6.

72 3 3
                                    

Pov. Mondo
Odziwo długo nie czekałem. W okolicach 7 się obudził.
-Dzień dobry śpiąca królewno. - przeczesałem palcami jego włosy.
-Dzień dobry-po wypowiedzeniu tych słów ziewnął. Mimo ledwego obudzenia się wyglądał przeuroczo.

Od razu wziąłem już wcześniej naszykowany termometr i zmierzyłem mu temperaturę z czoła.

-Co ty ro- przerwał mu atak kaszlu-bisz..
-Nie wiem czy nawet jest sens odpowiadać - zerknąłem na termometr.
-38.7° - wyszeptałem sam do siebie czytając temperaturę.

-Jestem zdrowy nic mi nie jest - próbował wstać, ale mu na to nie pozwoliłem tylko otuliłem kołdrą.
-Ty odpoczywaj zaraz Ci przyniosę coś na ząb - pocałowałem go w czolo i udałem się w kierunku kuchni.

Pov. Taka
Czas mijał 5 minut, 10.. Straciłem później już poczucie czasu. Leżałem patrząc w drewniany sufit. Nagle poczułem przyjemny słodki zapach.

Drzwi się otworzyły, a do środka wszedł Mondo z tacą z naleśnikami, owocami oraz dzbankiem herbaty.

-I chcesz mi powiedzieć, że sam dałeś radę to wszystko zrobić? - usiadłem i oparłem się plecami o ścianę za mną przesyłając mu delikatny uśmiech.

-No oczywiście - uśmiechnął się. Po chwili do pokoju zagościła Sayaka ubrudzona z ciasta na naleśniki.
-Wszystko dobrze? - spojrzała na nas.

-Taaa... Sayaka minimalnie mi pomogła - położył tacę na stoliku obok łóżka.
-Wszystko za Ciebie zrobiłam Ty tylko mieszałeś ciasto na naleśniki! - oburzyła się i uderzyła go lekko w ramię.
-Dobrze dobrze. Już spokojnie - podał mi kieliszek z tabletkami.
-A to co? - zapytałem niepewny.
-Głuptasie to witaminy. Narazie tylko tyle mogę Ci zaoferować. - załapał mnie za dłoń - ale obiecuję, że poszukam czegoś jeszcze, żeby się nie pogorszyło.
Jego słowa mnie zdziwiły z jaką troską zostały wypowiedziane. Bez momentu zamyślenia przesypałem pastylki do swoich ust i połknąłem popijając przygotowaną już szklanką wody. Cały posiłek był przepyszny. Mimo to nie umiałem się oprzeć pokusie uderzenia Mondo z naleśnika.

Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Jednak długo to nie potrwało przez mój atak kaszlu. Mimo fatalnego samopoczucia spędziłem wspaniały dzień w gronie moich przyjaciół. Jednak jedna rzecz mnie bardzo martwiła, a raczej osoba. Mondo mimo śmiechu często patrzył na mnie zmartwionym wzrokiem. Jak spytałem przykładowo Sayake o szklankę wody to on pobiegł mi to załatwić. To było kochane, ale to tylko przeziębienie. Zniknie tak szybko jak się pojawiło.
***
Pov. Mondo
Mijały dni, może miesiące. Taka nadal był chory, a my bez skutku poszukiwaliśmy antybiotyków.

Krwawa miłość //IshimondoWhere stories live. Discover now