49

38 3 3
                                    

Pov. Mondo
-Co ma znaczyć, że wiedziałeś? - spojrzałem na niego zdezorientowany. Chłopak był wystraszony.

-M-mondo ja ci to wyjaśnię.

-No mam taką nadzieję.

-A więc... - jego wypowiedź zatrzymał granat, który wrzucono nam przez okno. Taka przeklął pod nosem i wyrzucił granat za okno w powietrze.

-Wal się! - pokazał środkowy palec i wrócił do mnie. - Ja o wszystkim wiedziałem..

-Czyli wiesz kto zabił Hine. - złapałem go za ramiona. - Co ty odwalasz? - szarpnąłem nim.

-Nie ważne. - przewrócił oczami.

-Albo powiesz, albo rozwalę ci głowę. - westchnąłem, a Taka otworzył szerzej oczy.

-Żartujesz, racja? - zaśmiał się cicho.

-Po co mam mieszkać z morderca?

-Ale to nie ja zabiłem!

-To gadaj kto!

-RR.-powiedzial cicho i odsunął się. Przed moimi oczami mignęło światło i przypomniała mi się scena rozmowy z Junko podczas śpiączki.
***
-RR.. O co z nimi chodzi? - zapytałem opierając się o ścianę.

-Resztki rozpaczy? Po co ci ta wiedza? Zmieni ci to pogląd na świat, w którym wszędzie jest rozpacz, a ludzie się zabijają?

-O co z nimi chodzi?

-A o co może chodzić? Wy jesteście nadzieja, a oni rozpaczą. Jedno przeciwko drugiemu. - wzruszyła ramionami.

-A ty jesteś jedna z sióstr rozpaczy.

-I jedną z założycielek.
***
-Resztki rozpaczy. - westchnąłem.

-Znasz ich?

-A jednak! Junko cholera - przetarłem oczy. - Po cholere dla nich pracujesz?

-Jedna nadzieja musi wplątać się w rozpacz, żeby ich pokonać.

-I musiałeś to być ty. I jeszcze mnie zaatakowali.

-Chcieli się pozbyć wszelkiej nadziei. Najpierw miała być Hina, później Hiro i na koniec Kyoko.

-Ale tamtych dwóch tutaj nie ma.

-Dlatego zmienili plan i chcieli następnie ciebie, Makoto i Leona.

Spojrzałem zdziwiony na Take.

-I jaki masz plan? - usiadłem na krześle.

-Przez ich zmianę planu.. Wszystko się skomplikowało. - podrapał się po karku.

-Może pomogę?

-Sami nie damy rady. Nawet jak jest ich niewielu. Mają tam dwie ostateczne.

-Junko i Mukuro. - wymamrotałem. Taka usiadł obok mnie.

-Musimy coś wymyślec. - westchnął.

-A reszta?

-Za dużo ich.

-Ale nie jak rozdzielimy się na dwie grupy. Jedna będzie moja, a druga twoja. - uśmiechnąłem się, ale przed oczami cały czas pojawiały mi się sceny z morderczej gry. Wszystko zaczynało przypominać to co się tam działo.

Taka położył delikatnie dłoń na moim policzku i pocałował w nos.

-Możemy spróbować. Najwyzej polegniemy.

-To się nie stanie. Wiem to. - rozczochrałem jego włosy.

Krwawa miłość //IshimondoWhere stories live. Discover now