43

28 4 10
                                    

Pov. Mondo

Po dotarciu do domu rzuciłem się na łóżko i włączyłem telefon, po czym zadzwoniłem do Kiyotaki.

-I jak tam? - spytałem.

-Czy ty musisz każdemu mówić swoje plany? Zaraz mi drzwi wywarzą! - krzyknął do słuchawki, a w tle było słychać krzyki i trzaskanie w drzwi.

-Ups?

-Ja ci dam ups! Sam im opowiadaj to, a nie ja nie mogę zasnąć, bo boję się, że mnie tutaj ktoś dopadnie w środku nocy!

-Mam tam przyjechać?

-Jak chcesz przeżyć to tak. - powiedział poważnie i się rozłączył. Od razu wstałem i ubrałem niechętnie buty, po czym natychmiast wsiadłem na motocykl i ruszyłem w kierunku miasteczka.

Kiedy dojechałem i zszedłem z motocykla, zauważyłem jak naprawdę dobijają się do drzwi Kiyotaki. Kiedy Leon mnie zauważył powiedział to od razu reszcie i podbiegli do mnie.

-I jak?! Co powiedział?! - krzyczeli, a ja delikatnie się uśmiechnąłem.

-Tak czy nie?! - zaczął mną potrząsać Leon.

-T-tak. Zostawcie mnie. - patrzyłem na nich zmęczony już. Wszyscy zachwyceni odeszli jakby nigdy nic.

Po chwili znalazłem się pod drzwiami Taki i zapukałem.

-Ey. To ja. - długo nie czekałem, aż drzwi zostały otwarte. Chłopak złapał mnie za kołnierz i wciągnął do środka zamykając drzwi.

-Odwalili się? - spytał.

-Ta. Nawet nic więcej nie chcieli. Jedynie co powiedziałeś. - przytuliłem go od tyłu.

-I tylko po to mi drzwi chcieli wywarzyć? Ciekawie. - uśmiechnął się i oparł głowę na moim ramieniu. Pocałowałem go w głowę.
Po chwili usłyszałem krzyki za mną. Taka zaczął się odsuwać w stronę swojego pokoju.

-Powodzenia Mondo. - zamknął drzwi szybko, a na mnie poleciała gromada dzieciaków Toko.
Po chwili pojawił się Byakuya, gdy dzieciaki postanowiły się po mnie wspinać. W dłoni trzymał spryskiwacz na wodę i zażenowany zaczął w nich psikać, a dzieciaki zaczęły uciekać.

-Gardzę wami z całego serca. Śmierdzicie jak matka. - Westchnął.

-Co one tu robią? I co na to Makoto?

-Toko jest chora na głowę i musze się narazie nimi zajmować. A co do Makoto.. Szukam go właśnie.

-Szukasz?

-Te demony go dorwały, związały i gdzieś schowały.

-Jak ja się cieszę, że z wami nie mieszkam. - uśmiechnąłem się.

-Az zazdroszczę Ci tego. - odpowiedział i wrócił do szukania Makoto.

Ja podszedłem do drzwi od pokoju i wszedłem do środka. W środku czekała mnie niespodzianka na noc. Szybko zamknąłem drzwi i dołączyłem do Kiyotaki spędzając wspólnie noc pełną wrażeń.

Krwawa miłość //IshimondoWhere stories live. Discover now