19.

40 3 2
                                    

Pov. Mondo
Dotarliśmy do pokoju pielęgniarki.
-Poczekam tu na ciebie - oznajmiłem.
-Napewno nie chcesz wejść?
-I tak wiem co się działo, więc niepotrzebnie tam będę.
-Rozumiem.

Taka otworzył drzwi i podszedł do Mukuro. Obserwowałem jak każdy biegał po korytarzu szukając nowych poszlak. Mam wrażenie, że jednak wybiorą nie tą osobę co trzeba. No cóż.. Na szczęście mam jeszcze możliwość dogadać się z Junko.

Nie minęło nawet pięć minut od kiedy Taka poszedł do Mukuro, a już wrócił.

-I jak?
-Nie chce nic powiedzieć
-Przykro mi
-Dam radę. Musze jeszcze przejrzeć pokój Hiny i popytać innych co i jak jeśli zdążę.
-Zdążysz o to się nie martw.

Uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek, na co się zarumieniłem.
Od razu po tym poszedł w kierunku pokoju Hiny.

~później~
Czekałem na komunikat Monokumy w sprawie rozprawy, ale każda sekunda trwała coraz dłużej.
Uznałem, że przejdę się po akademii, jednak czas szybciej nie mijał.
Zacząłem pytać innych co o wszystkim sądzą. Tak jak myślałem. Sprawca dobrze to obmyślił. Nikt nie miał dowodu co wskazuje na prawdziwego sprawcę i są tylko i wyłącznie przypuszczenia, kto mógł to zrobić. Gdybym mógł to już dawno bym im to zdradził, ale to niemożliwe, aż do zagłosowania.

-Drodzy uczniowie! Uznałem, że żeby ułatwić wam sprawę, a zarazem utrudnić rozprawę, musicie również rozwikłać zagadkę tej oto szkoły!
-Przecież to proste..
-Główną zagadką jest to co tu robicie i dlaczego jesteście tu zamknięci? Kto stoi za zabarykadowanymi oknami? I gdzie jest dyrektor?

Spojrzałem zdziwiony na monitor. To były rzeczy, o których Junko nie powiedziała naszej trójce.

-Aby to osiągnąć otworze wam wszystkie drzwi i przejścia! Życzę powodzenia! Widzimy się na rozprawie ~
-Ostatnia rozprawa - powiedziałem zamyślony.

Kiedy tak myślałem poczułem uderzenie głową w moje ramię i usłyszałem ciężkie westchnięcie.
Spojrzałem na winowajcę.

-To będzie niemożliweeeeee- powiedział zrezygnowany Taka. Zaśmiałem się cicho i pocałowałem w głowę.
-Trzymam za was kciuki.
-A co jeśli nam nie wyjdzie?
-Spróbuje coś ogarnąć, dobrze? Chyba, że plan wcielimy w życie.
-Nie.. Leon nakręcił resztę, żeby pokonać Junko. To dlatego wszyscy tak latają.
-To tylko wszystko utrudni
-Wiem, ale oni już mają motywację
-I zero prawidłowych uzasadnień.
-Skąd wiesz?
-Pytałem reszty co sądzą i wszyscy jak do tej pory myślą błędnie - wzruszyłem ramionami i objąłem ramieniem chłopaka.
-A nie możesz dać nam jakiejś wskazówki?
-Hm.. Prawidłowo mogę, ale zabawnie się patrzy jak się męczycie.
-Ty nieczuły dupku- westchnął. Minęła chwila ciszy, gdy Taka zaczął delikatnie jeździć palcem po moim boku. Usłyszałem chichot z jego strony, kiedy lekko się odsunąłem.

-Co cię bawi knypku? - przewróciłem oczami odsuwając się od niebezpiecznie zbliżającego się Taki.
-Może fakt, że się mnie boisz?
-Ja? Bać się? Nigdyyy
-To zatrzymaj się - przyspieszył, a ja zacząłem biec. Chłopak pobiegł za mną.
Schowałem się za zakrętem. Kiedy zobaczyłem jak chłopak zakręca złapałem go za nadgarstki i oparłem je na ścianie nad głową chłopaka. Na jego twarzy pojawiły się rumieńce. Uśmiechnąłem się i złożyłem pocałunek na jego szyi. Po tym go puściłem i odsunąłem się oglądając jak zawstydzony Kiyotaka próbuje złożyć jakoś zdanie.

-T-ty.. Jak śmiesz... Ja..
-Ja, Ty, coś jeszcze? - cicho się śmiałem. Taka zrezygnowany oparł głowę o moją klatkę piersiową. Było słychać jak przeklina pod nosem.

-Tak tak, marudo. - powiedziałem głaszcząc go po włosach, a on uderzył mnie lekko w brzuch.
-Zamknij się.

Krwawa miłość //IshimondoWhere stories live. Discover now