Co On Ze Mną Robi

14.6K 138 0
                                    

Zmęczona i spocona patrzyłam na niego gdy spał. Muszę przyznać że w łóżku jest świetny. Jego silne ramiona nie tylko dały radę zanieść mnie do sypialni, ale też dawały poczucie bezpieczeństwa. 

Nie przywiązuje się- skarciłam się w myślach. To był tylko sex i takim pozostanie. Żadnych związków, żadnych brudnych skarpet do prania i żadnego chłopa w domu.
Jakby czytał mi w myślach, otworzył oczy i spojrzał na mnie z czułością. Boże myślałam, że utonę w tym spojrzeniu. Chciałam mu zarobić śniadanie, pranie i loda jednoczśnie.
- To co konsumpcja?- Zapytał
- No wiesz...jestem już trochę głodna, może później..
A on zaczął się śmiać, a tam śmiać on rechotał na całe gardło. A ja siedziałam na łóżku i nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Kochanie, właśnie myślałem że zjemy to śniadanie, a ty znów o sexie. - I wybuch po raz kolejny śmiechem.
Matko, jestem wariatką, i do tego z niewyparzona gębą. Powinno się mnie zamknąć i nie dawać dostępu do ludzi. I znów cała czerwona jak burak, wzruszyłam ramionami.
- Och ty. - Powiedział i wyskoczył z mojego łóżka.
- Zapraszam Panią na śniadanie w stylu francuskim będą rogaliki, sery i wino.
- Wino od rana?
- Tak. Odpowiedział i zniknął w mojej kuchni.
Głodna i strasznie zakłopotana poszłam do kuchni. Jak to się dzieje, że przy nim zawsze coś tak pierdzilenę, że mi potem tylko wstyd.
Zjedliśmy w milczeniu. W zasadzie ja pożarłam to śniadanie, bo byłam już mega głodna. A poza tym jak miałam buzię pełną rogalik to byłam bezpieczna, bo nie gadałam głupot.
Po śniadaniu wszystko po sobie posprzątał. Po raz pierwszy widziałam faceta, który dobrowolnie po sobie zmywa. Skarb, przeszło mi przez myśl, ale szybko się za nią skarciłam.
-To co dziś robimy? Tylko bez świntuszenia proszę. - i uśmiechnął się znacząco.
- Wiesz ja dziś zaczynam nocną zmianę i muszę przed nim trochę wypocząć.
- A co ty właściwie robisz? - zapytał
- Jestem lekarzem. - Odpowiedziałam mu. Ta odpowiedź go zaskoczyła. Uniósł w górę te swoje brwi i patrzył na mnie przez dłuższą chwilę.
- Więc wtedy faktycznie nie wracałaś z imprezy.
- Nie, ale to skomplikowane. - Sięgnęłam po portfel. - Zapomniałam Ci wtedy zapłacić, ile się należy?
- Na koszt firmy- odpowiedział. O której będziesz jechała to cię podwiozę.
- W zasadzie to moje auto stoi jeszcze pod domem... na parkingu, miałam po nie jechać. Ale przyszedłeś i... - I znów byłam jak burak. Bo co miałam powiedzieć, ale uprawialiśmy zajebisty sex i zapomniałam o bożym świecie.
- Pomogę ci je odebrać. Zaraz pójdę po taksówka i cię podwiozę.
Nie zdążyłam mu nawet zaprzeczyć gdy wziął swoją kurtkę i zszedł na dół. No teraz już będziemy musieli jechać tam razem. Złapałam co miałam pod ręką i zeszłam na dół i wsiadłam tego auta. No w końcu co złego może się stać, pomyślałam.
Jechaliśmy w milczeniu doskonale pamiętał skąd wtedy mnie odebrał. Gdy dotarliśmy na miejsce od razu zauważyłam na parkingu moje auto. Gdy tylko podeszłam z kluczykiem wyczułam, że coś jest nie tak. W moją stronę bieg Karol, był czerwony na twarzy i z wściekłości wymachiwał rękami, krzyczał.
-Ty dziwko! Już wiem co robiłaś całe dnie. Pieprzyłaś się z nim.
Jak duch zaraz koło mnie nie pojawił się Remi.
- Jakiś problem? - zapytał
- Nie nic się nie dzieje. Karol uspokój się!
ale on nadal krzyczał. Potok słów wydobywał się z jego ust jak rzeka. Nagle podbiegł do Remiego
- Ty skurwielu- i rzucił się w jego stronę. Chciał uderzyć Remiego, ale ten w jednej chwili uchylił się i uderzył Karola prosto w twarz.
- Chłopie, opanuj się. Powiedział. -Karol próbował drugi raz uderzyć. Tym razem Remi obezwładnił go i przygwoździł do ziemi.
- Uspokój się gościu. Powiedział - a ty wsiadaj do auta i zmykaj spotkamy się u ciebie.
Nie trzeba mi było 2 razy powtarzać. Niczym tchórz wsiadłam do auta i odjechał z piskiem opon. No cóż nigdy nie byłam jakoś mega odważna. Tysiąc myśli kołowało się w mojej głowie, gdy jechałam. Dotarła jakimś cudem do domu. Wybiegłam do mieszkania i się rozpłakałam. Tyle lat wierności, tyle lat, a on nazywa mnie dziwką. Szlochałam jak dziecko, ale chyba takie swoiste katharsis było mi potrzebne. Nagle poczułam jak ktoś mnie przytula. Wiecie, nie w taki erotyczny sposób, raczej ciepły, matczyny. Wtuliłam się w te ramiona widziałam, że to Remi.
- Już dobrze skarbie. Już wszystko w porządku. Będę cię chronił ile sił w moich ramionach. A nie chwaląc się trochę tej siły mam.
Zachichotałam.
- Śmiejesz się ze mnie? - Zapytał. - Ty małpo.

 I zaczął mnie łaskotać. Jego zwinne place błądziły po moich żebrach, a ja śmiała się coraz szczerzej. W tym śmiechu zatraciłam się i chciałam go pocałować. On lekko odsunął mnie od siebie.
- Chyba musimy pogadać. - Powiedział
- Musimy?- Specjalnie przeciągnęłam to słowo by było bardziej seksi.
- Przed chwilą dałem w mordę jakiemuś facetowi i powiem Ci szczerze, że nawet nie wiem czy słusznie. Chyba należy mi się jakieś wyjaśnienie?
- Tak. Zaraz Ci wszystko opowiem. Spięłam się w sobie i zaczęłam.

Opowiem Ci jak...Where stories live. Discover now