- Muszę ci częściej oddawać stery mojej maszyny- powiedział całkiem wykończony nad ranem.
- Yhhyyy... - dałam rade tylko wydukać, bo moja głowa była już daleko w krainie snów. Spałam jak zabita, w końcu nocny seks do rana dał mi się we znaki.
Obudziałam się ok czternastej. Bruno już nie spał, ale leżał koło mnie
-Długo już nie śpisz? - zapytałam
- Przed chwilą się obudziłem. Nie chciałem wychodzić z łóżka, bo ruszam się jak słoń w składzie porcelany i bym cię obudził Księżniczko. Nie pocałunkiem, a hałasem.
- Zjemy śniadanie? - zaproponowałam
- Czeka w lodówce. Zaraz przyniosę - odparł zbierając się z łóżka
- Nie, pozwól mi się o ciebie zatroszczyć- powiedziałam z uśmiechem
- Ok. Podoba mi się taka opieka.
- Najlepsza w kraju- powiedziałam z uśmiechem i zaczęłam wstawać z łóżka
- Najlepsza na całym świecie - powiedział i puścił do mnie oczko
Poszłam po to śniadanie bo już byłam bardzo głodna. Zaparzyłam kawy i naszykowałam to co czekało na mnie. A były to już usmażone naleśniki w dwóch pięknie zapakowanych pudełeczkach. Podgrzałam je zgodnie z instrukcją i ruszyłam z taca pełną jedzenia do chorego.
- Dziś jemy naleśniki- powiedziałam wchodząc do sypialni. - A potem może kebab na obiad- dodałam z miną niewiniątka. Nagle przypomniało mi się
- Pamiętasz jak czekałeś na mnie z jedzeniem?- powiedziałam celując łyżką w Bruna
- Tak, byłem taki głodny że zjadłem wszystko - zaśmiał się w głos
- Co cię we mnie tak urzekło? -zapytałam
-Twoje oczy, Księżniczko - powiedział seksownie przeciągając kolejne sylaby.
-Tylko?- zapytałam niedowierzając
- Czułem, że jesteś wyjątkowa, a poza tym jesteś bardzo seksowna.
-W tym dresie z brzydkim psem? - przypomniałam sobie jak wtedy wyglądałam.
- Nawet to nie odebrało ci, ani kszty seksapilu.
-Wariat - powiedziałam i rzuciłam w niego poduszką
A on złapał mnie za ręce i przyciągnął do siebie. Nachylił się nad moim uchem i wyszeptał
- Przy tobie zwariowałem.
Leżeliśmy tak jeszcze parę godzin i po prostu cieszyliśmy się sobą, było mi z nim dobrze. Tak po prostu dobrze.
- Nie chciałabyś jeszcze raz spróbować- powiedział to, gdy leżeliśmy razem, a nasze dłonie były splecione. Patrzył mi głęboko w oczy
- Ale czego? - nie bardzo rozumiałam co ma na myśli
- Nie chciałbyś mieć dziecka? Z mną? -zapytal. W jego głosie czuć było napięcie.
- Nie wiem. -odpowiedzilam- czy mam tyle siły, by dać radę raz jeszcze to przeżyć, gdyby ....wiesz...-łzy ciągnęły mi się do oczu
- Wiesz, że nie musi tak być.
- Wiem, ale się boje być znowu z tym sama - wyszeptałam
- Nie będziesz sama- powiedział zdecydowanie
- Teraz tak mówisz.
- Nie jestem nim. Pamiętaj.- powiedział i wziął mnie w ramiona.
Nie powstrzymałam tej fali łez, nie dałam rady. Wszytsko do mnie znów wróciło. Znów byłam na tej szpitalnej sali, znów trzymałam zimne ciałko synka. Znów patrzyłam jak mała trumna znika w grobie.
-Ciii... - szeptał i kołyska mnie w ramionach.