33.

36 4 22
                                    

Pov. Mondo

Kiedy znikło oślepiajace światło i powrócił mi wzrok, zauważyłem znajomą mi osobę.. Moja matka.

-Mondo! Nie wierzę! Nareszcie się obudziłeś! - złapała mnie za ramiona, uniosla delikatnie i przytuliła.

-Co się dzieje? - zapytałem. Kobieta miała w oczach łzy.

-Nie przeżyłabym jakby oboje moich synów zmarło.. - przytuliła mnie mocniej, przez co cicho jęknąłem z bólu i delikatnie odwzajemniłem jej uścisk.

-Mamo, co się dzieje? - zapytałem jeszcze raz.

-Nie pamiętasz? Miałeś wypadek motocyklowy razem z bratem.. On nie żyje.. - moje oczy otworzyły się szerzej. Przecież niedawno żył, a świat był przecież w rozsypce.. Nasze miasteczko.

-A..! Właśnie! Przyszedł list! - podała mi zadowolona list w kopercie.
Na kopercie był podpis: Akademia Szczytu Nadziei.

Otworzyłem kopertę i zajrzałem do zawartości.

"Mondo Owada!
Gratulacje! Zostałeś przyjęty do naszej Akademii jako ostateczny lider gangu motocyklowego!
Uczniowie opuszczający nasze szeregi są ustatkowani do końca życia!
Widzimy się w szkole
Dyrektor Szczytu Nadziei"

Trzymałem w dłoniach list czytając go ponownie i ponownie. Nie rozumiałem co się dzieje.

-Nie cieszysz się? Tak chciałeś tam dołączyć!

-Nie rozumiem.. Co się dzieje? Ja przecież. - złapałem się jedną dłonią za głowę, kiedy poczułem przeszywający ból.

-Byłeś w śpiączce przez całe wakacje.. Bałam się, że nie odtratują cię..

-Ale jestem. - uśmiechnąłem się. Uznałem, że nie wspomnę o tym wszystkim, ale teraz tak patrząc.. Wszystkie wspomnienia z nimi.. Zanikają. Nie mogę uwierzyć, że to wszystko, to tylko śpiączka.

Po chwili przyszedł lekarz przyszedł i zbadał mnie dokładnie. Miałem zostać w szpitalu jeszcze przez tydzień, a następnie mnie wypuszcza i będę mógł iść na rozpoczęcie roku szkolnego. Patrzyłem sztywno w sufit i przetarłem palcami moje usta. Nadal czułem ciepłe usta Kiyotaki na moich. Zamknąłem oczy i zasnąłem ponownie modląc się, żeby to było jakieś nieporozumienie i wszystko się wyjaśni, ale jednak tak nie było.
***
Tak jak mi powiedzieli, tak się stało. Tydzień później stałem przed drzwiami Akademii Szczytu Nadziei trzymając w swych dłoniach list. Wziąłem głęboki wdech i udałem się do środka. Po przekroczeniu progu akademii zacząłem się zastanawiać czy tym razem również zemdleje i obudzę się w jakiejś klasie, ale tak nie było. Rozkład akademii znałem na pamięć, dlatego po chwili znalazłem się w sali gimnastycznej. Byłem jako pierwszy. Dziwiło mnie jak to wszystko było podobne do tego co ja przeżyłem podczas śpiączki. Spojrzałem na miejsce, z którego zawsze nas witał Monokuma. Było to dziwne uczucie - stać w akademii, gdzie są uczniowie, a nie jest opustoszała.

Po chwili zebrała się reszta pierwszych klas i rozpoczęła się ceremonia przyjęcia do akademii. Nie przyglądałem się ludziom wokół mnie, ale wciąż patrzyłem się w jeden punkt cały czas mając myśli, że wyskoczy ten cholerny misiek. Po zakończeniu przemowy, dyrektor rozdał każdemu plan lekcji i napis do której klasy należy. Klasa 78.. Czy przypadkiem.. Nie. To była śpiączka, a ja niepotrzebnie się nakręcam.

Każdy udał się do klasy, w której mieliśmy wszystkiego się dowiedzieć. Ku mojemu zdziwieniu w klasie, do której ja zmierzałem było słychać rozmowy, czyli każdy był już oprócz mnie. Kiedy otworzyłem drzwi do klasy moje oczy rozszerzyły się, a ja poczułem jak żołądek oraz gardło skręca mi się, przez co nie mogę wypowiedzieć nawet jednego słowa.

-Mondo Owada, zgadza się? - spytał wychowawca, a ja lekko skinąłem głową.

-Jak możesz się tak spóźniać?! To karygodne zachowanie jak na ucznia i to pierwszego dnia! - spojrzałem na niego.

-No chyba sobie żartujesz... - wyszeptałem sam do siebie.

Krwawa miłość //IshimondoWhere stories live. Discover now