21

665 83 12
                                    

Prosty lud – i gdy to mówię, nie mam nic złego na myśli – uwielbia przysłowia. W pewien iluzoryczny sposób pomagają nam one oswoić rzeczywistość, w której żyjemy. Nieszczęścia, śmierć, katastrofy, choroby – wszystko, na co nie mamy wpływu i czego do końca nie rozumiemy, włożone w ramy porzekadeł staje się choć trochę mniej przerażające.

Kiedy obudziłem się tuż przed południem i usłyszałem o smutnym zdarzeniu, do jakiego doszło nad ranem, jedyne, co przyszło mi do głowy, to zdanie: „Licho nie śpi".

Zawsze bowiem, gdy człowiek poczuje się bezpieczny, szczęśliwy czy po prostu spokojny, gdy pozwoli sobie na chwilę wytchnienia, na głupią myśl, że wszystko jest w porządku, musi wydarzyć się coś złego. Licho nie śpi – czeka, obserwuje i nigdy nie traci czujności.

– W ogóle się tego nie spodziewaliśmy. – Jeszcze nigdy nie widziałem tak roztrzęsionej Olimpii. Jej pomarszczona twarz wyrażała niepokój i ogromne zmęczenie. – Odprowadziłam go do pokoju i położyłam spać. Czuł się świetnie, och, Olivierze, tak nam wszystkim dopisywał humor dzięki temu przyjęciu!

Serce zacisnęło mi się nieprzyjemnie w piersi. Gardło miałem suche po wczorajszym winie, lecz gdy tylko wszedłem do kuchni i ujrzałem minę Olimpii, zapomniałem o wszelkich niewygodach.

– Powiedz to wreszcie. Co się stało?

– Druga noga... Klątwa sparaliżowała Thaddeusowi drugą nogę. W jedną noc!

Opadłem na taboret, próbując jakoś przetworzyć to, co właśnie usłyszałem. Częściowo poczułem ulgę, gdyż bałem się, że Olimpia powie o czymś znacznie gorszym. Przede wszystkim byłem jednak przerażony – klątwa jeszcze nigdy nie działała tak szybko. Szare, kamienne plamy rozprzestrzeniały się powoli, niezauważalnie jak kiełkująca roślina, a nie w sposób skokowy. Co to oznaczało? Czy teraz będzie już tylko gorzej? Czy to pojedynczy przypadek, wyjątek, czy może pozostali też mają się spodziewać teraz tak gwałtownych zmian?

Adam...

– Na starych bogów, co się stało?

Odwróciłem się i ujrzałem go w progu. Po wyrazie twarzy księcia wiedziałem, że także zrozumiał błyskawicznie, iż zadziało się coś złego. Na szczęście sam wyglądał dzisiaj bez zmian, na co odetchnąłem z ulgą.

Olimpia powtórzyła smutną nowinę Adamowi, podczas gdy ten podszedł do stołu i położył rękę na moim karku. Czułem, jak równomiernym ruchem muska mnie delikatnie kciukiem po szyi. Ów gest okazał się niezwykle kojący.

– Mamy tylko jeden fotel na kółkach, prawda? – zapytał.

Kiwnęliśmy z Olimpią głowami.

– Musimy zostawić go Avery'emu, inaczej nie poradzi sobie z panem Aboltem – stwierdziłem, analizując już w głowie wszystkie możliwe problemy i rozwiązania.

– Thaddeus został na razie w łóżku, ale na dłuższą metę...

– Wszystko będzie dobrze – przerwałem Olimpii, chyba nawet zbyt ostro. – Po prostu musimy poświęcić mu nieco więcej uwagi. Wyznaczyć dyżury lub przeorganizować plan dnia, tyle. Olimpio, czy zadbasz o higienę Thaddeusa? Jeśli to problem, zaangażujemy jakiegoś mężczyznę.

Kobieta żachnęła się, ewidentnie obrażona.

– Że niby co? Mam się bać męskich pach? Nieogolonej brody?

Wzruszyłem ramionami, czując szczypiące ciepło na policzkach.

– Masz rację, przepraszam.

Trylogia Farrevéle #1 Sójka i gargulecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz