4.

89 6 4
                                    

Pov. Mondo

Wycieczka zajęła nam cały dzień. Pierwszy raz od kilku tygodni mogłem zobaczyć postępy. Zakończyliśmy to wieczorem. Wszyscy byliśmy wyczerpani. Taka w jednym momencie oparł głowę na moim ramieniu. Spojrzałem na niego, a on zasnął przemęczony wszystkim. Jedyne co zrobiłem to objąłem go ramieniem i oparłem głowę na jego na co on cicho mruknął i wtulił się.
Nie wiedziałem kiedy, ale sam nagle również zasnąłem.
***
Obudził mnie nagły ruch i dźwięki płaczu. Otworzyłem oczy i zobaczyłem czerwonego Kiyotake kłócącego się z Leonem. Przetarłem oczy i zapytałem.
-O co ta cała afera? - lekko się przeciągnąłem.
-Nie chcieliśmy przerywać tej chwili dlatego Chihiro zaczął tworzyć modele was, ale kierowca za bardzo zahamował i obudził Take, który teraz robi nam kłótnie! - pokazał na Sayake uspokajającą roztrzęsionego Chihiro.
-Jeszcze psucie mi sprzętu n-nie było potrzebne.. - powiedział Chihiro.
-Bo to nie było planowane, żebym tak zasnął, a zresztą - wstał oburzony Taka i opuścił pojazd przeklinając pod nosem.

Spojrzałem na mnóstwo odłamków laptopa, które próbowali wszystkie zebrać. Ja natomiast pobiegłem w kierunku oburzonego przyjaciela.
Widziałem jak mnie zauważył, ale nie zrozumiałem dlaczego zaczął biec. Mimo zmęczenia nie przestałem za nim biec.
-Ey co się dzieje?! - gdy byłem wystarczająco blisko skoczyłem na niego powalając na ziemię i przyciskałem za ramiona go o ziemię.

Pov. Taka
Zacisnąłem oczy i odwróciłem głowę na bok. Mondo złapał mnie jedną dłonią delikatnie za brodę i skierował na siebie.
-Otwórz oczy i powiedz co się dzieje-powiedział, a w jego głosie było słychać troskę. Nie otworzyłem oczu mimo jego próśb.
-Zaczęli mówić, że jesteśmy razem. Nie chciałem zepsuć ich zdania o Tobie. - wyszeptałem.
-Słuchaj. Mam gdzieś co oni o mnie myślą okej? - otworzyłem delikatnie oczy kiedy poczułem jak kciukiem przejechał po moich ustach. Na moich policzkach pojawiły się delikatne rumieńce. Po czym kontynuował swoją wypowiedź.
-Dla mnie się liczy najbardziej co Ty o mnie  myślisz. - uśmiechnął się czule do mnie.

Minęła chwila ciszy. Nie odzywałem się, ale wiedziałem że na to czeka.
Jednak mimo wszystkiego przyglądałem mu się oświetlonemu blaskiem księżyca na tle nieba pełnego gwiazd.

Wszystko zaczęło wyglądać jak fikcja. Nie rozumiałem co czuje ale myślałem tylko o jednym. Piękny widok i piękna osoba siedzącą na mnie. Przestałem kontrolować swoje ruchy. Złapałem go za kołnierz i złączyłem nasze usta w krótki pocałunek. Odziwo Mondo się nie opierał, a wręcz przeciwnie. Oparł dłonie obok mojej głowy i zaczął pogłębiać pocałunek próbując zdobyć dominację.

Minęło kilka chwil, aż niestety to dobiegło końca przez brak tchu.
To było jak jakiś sen. Nic nie wydawało się realne, dlatego ciężko mi było w to uwierzyć... Było. Uwierzyłem gdy usłyszałem klaskanie. Oboje wstaliśmy jak poparzeni prawie znowu kończąc na trawie.
-Wy to wiecie jak zepsuć moment - zaśmiał się Mondo.
-Co-spojrzałem zakłopotany na wszystkich - To było naprawdę?
-Chyba nie myślałeś, że zemdlałeś kiedy mnie za szmaty przyciągnąłeś - zaśmiał się, a ja schowałem twarz w dłoniach. Mogę się założyć, że mało mi brakowało do koloru buraka.
-Zaraz Ci walne - wymamrotałem.
-No no czekam - złapał mnie za nadgarstek i zaczął ciągnąć za sobą.
-E-ey! Gdzie ty idziesz? - spytałem gdy złapałem równowagę.
-Spędzimy tu noc. Chyba nie sądziłeś, że będziemy spali na trawie w zimnie? - zapytał.
-Nie przeszkadzał mi widok.. - przyjrzałem mu się dokładnie.
-Dlatego skanujesz mnie wzrokiem? - odwrócił głowę na bok zauważając co robię i cicho się zaśmiał - Uroczee~

Nic nie odpowiedziałem.

Krwawa miłość //IshimondoWhere stories live. Discover now