|Rozdział 30|

880 98 46
                                    

Haitani Ran zdawał sobie sprawę z tego, że to, czego w tej chwili się dopuszczał, było nie do przyjęcia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Haitani Ran zdawał sobie sprawę z tego, że to, czego w tej chwili się dopuszczał, było nie do przyjęcia. Najzwyczajniej w świecie głupie i sprzeciwiające się temu, o czym kilkanaście godzin temu rozmawiał z Rindō.

Ale Ran był samolubnym człowiekiem, który rzadko kiedy opierał się swoim pokusom. Robił to, na co miał ochotę, dostawał to co chciał i nie przejmował się konsekwencjami, które mogły powstać na skutek jego działań. Ran nigdy nie czuł takiego pragnienia, a świadomość tego, że najprawdopodobniej taka okazja nigdy więcej się nie zdarzy, nie pomagała mu w podjęciu mądrej decyzji. Nawet nie chciał takiej podejmować. Liczyło się tylko teraz. Tylko [_]. Tylko to, że w tej chwili była blisko niego.

Przyciskał o wiele mniejsze od swojego ciało [_] do ściany budynku, w jakiejś mało odwiedzanej części Roppongi. Spod uchylonych powiek, obserwował jak [_] mocno zamykała oczy, jak jej twarz czerwieniała z każdą sekundą i jej usta drżą pod wpływem jego dotyku. Dłonie miała położone na jego klatce piersiowej i czuł dokładnie, jak jej palce zaciskają się na jego płaszczu. Dziewczyna nie wiedziała, czy chciała go odepchnąć, dać w twarz i przekląć na wszystkie znane sposoby, czy przyciągnąć bliżej siebie i oddać się w pełni tej chwili. Nie była pewna swoich uczuć w stronę Rana, ale im więcej czasu z nim spędzała, im bardziej się na nią otwierał, tym bardziej wszystko w niej kwitło i Ran stawał się dla niej kimś ważnym.

Kiedy [_] poczuła, jak jego język przejeżdża po jej dolnej wardze, zakręciło się jej w głowie, a z ust wyrwało się westchnienie. Mimo że niedługo miała osiągnąć swoją pełnoletność, nigdy nie była w podobnej sytuacji. Nie interesowały ją namiętne romanse, a jedyny kontakt, do jakiego była przyzwyczajona, to zwykłe przytulanie i niewinne całusy w policzek. Może dlatego reagowała tak intensywnie? Może dlatego czuła, jak jej umysł i zdrowy rozsądek zasłania powoli gęsta mgła.

Ran nie zamierzał się otworzyć i wyznać wszystkie swoje uczucia. Dopiero sam zaczął się z nimi oswajać i je akceptować, zamiast wyrzekać się ich i wmawiać sobie, że [_] była nikim, że szczerze jej nie lubił. Ta sytuacja, to, że w tej chwili ją całował, tak jak nigdy kogokolwiek przedtem, była skutkiem tego, że nie chciał, ot tak zostawić [_] i urwać kontakt. Wiedział, że nic więcej z tego nie będzie, że [_] pewnie znajdzie kogoś innego, możliwe nawet, że Manjirō. Ran jednak pragnął wziąć jedno wspomnienie, ich wspólną chwilę, w której liczyli się tylko oni. Był przekonany, że tak będzie łatwiej mu odpuścić i zostawić [_] w spokoju.

Gdyby wiedział, że [_] choć w minimalnym stopniu darzyła go podobnymi uczuciami, jakimi on darzył ją, nigdy by się na to nie zdecydował. Chciał wierzyć, że ten pocałunek, miał znaczenie tylko dla niego.

Nie spodziewał się, że niedługo złamie jej serce.

I sobie również.

W bolesny i niesprawiedliwy sposób.

Gdyby tak było, bez słowa zniknąłby z jej życia, a nie zaproponował rozmowy i przechadzki po mieście.

Gdyby tak było, bez słowa zniknąłby z jej życia, a nie zaproponował rozmowy i przechadzki po mieście

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
❀𝐓𝐫𝐞𝐚𝐭 𝐲𝐨𝐮 𝐛𝐞𝐭𝐭𝐞𝐫/𝐇. 𝐑𝐚𝐧 ✔❀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz