, cicho i spokojnie, miejsce wręcz idealne- powiedziałem idąc przed siebie a szatyn jedynie szedł za mną.

- No nie wiem, jakoś na razie nie jestem do tego miejsca przekonany- powiedział bardziej zakładając ręce na klatce piersiowej i rozglądając się nie pewnie.

- Oj tam Nick, toć tu jest wręcz idealnie, idealne miejsce żeby móc kogoś zabrać, mówię ci- wypowiedziałem się szczerze ale on chyba jednak nie był zbytnio przekonany.

- Dobra jeśli aż tak ci to miejsce nie pasuje to idź do auta, ja najwyżej sam tu posiedzę- i usiadłem na ziemi następnie zbierając kwiaty, dużo kwiatów.

||My professor...||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz