|Rozdział 9|

1K 140 72
                                    

Centrum Roppongi zawsze było przepełnione ludźmi, niezależnie od tego, czy na niebie widniało słońce, czy księżyc

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Centrum Roppongi zawsze było przepełnione ludźmi, niezależnie od tego, czy na niebie widniało słońce, czy księżyc. Dzielnica Tokio słynęła z tego, że większośc osób tam mieszkających, prowadziła nocne życie. Na budynkach widniało mnóstwo neonów, latarnie rozświetlały dokładnie każdy zakątek, a dźwięk silników nie cichły ani na moment.

[_] nie wiedziała, dlaczego bracia zaprowadzili ją akurat do centrum, gdzie w każdej chwili mogła zawołać o pomoc. Oczywiście fakt, że trzymali ją blisko siebie i co chwilę wzmacniał się ich chwyt, jakby dawali jej ostrzeżenie, sprawiał, że nie potrafiła się na to zebrać. Odwaga całkowicie ją opuściła i grzecznie, bez słowa sprzeciwu, dała się prowadzić. Wątpiła, żeby zrobili jej krzywdę w obecności tylu ludzi. Uspokoiło ją to odrobinę, ale nie na tyle, by przestała drżeć. Ran i Rindō powiedzieli, że muszą wyjaśnić niektóre rzeczy, jak to, że ich pobyt za granicą był zwykłym kłamstwem, a naprawdę te pół roku, w którym mieszkała sama z Mei i Isao, spędzili w zakładzie poprawczym. Pierwsze co przyszło jej do głowy, to to, że rodzice Haitanich, nie chcieli jej przestraszyć i w razie ich powrotu, się ich nie obawiała. Z tyłu głowy wciąż pojawiała się myśl, że kryje się za tym coś znacznie więcej.

Ran i Rindō zatrzymali się przy restauracji, która wyróżniała się spomiędzy innych w Roppongi. Nie raziła w oczy neonami, nie gościła dużo osób i wydawała się bardzo mała. Łatwo dało się ją przeoczyć wpośród całego tłumu i innych, bardziej wykwintnych knajp. [_] zmrużyła oczy. Wszystko wydawało się jej bez sensu. Dlaczego ja tu zabrali? Nie lepiej byłoby dla nich porozmawiać w opuszczonym miejscu, w którym nie musieli się martwić nieproszonymi gośćmi?

Młodszy Haitani puścił ją i otworzyła na oścież drzwi. Ran przybliżył sylwetkę dziewczyny bliżej siebie i popchnął w stronę wejścia. Rindō poszedł za nimi i po chwili zajęli czteroosobowy stolik na samym końcu sali. [_] siedziała przy starszym bracie a Rindō miała naprzeciwko siebie. Spuściła wzrok na dłonie, które trzymała pod stołem i uporczywie je zaciskała na materiale marynarki od szkolnego mundurka. Przełknęła ślinę. Dokładnie słyszała bicie swojego serca i przez myśl jej przeszło, że i oni również je słyszą. Nie skupiła się na wyglądzie restauracji, która była uchowana w najprostszej kompozycji, jaka istniała. Wciąż emanowała przyjazną i domową atmosferą i gdyby [_] nie była w tamtej chwili przestraszona, z pewnością cieszyłaby się, że ktoś zabrał ją do takiej uroczej restauracji. O ile nie byłby to Ran czy Rindō.

Ran oparł łokieć o kant stołu i policzek położył na wewnętrznej stronie dłoni. Rindō za to skrzyżował ręce na drewnianej powierzchni i położył na nich głowę, tak, żeby mieć pełen obraz wyrazu twarzy [_]. Uśmiechnął się i podsunął w jej stronę menu. Kiedy nawet na nie nie spojrzała, Ran chwycił jadłospis i otworzył na losowej stronie.

— Na co masz ochotę? — zapytał. Chyba po raz pierwszy słyszała jego głos w spokojnym tonie. Brzmiał zwyczajnie. Nie było w tym nic prowokującego, kpiącego, przepełnionego nienawiścią czy pogardą. Jego głos miał przyjemne brzmienie. [_] podniosła w końcu głowę i spojrzała zdziwiona na Rana. Coraz bardziej nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Zachowywali się nadzwyczaj normalnie, a to ją przerażało bardziej, niż kiedy reprezentowali sobą bardziej brutalną i kpiącą postawę. Nie wiedziała czego się po nich spodziewać i oczekiwać. — Co tak patrzysz? Pospiesz się i coś wybierz.

❀𝐓𝐫𝐞𝐚𝐭 𝐲𝐨𝐮 𝐛𝐞𝐭𝐭𝐞𝐫/𝐇. 𝐑𝐚𝐧 ✔❀Where stories live. Discover now