Ale On Ma...

21.4K 171 22
                                    

Obudziłam się wieczorem. No cóż człowiek ma pewne podstawowe potrzeby, moją był akurat sen. Wstałam i poszłam do łazienki. Po drodze znalazlam swój telefon. Zerknełam na wyświetlacz. A tam trzy nieodebrane połączenia od nieznanego numeru i MMS. Gdy otworzyłam wiadomość od razu wybuchnelam śmiechem. W zasadzie od dawna tak szczerze się nie śmiałam. Na wyświetlaczu zobaczyłam selfie Pana taksówkarza ze smutną miną i napisem PROSZĘ ODBIERZ. Jednym ruchem wybrałam jego numer. Czekałam na połączenie jednocześnie hihiotając w duchu. Nie odebrał. No cóż widocznie robił coś ważnego. Zanim pomyślałam o tym na wyświetlaczu pojawił się ten znany, nieznany numer.
- Hej imprezowiczko. Jednak odebrałaś.
- Tak. Pomyślałam, że skoro zrobiłeś oczy kota ze Shreka to odbiorę.
- A to... hihi. To miał być taki wiesz... taka zachęta. Choć mogłem wysłać zdjęcie innej części ciała by cię bardziej zachęcic. Powiedział i dam sobie rękę uciąć, że się uśmiechał tym swoim szelmowskim uśmiechem.
- Obawiam się, że na takie foty to jest paragraf.
- Właśnie, właśnie. To co umówisz się ze mną. Przedyskutujemy kwestie paragrafów na żywo.

 
Zamyśliłam się. Ja, taka rozsądna, mam się umówić z facetem, którego zupełnie nie znam. Jednak mam gdzieś konwenanse. Czas zaszaleć. Tym bardziej, że na studiach ominął mnie ten cały szał randkowania. Zwyczajnie nie miałam czasu na wygłupy, musiałam się uczyć. Może to dobry czas by nadrobić stracony czas. Bez zobowiązań i bez obietnic. Tak, właśnie tego mi trzeba.
- OK.
- Podjadę po ciebie za godzinę. Pasuje?
- Dobrze.

Odłożyłam telefon i weszłam pod prysznic. Ciepła woda obmywała moją skórę, a ja myślałam o nim. Jego wielkie dłonie na kierownicy robiły wrażenie. Ciekawe czy zdołał by mnie nimi objąć w pasie. Jeszcze chwilę dałam sobie czas na marzenia. Wyszłam z kabiny i energicznie wytarłam skórę. Zerknęłam na telefon, a tam czekał na mnie MMS. Otwarłam go i znów się zaśmiałam. Tym razem na małej kartce widniał napis DZIĘKUJĘ i znów te kocie oczy. Pod wpływem chwili wpisałam sobie jego numer pod nazwą KOT. Poszłam do pokoju wybrać strój.

Przyjechał dokładnie po godzinie. Wybrałam dla siebie coś niezobowiązującego. Zwykłą białą koszulkę i jeansy. Jednak po jego oczach zobaczyłam że jest to dobry wybór.
- Cześć imprezowiczko.
- Może przestaniesz mnie tak nazywać.
- Mnie się podoba. Powiedział to i ogarnął z mojego czoła niesforny kosmyk.
Poczułam to, mój Boże, poczułam jakby prąd przebiegł po całym moim ciele i zatrzymał się na czole. W miejscu gdzie jeszcze sekundę temu były jego palce. Co się z tobą dzieje!? Skarciłam się w duchu i wsiadłam do jego auta.
Poszliśmy do jakiegoś klubu. Wiecie tego z serii tych co pojesz i potańczysz. Usiedliśmy na przeciwko siebie i najpierw zamówiliśmy przekąski. Okazało się, że jestem już bardzo głodna, a kebab na talerzu brzmiał mega dobrze.
-No więc... z jakiej imprezy wracałaś, gdy cię wiozłem?
- Nie chcę o tym mówić
- Aż tak grubo było?
- Oj grubo.. -powiedziałam. Nie chciałam sobie psuć nastroju wspomnieniami z moim byłym. Ale wbrew temu co myślałam przyjęła to rozstanie z ulgą.
- Ok. Jak chcesz. A jak ci minął dzień?
- Przespałam go. -Powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
Jedna z jego brwi uniosła się pytająco.
- Naprawdę.
- Yhy powiedziałam z ustami pełnymi jedzenia, bo właśnie kelnerka podała nam niezdrowe ale przepyszne jedzonko. W końcu kebab na kolacje, czemu nie. - Mmmm... ależ to jest pyszne.- Powiedziałam
- To moje sekretne miejsce. Może nie wygląda na pięciogwiazdkową restauracje z homarami, ale najesz się tu po królewsku.
- Oj już to czuję.
- Ja też. -Powiedział, ale miałam wrażenie że wcale nie ma na myśli jedzenia.
Rozmowa się nam wyjątkowo kleiła. Gadaliśmy o pierdołach i innych bzdurach. W tle leciała cicha muzyka, która z czasem stawała się coraz głośniejsza. Gdy już praktycznie musieliśmy do siebie krzyczeć, by się usłyszeć powiedział
- Chodź.
Zanim zdążyłam zaprotestować pociągnął mnie na parkiet.
- Raczej już tu nie porozmawiamy więc potańczmy - wyszeptał mi do ucha. Jego oddech musnął moje włosy, a ja poczułam lekki dreszcz. Nagle muzyka zwolniła. Z głośników poleciał careless whisper, czyli mój naj naj hit. On jednym ruchem przyciągnął mnie do siebie. Poczułam jego ciepło i silne ramiona. Matko jak on pachniał. Wtuliłam się w niego bez reszty. Zapomniałam o bożym świecie, było tylko tu i teraz. Poczułam jak jego usta zaczęły błądzić po płatku mojego ucha. Delikatnie i subtelnie zaczął je skubać. Im bardziej mnie do siebie przyciągał tym bardziej czułam jego podniecenie. Jego dłonie lekko muskały moje plecy. Wsunęłam dłonie w jego włosy i odciągnęłam jego głowę. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Gdyby ktoś w tym momencie zrobił nam zdjęcie na pewno zauważył by te iskry, które przeskoczyły między naszymi oczami. Poczułam wielkie wow, ale trochę się też przestraszyłam i odsunęłam się nieco od niego.
-Muszę iść do toalety- wyszeptałam i praktycznie uciekłam z parkietu.
Co ja do cholerny robię. Pomyślałam. Dopiero co skończyłam długi związek, a już pcham się w łapska jakiegoś faceta. Gdzie się podział mój rozsądek. Muszę jakoś skończyć to spotkanie i zmykać do domu.
Wyszłam z toalety i od razu zobaczyłam go na sali. Stał przy ścianie i rozmawiał z jakimś gościem. Gdy tylko nasze spojrzenia się spotkały uśmiechnął się do mnie i pomachał. Ruchem ręki pokazałam mu, że wracam do stolika. Zjawił się w mgnieniu oka.
- Odwieziesz mnie do domu? - Wyszeptałam.
- Zrobiłem coś nie tak?
-Nie. -Zaprzeczył troszkę zbyt energicznie. Po prostu jestem zmęczona.
- OK. -Powiedział, choć widziałam w jego oczach, że wcale mi nie uwierzył.
Wracaliśmy w zupełnej ciszy. Unikałam jego wzroku, bo bałam się prawdy.
I wiecie co. Ja dorosła kobieta, zwiałam jak nastolatka gdy tylko dojechaliśmy pod mój dom. Mimochodem tylko szepnęła zdawkowe cześć i wybiegłam w moją bramę.
Nocą gdy już leżała w łóżku nie mogłam zapomnieć jednego szczegółu. Co prawda jestem lekarze, jestem zaznajomiona z ludzkim ciałem a jednak. Zasypiając miałam w głowie tylko jedna myśl
ALE ON MA WIELKIEGO.

Opowiem Ci jak...Where stories live. Discover now