Test

7K 112 0
                                    

Obudziłam się rano i o dziwo nie czułam się tak fatalnie. Wiedziałam, że czeka mnie sikanie na test. Sięgnęłam ręką na drugą stronę łóżka by go dotknąć, ale moja dłoń napotkała tylko pustkę. Oj chyba jednak się przestraszył pomyślałam. Jednak w tym samym momencie usłyszałam jak otwierają się drzwi.
- Już wstałaś? Czy.... Hmyyyy....Lepiej się dziś czujesz?
- Tak, Może to nie ciąża. -Próbowałam być spokojna.
- Ok. Zobaczmy zatem.
Wstałam i poszłam do łazienki. Szybka akcja jak zdejmowanie plastra, albo jestem albo nie. Czekanie na wynik testu wydawało mi się wiecznością. Test nie dał mi 100 procentowej pewności, ale były na nim dwie kreski. Jedna dumna wyraźna krecha i leciutki nieśmiała kreseczka. Na obu testach wyglądało to tak samo. Wyszłam z łazienki z testami. Patrzył na mnie a jego wzrok powędrował od razu  na testy. Spojrzał pytająco. Podałam mu testy, spojrzał na nie, ale nie rozumiał ich. Podniósł brwi i zapytał
- Czyli...?
- Na 90 procent pozytywny.
- Czyli ciąża?
- Tak. Dla pewności pójdę na badanie krwi, bo na usg jeszcze za wcześnie.
Usiadł z wrażenia. Jednak zaraz odzyskał spokój i pokazał mi co kupił. A było to całe spektrum ciążowych smaków. Kupił ogórki, śledzie, drzem czekoladę i inne równie ekstremalne rzeczy. Gdy tylko na to spojrzałam od razu zawartość żołądka podeszła mi do gardła i znów musiałam siedzieć w łazience. A on dzielnie mi asystował.
Kiedy doszłam już do siebie poczułam że jestem głodna. Zjadłam w biegu jakąś kanapkę i postanowiłam, że dziś jednak pójdę do pracy. Wczoraj rozważałam wzięcie wolnego, ale po porannych nudnościach już nie było śladu. 

Dziś mój dyżur zaczynam się po południu. Dzień dłużył mi się strasznie. Głównie ze względu na to, że nic się akurat nie działo. Skorzystała z tego, że moja znajoma pobiera krew i od razu  zrobiła mi badanie. Czekanie trwało cała wieczność. Oczywiście, że wyszło że jestem w ciąży. Byłam zdziwiona i szczęśliwa jednocześnie. Nigdy nie jest czas na dziecko, więc może lepiej że to los za mnie zdecydował. Zadzwoniłam do niego i umówiliśmy się na spotkanie, gdy skończe pracę.
Przyjechał po mnie i pojechaliśmy do niego. Całą drogę milczał a z jego miny wyczytałam napięcie. Gdy tylko weszliśmy do domu od razu przeszłam do rzeczy.
- Tak, jestem w ciąży. Za dwa tygodnie pójdę na usg sprawdzić czy wysztko w porządku.
- A coś może być nie tak? Przecież krew nie kłamie.
- To dopiero początek. Wiele ciąż kończy się właśnie w tych pierwszych tygodniach. Czasami kobieta nawet nie zdaje sobie sprawy, że jest w ciąży.  A poronienie bierze za zwykle comiesięczne krwawienie. Wiesz natura jest genialna i jeśli czuje że płód jest uszkodzony to przestaje w niego inwestować.
- Inwestować.
- Tak, po prostu daje mu umrzeć.
- To straszne.
- Z jednej strony tak, ale z drugiej nie. Dzięki temu pula genetyczna jest nadal dość silna, bo natura już na wstępie eliminuje słabe osobniki.
- Mówisz to tak bez emocji.
-No wiesz jestem lekarzem. Dla mnie liczy się szkiełko i oko.
- No tak. A mogę z tobą iść na to usg?
- Myślę że nie ma takiej potrzeby. Tym bardziej, że wiesz to badanie nie wygląda jak na filmach. Nie pojeżdżą mi po mi brzucha i nie pokażą rozkosznego bobasa. To dużo bardziej intymne badanie.
- OK. Ale to ja cię tam zawiozę i zdecydowanie musisz zrezygnować z pracy na czas ciąży.
- Zobaczymy. - Odpowiedziałam wymijająco.

Opowiem Ci jak...حيث تعيش القصص. اكتشف الآن