|Rozdział 10|

1.1K 144 69
                                    

Każda minuta wydawała się trwać wiecznie

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Każda minuta wydawała się trwać wiecznie. Spędzanie czasu z braćmi Haitani dla [_] było koszmarem. Zwłaszcza z Ranem, któremu ewidentnie sprawiało radość i satysfakcję, zawstydzanie i doprowadzenie do złości [_]. Dziewczyna próbowała nie przejmować się jego osobą. Nie chciała wybuchnąć i zrobić czegoś, co by go zdenerwowało. Wciąż miała z tyłu głowy obraz bitego przez Haitanich mężczyzny i z pewnością na długo utkwi w jej pamięci.

[_] spojrzała na zegar powieszony nad barem. Z jej ust wydobyło się ziewnięcie, które próbowała stłamsić. Było już późno, a dziewczyna zaczynała czuć się coraz gorzej. Siedziała w przemokniętych ubraniach już kilka godzin, a Ran z Rindō w ogóle nie zwracali na to uwagi. Co gorsza, nie wyglądali, jakby chcieli w najbliższym czasie udać się do domu. [_] nie potrafiłaby dłużej wytrzymać. Nie, kiedy Ran co chwilę posyłał jej rozbawione spojrzenia i uśmiechał się kpiąco. Nie wiedziała, o co mogłoby mu chodzić. Przez te kilka dni, zauważyła, że zazwyczaj patrzy na nią w ten sposób, kiedy coś planuje. Coś w czym, nie chciała brać udział. Przełknęła głośno ślinę i podniosła się z siedzenia, przyciągając uwagę Rana i Rindō. Ręką starszego Haitaniego zsunęła się z oparcia krzesła, na którym siedziała [_].

— A ty gdzie idziesz? — zapytał Ran, mrużąc oczy.

— Domu — odpowiedziała szybko, nawet nie darząc go spojrzeniem. Szczerze miała dość jego towarzystwa i musiała odpocząć.

— Racja, jest już późno — stwierdził Rindō również wstał z krzesła, na co [_] zmarszczyła brwi. Chciała wrócić sama. Bez ich towarzystwa.

— Przecież możecie jeszcze zostać — zasugerowała odrobinę za szybko. Bracia Haitani spojrzeli na nią z pytającym wyrazem twarzy. Zmieszała się odrobinę, ale postanowiła spróbować, żeby zostali tutaj, a ją zostawili w spokoju. — Nie wyglądacie, jakby spieszyło wam się do domu, więc możecie jeszcze zostać. Tak jak powiedziałam, nic nie powiem i będę udawać, że się dogadujemy, więc nie musicie mnie, tak pilnować.

Ran i Rindō spojrzeli na siebie, a następnie z powrotem na [_]. Starszy z braci uśmiechnął się i wstał. Podszedł do dziewczyny, której pierwszym odruchem było cofnięcie się, ale mężczyzna już przy niej był. Chwycił ją za ramiona i zaczął je lekko rozmasowywać. Rindō do nich podszedł, ale zachował dystans. Naprawdę nie miał zamiaru mieszać się w ich relacje. Wiedział, że jeśli to zrobi, Ran nie da mu spokoju.

— Widzisz [_] — Ran pochylił się nad nią. Dokładnie mogła poczuć jego oddech na twarzy, co wywołało u niej gęsią skórkę. — Tu nie chodzi o to, że cię pilnujemy. Wiemy, że nic nie powiesz. Nie jesteś aż tak głupia.

— To o co ci chodzi? — zapytała.

Przeszedł ją dreszcz, kiedy uśmiechnął się leniwie i nachylił nad jej uchem. Nienawidziła, gdy to robił. Oznaczało to, że powie coś, co w żadnym stopniu nie przypadnie jej do gustu. Rindō westchnął i odwrócił wzrok. Zaczął ignorować całą sytuację.

❀𝐓𝐫𝐞𝐚𝐭 𝐲𝐨𝐮 𝐛𝐞𝐭𝐭𝐞𝐫/𝐇. 𝐑𝐚𝐧 ✔❀Where stories live. Discover now