32.

42 2 1
                                    

Wstałam do pozycji siedzącej i zaczełam się rozglądać, Jeff i Jack leżeli i wyglądali jakby spali. Wstałam po cichu i zaczełam iść przed siebie. Doszłam do wielkich drewnianych drzwi, wyglądały jak z zamku. Otwożyłam je i zaczełam wędrować dalej. Moje białe buty stawiały kroki na świeżej krwi, a oczy widziały rozkładające się ciała i ten zapach gnijących od miesiąca zwłok. Szłam dalej, aż w końcu zobaczyłam ślepą uliczkę. Weszłam do środka i zobaczyłam korytarz z lustrem na końcu. Podeszłam bliżej, tak by zobaczyć swoje odbicie. Zobaczyłam odbicie jakiejś kobiety, która mnie naśladowała. Po chwili zrozumiałam że to ja, ale w tamtym ciele. Miałam brązowe włosy, jasno niebieskie oczy, zamiast białej miałam różową bluzę i buty, a spodnie były dżinsowe. Szary kolor skury zmienił się w lekko kremową barwę, a białe bandarze znikneły wraz z tatuażami. Miałam brwi, rzęsy i powieki, oraz różowe usta bez rozcięć. Wpatrywałam się jeszcze chwile w odbicie, po czym moją uwagę przyciągneła rama tego lustra. Przez kurz lekko było widać zarysy liter. Gdy odgarnełam kurz ujrzałam pełny napis "Lustro Przeszłości". Przypomniałam sobie kilka rzeczy z młodości i wpadłam w szał waląc pięściom w ścianę obok, która lekko pękła. Odwruciłam się i wyszłam siadając w zakrwawionym korytarzu. Siedziałam dość długi czas, nagle poczułam rękę na moim ramieniu. To był Jack. Zrzuciłam rękę i wbiłam nożyczki w podłogę.

- Gdzie byłaś?- spytał

- Od kiedy ty się tak martwisz o innych?- odpowiedziałam

Spuścił głowę i w tym samym czasie Jeff staną kilka kroków ode mnie. Spojrzałam na niego i spuściłam wzrok, po czym wstałam i poszłam przed siebie.

- A ty dokąd?- zawołał Jeff

Odpowiedziała mu cisza, nawet na niego nie spojrzałam. Usłyszałam jak krzyczą do siebie i jak po chwili biegną w moją stronę i wywalają mnie na ziemię. Wstałam szybko patrząc na chmurę kurzu i pyłu.

- No ładnie.- powiedział Jack

Spojrzałam na nich ze złościom i znów spojrzałam na chmurę, która lekko opadła.

- Zawalił się sufit.- powiedział Jeff

- Świetnie. To teraz machnij czarodziejską różdżkom i wyciągnij nas z tąd, po czym odleć na magicznym, różowym jednorożcu ze skrzydłami i nieś ludziom tęczowe szczęście w postaci żelków.- powiedziałam patrząc na Jeff'a

Obydwoje spojrzeli na mnie jak na idiotkę i zaczeli się śmiać. Z uśmiechem poszłam do przodu przez ciemny korytarz, a Jack i Jeff trzymali się blisko.

FREE LIFEWhere stories live. Discover now