📖I have right, right?📖

569 53 31
                                    

Pov. Dream

Ugh, spieprzyłem w tedy tym swoim wyznaniem. Gówno a nie lepiej, i po co ja mu to w ogóle mówiłem. Teraz zniknie na nie wiadomo ile bądź na zawsze. I tyle go znałem.

Siedziałem tak w swoim pokoju przez 5 godzin? Nie wiem, w sumie nic nadzwyczajnego to dla mnie nie jest, zresztą jak dla Dristy. Jednak mimo wszystko coś ją przyciągnęło lub zaniepokoiło bo usłyszałem ciche pukanie do drzwi.

- No właź - powiedziałem udając, a przynajmniej próbując, że wszystko jest okej.

- Wszystko wporządku? Słyszałam ryk płaczu jak byłam na dole - powiedziała w moją stronę z zmartwioną miną.

To chuj po mnie.

- Że skąd? Z mojego pokoju? No co ty, phi, to była Patches, tak napewno ona. Nic takiego się nie dzieje naprawdę.

Wątpię coś że w to uwierzy ale dobra, jest nadzieja.

- Dream, ja w to nie uwierzę że taki ryk wydała z siebie Patches, lepiej mi mów o co chodzi i tyle. Martwię się, i to bardzo - powiedziała wchodząc głębiej do mojego pokoju i siadając zaraz obok mnie tak aby na mnie spojrzeć.

- Nic takiego młoda, naprawdę nic się nie dzieje, twój starszy brat wszystko ogarnia - wypowiedziałem się w jej stronę żeby choć trochę ją przekonać że jest dobrze jednak guzik z tego. Ona dalej brnęła w swoje, uparta dziewucha.

- Dream mów mi prawdę, wyglądasz jak, jak...no po prostu okropnie, oczy masz czerwone jakbyś od 3 godzin płakał - położyła rękę na moim ramieniu a ja nawet już na nią nie patrzyłem.

W sumie mogę jej powiedzieć, ale czy to nie jest dramatyzowanie? Mógłbym zebrać dupę i coś zrobić, nie wiem, być niczym ten rycerz na białym koniu, lub jak w innych romansidłach lub fanfikach jakiś gdzie to ja biegnę lub ratuje Georga lub inne bzdety. Niestety, żyjemy w prawie prawdziwym świecie i nic z tym zrobić nie mogę.

Powiedział mi że nie może odwołać tego wyjazdu więc dupa, nie wiem czemu ale o szczegóły może lepiej dopytywać nie będę.

- CLAY - wydarła się prosto do mojego ucha przez co wzdrygnąłęm się.

- Możesz się nie zamyślać? Próbuje ci pomóc a ty siedzisz i wyglądasz jak wielkie nieszczęście. Conajmniej tak jakby cię pierun z 4 razy pierdolnął. Chłopie ogarnij się i wracaj do żywych a nie w obłoczkach bujasz. Takim siedzeniem to ty kija zdziałasz - powiedziała conajmniej tak jakby zaraz miała mi z liścia przyjebać.

Oczywiście jakby to zrobiła miałaby trochę bardzo przejebane ale na szczęście żadnego złego błędu nie popełniła.

Ale miała rację tą swoją gadką, siedzeniem nic nie wskuram ale jak mam coś zadziałać stojąc? George nie może ni jak tego przełożyć a nawet nie wiem kiedy dokładnie wyjeżdża.

Nie wiem jakie są dokładnie jego uczucia do mnie ale sam mówił że nawet sam nie wie jakie one są i czy są, niby przez te parę ostatnich chwil mogę coś spróbować zrobić i chociaż się postarać aby było lepiej i może żeby coś do mnie poczuł.

Jednak czy nie lepiej będzie to robić jak już wróci? No bo spójrzcie z tej strony, jak teraz coś do mnie poczuje będzie cierpieć on i ja, jeśli nic nie poczuje tylko ja ale ja dam sobie jakoś radę, mam przyjaciół i siostrę.

Potem jak już wróci może kiedyś w tedy mogę spróbować się postarać o niego tak abyśmy mogli wieść piękne, długie i szczęśliwe życie. Jednak teraz jest to nie możliwe bo nawet nie wiem co mam robić.

Zabierać mu ten ostatni ceny czas gdzie może chce go spędzić z siostrą czy zostawić go w spokoju.

Oczywiście mogę do niego napisać lub zadzwonić, ale czy to coś da? Lepiej się spotykać twarzą w twarz a nie jakoś poprzez internet lub po prostu telefon.

||My professor...||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz