22.

44 4 0
                                    

Siedziałam i myślałam nad tym kim jestem. Wyszłam na dwór, ale nie zabijać tylko się dotlenić. Zobaczyłam salon fryzierski. Tym razem zrobie wyjątek. Weszłam po cichu do salonu i pozbyłam się paru ludzi. Podeszłam pewnym krokiem do drzwi właściciela i wyważyłam je kopnięciem. Siedział tam rudy męszczyzna. Podeszłam do biurka i walłam pięściom w stół, tak że aż męszczyzna podskoczył.

- Wiesz co masz robić?- spytałam

- Ta... T... Tak.- odpowiedział jąkając się

Wytłumaczyłam mu szczegóły i zajoł się robotą. Skończył bardzo szybko. Chciałam już wychodzić, ale mnie zawołał. Spojrzałam na szafkę, na której leżały nożyczki. Wziełam je, a nóż żuciłam w śianę. Spojrzałam jeszcze na białą szatę, wziełam ją i założyłam ją. Sięgała mi aż do ziemi i zakrywała głowę, i ubrania. Odwruciłam się i zaczełam iść przed siebie.

- A co z zapłatą?- spytał

- Zapłatą jest darowanie ci życia.- odpowiedziałam i wyszłam

Szybko szłam przed siebie. Nagle moje oczy skupiły się na napisie "Sklep z Ubraniami". Weszłam do środka, znów zabijając parę osub. Właściciel był blądynem.

- W czym mogę pomuc?- spytał lekko przerażony

Opowiedziałam mu wszystko ze szczegułami i wzioł się do roboty. Skończył, a ja od razu przebrałam się w ciuchy i wyszłam. Szłam dalej przed siebie, tym razem wiedziałam gdzie zmierzam. Po jakiejś godzinie marszu weszłam do budynku z tatuażami. Weszłam normalnie przez drzwi, ubrana w biały płaszcz.

- W czym mogę pomuc?- spytał łysy koleś

Znów mu powiedziałam szczegóły i zdjełam maskę, po czym zaczołwykonywać swoją pracę. Skończył z bardzo dobrymi efektami końcowymi. Wziełam maskę i wychodziłam, a on bez słowa zajoł się sprzataniem stanowiska. Maski nawet niewkładałam, tylko trzymałam w ręce. Płaszcz nadal miałam na sobie i ludzie mnie niewidzieli. Spojrzałam na zegar, który pokazywał północ. Weszłam na dach jakiegoś wysokiego budynku, tak by mnie nikt niezaóważył z dołu. Stanełam przed księżycem w pełni z zdjełam płaszcz, pozwalając wiatrowi ponieść go gdie kolwiek.

- Jestem Silent Killer, dziecko śmierci.- powiedziałam w stronę księżyca

Moje włosy były kruczo czarne z chudym, białym paskiem na środku głowy. Miałam białą bluzę z krutkim rękawkiem, kaptórem i z czarnym napisem "FREE LIFE" na plecach, spodnie były białe i z długimi nogawkami. Na przedramieniach u obu rąk miałam wytatuowane srebrne nożyczki, z których spływała krew, skierowane w dół. Moje oczy były całe czarne z czerwonym punkcikiem w środku, a usta były prawie białe z wyciętym uśmiechem w kącikach, ale skóra była lekko szara.

FREE LIFETempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang