35.

39 4 4
                                    

Pov. Taka

Przytuliłem mocno Mondo pilnując, żeby znowu mi nie znikł.

-Wybacz, ale znamy się? - powiedział, a ja spojrzałem załamany na chłopaka. Jednak na jego twarzy po chwili pokazał się delikatny uśmiech. Zamachnąłem się, aby uderzyć go z liścia, ale on uniknął ciosu, złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął blisko siebie. Jedną dłoń położył na mojej talii i pocałował mnie delikatnie. Na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. Chłopak po chwili odsunął się i złapał mnie za biodra.
Spojrzałem mu głęboko w oczy czując motylki w brzuchu. Splotłem dłonie za jego szyją i uśmiechnąłem się.

-Jakbym mógł zapomnieć chłopaka, którego pokochałem? - powiedział uśmiechając się. Podniósł delikatnie mnie za biodra posadzając na stole i objął mnie czule, a ja wtulilem się w jego szyje.

-Tylko.. Jak to się stało, że podczas śpiączki tu byłem? To wszystko.. Był przecież koniec świata. - zapytał mnie, a ja nawet nie spojrzałem mu w twarz. Każdy z nas milczał.

-Taka? - spytał ponownie. Westchnąłem głęboko.

-Przed wypadkiem.. Byliśmy już razem - uśmiechnąłem się lekko-pokłóciliśmy się nawet już sam nie wiem o co.. Postanowiłeś udowodnić, że jesteś najlepszy.. I skończyłeś w szpitalu. Każdego z ostatecznych dobrze już znałeś. Mieszkaliśmy obok siebie przecież za czasów podstawówki, a to miasteczko było specjalnie dla nas. - powiedziałem jeżdżąc palcem po karku chłopaka.

-Nie rozumiem.. Przecież akademia.. Wszyscy tam uczęszczaliśmy.

-Każdy z nas dostał papiery o przyjęcie.. I chodzimy tam to się zgadza, ale nasza grupa.. My jesteśmy motywacją tej szkoły. Nie wiem dlaczego ty też nie jesteś. - chłopak odpowiedział mi ciszą. Po chwili objął mnie mocniej i pocałował w głowę.

-Narazie nikomu lepiej nic nie wspominaj o tym - wyszeptałem.

-Mhm.

Objąłem chłopaka szczelnie nogami i rękami, więc kiedy się wyprostował to uniósł mnie. Uśmiechnąłem się.

-Nie puszcze. - powiedziałem.

-Nawet bym nie prosił. - pogłaskał mnie po policzku.

-Mondo? - zapytałem.

-Tak?

-Twoja mama wie, że tu jesteś? - zapytałem, a on się uśmiechnął głupio.

-Czyli jednak nie będziemy wspólnie spędzać nocy. - zrobiłem smutną minke.

-Ciesz się, że do nocy jeszcze długa droga. - powiedziała Hina.

-Cieszmy się chwilą Taka. - powiedział całując mnie kilka razy pod rząd w czoło, przy czym podczas ostatniego pocałunku przedłużył go trochę.

Nie puszczałem go jeszcze przez kilka minut, a następnie z niego zeskoczyłem i złapałem za rękę.

-Jeśli mogę. Ten spalony budynek. - powiedział Mondo.

-Był mój. - odpowiedział Leon.

-Jak byłem w śpiączce to był podpalony przez Kyoko. - każdy z nas dziwnie wejrzał na Mondo-A później umarła.

-Hm.. Fakt Kyoko z nami nie ma. Tak samo Hiro. - powiedziałem.

-Oni.. Umarli?

-Kyoko została światowym detektywem, mimo faktu bycia w naszym wieku, a Hiro - przerwał mi Byakuya.

-Hiro został światowym mopem. Jego fryzura idealnie się do tego nadaje. - uśmiechnął się, a każdy z nas nawet nie krył, że to nas rozbawiło.

-A tak naprawdę otworzył zakład wróżbiarski. - uśmiechnąłem się.

-A mój dom podpalił się przez piorun. Wtedy nas akurat odwiedziłeś i dziwie się, że nikt z nas nie umarł.

-Mimo, że skręciłem sobie kostkę - zaśmiałem się - I ratując Byakuye rozwaliłem całe plecy.

-To naprawdę było nieodpowiedzialne, ale i tak będę za to dziękować. - powiedział Byakuya.

-A akademia? Monokuma?

-Monokuma? - spojrzałem na niego pytająco.

Krwawa miłość //IshimondoWhere stories live. Discover now