46

29 5 6
                                    

Pov. Taka

Kolejne dni wyglądały tak samo. Mondo chodził do Leona, a później śpiewali serenady pod oknami, po czym oboje marudzili na ból głowy.
***
-Takuś skarbieee.- krzyknął Mondo po całym tygodniu picia z pokoju.

-Nie.

-Ale nawet nie wiesz co chce!

-To co chcesz?

-Dasz mi tabletkę?

-Nie. - wróciłem do mycia naczyń.

-To możesz ciszej być?!

-Cierp! - uśmiechnąłem się sam do siebie. - Bo dzieciakami Toko poszczuje i skończy się dzień dziecka.

-Grozisz mi?

-Nie. Ostrzegam cię, a to już różnica.

-No Takuś. Ja się szykuje na ślub.

-Ja też i jakoś nie pije całymi tygodniami, żeby dzień przed slubem zaliczyć potężnego zgona.

-To już jutro...?

-Ta.. Jutro. - westchnąłem odkładając ostatni mokry talerz.

Poczułem jak ktoś mnie obejmuje od tyłu, po czym doleciał do mnie zapach alkoholu. Zatkałem nos.

-Menel przyszedł widzę.

-No weź! Nie obrażaj się.

-Będę. - obróciłem się w stronę chłopaka i ten mnie posadził na blacie. Zbliżył się i kiedy miał mnie pocałować to nagle się odsunął.

-Wali od ciebie alkoholem. - zmarszczył brwi.

-Sam siebie już czujesz.

-Nie. Jeszcze nie. - zaczął otwierać szafki aż znalazł schowane kilka pustych butelek piwa i whisky, a na stole leżały tabletki i kubek z wodą. - Czekaj. - poszedł do pokoju gdzie był Byakuya i Makoto i otworzył drzwi.

-Ale pulsuje mi głowa.. - wymamrotał ledwo żywy Makoto.

-Masz za słabą głowę. - powiedział Byakuya bawiąc się kosmykami włosów chłopaka.

-Mówi ten co wczoraj tańczył na stole bez koszulki.

-Co - zdziwił się - Serio tak zrobiłem? Film mi się urwał. - podrapał się po karku, a Mondo odchrząknął zwracając na siebie ich uwagę.

-Powiedzcie mi dlaczego Taka ma na mnie focha jak sam wczoraj się upił z wami?

Obaj wejrzeli na siebie i nie odpowiedzieli.

-No słucham.

-To twój chłopak. Z nim to tłumacz. - westchnął Byakuya. Stałem za Mondo patrząc na Byakuye z mordem w oczach, po czym wróciłem do kuchni.

Otworzyłem okno w kuchni i wspiąłem się na parapet. Zauważyłem przechodząca Sakure i zbliżające się kroki do kuchni.

-Taka! Nie! - zaczął biec, a ja zeskoczyłem.

-O cholera! - krzyknąłem, gdy Sakura mnie złapała.

-Co wy obaj robicie? - powiedziała postawiając mnie.

-Też cię miło widzieć. - uśmiechnąłem się i lekko uklonilem. - dziękuję. Źle zeskoczyłem i bym się nadział na płot.

Sakura rozczochrała moje włosy i poszła dalej.

Nagle podbiegł do mnie Mondo uderzając w tył głowy.

-Co ty sobie wyobrażałeś teraz?! - krzyknął ze zmartwieniem w oczach.
Podniosłem dłonie w geście obronnym.

-Wypiłem tylko z butelkę whisky, okej?!

-To czemu skaczesz z okna?!

-Bo byś mi nie uwierzył? Waliło ode mnie na kilometr mimo, że pije mniej od ciebie.

-Taka.. - nagle zamilkł. Usłyszeliśmy od strony lasu strzały i wybuchy.

-Co jest..

Krwawa miłość //IshimondoWhere stories live. Discover now