|Rozdział 4|

1.1K 135 97
                                    

Poranki zawsze sprawiały [_] niemałe problemy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Poranki zawsze sprawiały [_] niemałe problemy. Uwielbiała spać zakopana w pościeli i czuć błogi spokój, który towarzyszył jej w łóżku, gdzie mogłaby spędzić długie godziny. W pokoju panował chłód, przez zepsuty kaloryfer, który przestał działać kilka lat temu. Mei tłumaczyła [_], że nie myśleli o jego naprawie, bo kiedy Ran zajmował pomieszczenie, zimna temperatura bardzo mu odpowiadała. Przez pół roku naprawa zostawała odkładana na bok, przez inne, ważniejsze rzeczy. Odkopanie się z grubej warstwy pościeli, gdzie emanowało ciepło, powodowało, że [_] od razu dostawała dreszczy i zbierało się jej na katar, przez kontrastującą temperaturę. To był główny powód, dlaczego tak bardzo nie przepadała za wstawaniem z łóżka.

Dzisiejsza pobudka różniła się diametralnie i [_] bez wahania mogła stwierdzić, że w swoim życiu nigdy nie została sprowadzona w tak brutalny sposób, z krainy snów do rzeczywistości. Oczywiście część winy leżała po jej stronie. W końcu nie powinna zasypiać przy drzwiach. Stwierdziła, że musiała zasnąć w trakcie płaczu. Zdziwiło ją, że przespała całą noc, a ból karku i pleców zaczęła dopiero odczuwać, kiedy próbowała się podnieść. Na dodatek, Rindō niecałe pięć minut temu wszedł do jej pokoju, otworzył z impetem drzwi i trzasnął ją w głowę, co jeszcze bardziej pogorszyło stan [_]. Usłyszała z jego strony jedynie, że ma przyrządzić śniadanie i następnym razem nie powinna leżeć przy drzwiach. Nie potrafiła stwierdzić, czy powiedział to zmartwionym tonem głosem, czy jednak prowokującym, ze sztucznym współczuciem. Była zbyt zmęczona i obolała, by przejmować się takimi sprawami.

[_] z ciężkim westchnieniem, wstała z twardej powierzchni i aby utrzymać równowagę, chwyciła stojącą obok szafkę. Rozciągnęła się i zagryzła zęby, kiedy poczuła nieprzyjemny ból w plecach. Kark z każdym ruchem dawał o sobie znać, dlatego próbowała nim aż tak nie ruszać. Podeszła wolnym krokiem do szafy, z której wyciągnęła mundurek szkolny i nową bieliznę i następnie wyszła z pokoju, żeby móc ogarnąć się w łazience.

Łazienki w apartamentach mieszkalnych były małe i ciasne. [_] nie potrzebowała więcej i nigdy nie miała problemów z zajęciem łazienki. Nikt jej również nie pośpieszał. Mei zaczynała pracę dopiero o dwunastej, a Isao potrzebował jedynie kilku minut, by w pełni wykonać poranną toaletę. Wciąż nieprzyzwyczajona do faktu, że Ran i Rindō wrócili, otworzyła drzwi od łazienki na oścież i z zaspanymi oczami, wpatrywała się w widok przed sobą. Siedziała cicho i zmrużyła oczy. Fiołkowe tęczówki odwzajemniły jej spojrzenie, a ich właściciel, odłożył szczotkę do włosów, oparł się o blat i uśmiechnął kpiąco.

— Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że nim wejdziesz do łazienki, wypada zapukać i upewnić się, czy nie jest ona zajęta.

[_] zignorowała jego słowa. Zamiast tego przetarła zmęczone oczy, dla pewności czy dobrze widzi i umysł nie płata jej figlów. Bo jeżeli widok przed nią okazałby się wymysłem jej wyobraźni, przeklinałaby siebie przez całe życie. Nie była na tyle perwersyjna i zdesperowana, by wyobrażać sobie pół nagiego Rana z rozpuszczonymi włosami. [_] poczuła, jak po jej ciele rozchodzi się ciepło. Przełknęła ślinę i znów przetarła oczy, chcąc, by widok przed nią zniknął.

❀𝐓𝐫𝐞𝐚𝐭 𝐲𝐨𝐮 𝐛𝐞𝐭𝐭𝐞𝐫/𝐇. 𝐑𝐚𝐧 ✔❀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz