11.

72 6 1
                                    

Rano Kesha zrobiła wielki chałas o głupią gazete, w której pokazano jak zabija. Rozerwała ją i kazała mi iść za nią. Jack'a i Jeff'a już niebyło. Bardzo długo biegłyśmy, aż wkońcu dobiegłyśmy do jakiegoś budynku. Kesha prubowała wejść przez okna i drzwi, ale było wszystko zamknięte. Wkurzyłam się i rozwaliłam drzwi kopiąc je. Wpadła do środka, a ja stałam na zewnątrz i słuchałam muzyki. Gdy już wkońcu wyszła, to się uśmiechneła i wruciła do domu. Ja poszłam do opuszczonej siłowni. Niećwiczyłam, ale siedziałam na ławce w spokoju i słuchałam muzyki. Siedziałam tak kilka godzin, ale nagle poczułam wiatr. Wcześniej tu niewiało, więc wiedziałam że ktoś przebiegł obok mnie. Zdjełam słuchawki i zawesiłam je na szyji, czekając na kolejny ruch. Po pół godziny wreszcie się doczekałam i coś się poruszyło. Żuciłam nóż w stronę ruchu. Usłyszałam jak ktoś się miota i prubuje wyjąć nóż ze ściany. Podeszłam do postaci w cieniu, to był Jeff. Nawet na niego niespojrzałam, tylko odrazu wyjełam nóż ze ściany i poszłam na ławkę.

- Co masz dziśaj w planach?- spytał siadając koło mnie

- To co zawsze.

- Czyli?

- Zanić parę osub, iść do super marketu i też zabić parę osub...- niedał mi skończyć

- Czy twoje życie opiera się tylko na zabijaniu?

- A twoje na zadawaniu głupich pytań?

Spojrzał na mnie i spuścił wzrok.

- Dobra mów co dalej.- powiedział

- To zamknij jadaczke i słuchaj.

- Oki.- przytaknoł

- No i jak wejde i zabije te osoby, to wezme mięso i...- widać było ciekawość- ...przestrasze kogoś na śmierć.

Wstał i poszedł gdzieś. Ja też wstałam i poszłam wykonać zaplanowane dzieło.

FREE LIFEWhere stories live. Discover now