Poranek

2.2K 68 18
                                    

Postanowiliśmy zostać w moim domu na noc. Totalny spontan. Co prawda nie miałam w lodówce nic oprócz światła, ale obiecał, że rano skoczy po bułeczki. Leżałam słodko wtulona w jego silne ramiona i śniłam. Od dawno tak dobrze nie spałam. Czułam, że w końcu wszystko trafiło na swoje miejsce. Tak jak zapadka, która wskazuje tam gdzie powinna i cały mechanizm działa jak szwajcarski zegarek.
Nagle usłyszałam jakiś szelest. Nie to nie był szelest, ktoś próbował dostać się do drzwi domu. Obróciłam się w jego stronę by go zbudzić, ale on już nie spał. Gestem dłoni pokazał mi, że mam być cicho a on zejdzie zobaczyć co się dzieje. Pięknie kurwa pierwsza noc i już takie akcje. To mogło spotkać tylko mnie Kubuś Fatalista to ja. Dzień kurwa dobry.
Widziałem jak w samych bokserkach na palcach szedł w stronę drzwi. Wyglądał jak drapieżnik skracający się do ofiary. Bacznie obserwował grę mięśni pod skórą. Gdyby nie te dziwne okoliczności...ale wracam na ziemię. Ktoś właśnie próbuje włamać się do mojego domu. Jprd.
Bardziej pchana instynktem i ciekawością niż zdrowym rozsądkiem z telefonem w pogotowiu ( gdyby trzeba było dzwonić na policję) poszłam za nim. Nie zdążyłam przekroczyć progu  sypialni gdy usłyszałam łupnieęcie ciała o ziemię i krzyk  -Jestem uzbrojona!  dzwonię po policję!
Pomyślałam, że właśnie do mojego domu wdarła się jakaś szajka złodziei....ale zaraz, zaraz ja znam ten głos. To Hania, najłagodniejsza i najbardziej ugodowa osoba którą kiedykolwiek znałam. Szybko połączyłam fakty. Przecież dałam jej klucze do swojego domu, bo mieszkała u mnie przez kilka miesięcy. Ona nie miała gdzie mieszkać, miała remont po tym jak zalał ją sąsiad wiec ten układ pasował nam obu. Przy okazji dom nie stał pusty i nikt się nie włamał. Wrzuciłam telefon w bok i zbiegłam na dół krzycząc
- Nie rób jej krzywdy, ja ją znam!
Widok który zobaczyłam na dole wprawił mnie w osłupienie. Hania leżała na podłodze z oczami jak pięciozłotówki, a mój Bruno przyciskał ją kolanem do podłogi. Obrócił się i spojrzał na mnie nie do końca rozumiejąc co tu się stało.
-Przepraszam, przepraszam.- nie wiedziałem, którego przepraszam bardziej. Na śmierć zapomniałam, że Hania ma klucze do domu. Zakryłam sobie oczy dłońmi, bo nie wiedziałam co mam robić. Jednak towarzystwo dało sobie radę beze mnie. Bruno pomógł Hani wstać  i nawet zaproponował jej kawę. Ona patrząc na niego z podziwem nawet nie bardzo była zła za to powalenie.
-No , no. To się nazywa powitanie Juliuś. Długo tego nie zapomnę. - powiedziała śmiejąc się i rozmasowując sobie plecy na wysokości tyłka.
- Przepraszam. Zapomniałam że masz klucze, ale jest 6 rano i nie myślę jeszcze zbyt logicznie.
- Spoko. A to ciacho to kto? - zapytała konspiracyjnym szeptem, gdy Bruno poszedł ubrać się nieco stosownej.
- Mój facet. Chciałam mu pokazać mój dom i..
- Mnie się nie musisz tłumaczy, sama bym go z łóżka nie wyrzuciła- mrugnęła do mnie porozumiewawczo.
-Co za poranek. - powiedziałam.
- Tego się nie spodziewałam. W sumie chciałam tu tylko wejść zobaczyć czy wszystko w porządku. Ale widzę że jest jak najbardziej w porządku. Tak trzymać kochana.
-Poczekaj chwilę - usłyszał głos Bruna z korytarza.
Wszedł już ubrany i uczesany w kucyk.
- Naszą znajomość zaczęła się dość niefortunnie. - powiedział Bruno i złapał się jedną ręką za włosy, jednocześnie spuszczając wzrok. Wyglądał przy tym tak chłopięco i zadziornie zarazem.
-Jestem Bruno, witaj.
- Faktycznie dość oryginalnie zaczęliśmy. -powiedziała Hania i zaczęła się śmiać. - Widze, że z  waszą dwójką nie ma szans na nudę. Julicia trzymaj klucze. Mnie już nie będą potrzebne, a ty będziesz miała pewność że już nie będę was nachodzić od rana. - powiedział to i podała mi pęk kluczy. Po czym obrzuciła się i już chciał wychodzić.
- Zaczekaj chwilę - powiedział Bruno. - odprowadzę Cię do samochodu, a przy okazji pokażesz mi gdzie tu jest sklep spożywczy.
-Ok, tylko już mną nie rzucaj.- zaśmiała się przyjaźnie
- Masz to jak w banku.- odpowiedział też się śmiejąc.

Pożegnałam się z przyjaciółką i poszłam do sypialni ogranąć się po tym niespodziewanym poranku. Gdy ja brałam gorący prysznic Bruno odprowadził Hanię do auta.

Opowiem Ci jak...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz