Próba dwudziesta druga - Atrakcja wieczoru cz. 2

943 66 104
                                    

Zara's POV

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Zara's POV

Zara szła chwiejnie przez ogrody Gwiezdnego Pałacu, rozglądając się po rozbawionych twarzach czarodziejów. Wszystko wyglądało tak, jak to zapamiętała jeszcze z czasów dzieciństwa – wielkie ogniska, tańczące nad głowami biesiadników świetliki w kryształowych lampionach. Każda z rodzin władców Plejady miała przyszykowany zastawiony suto stół pod baldachimem gęstego, ciemnego listowia.

Dziewczyna stanęła nieopodal miejsca, w którym członkowie jej rodziny popijali mętne trunki i zajadali się przysmakami przyrządzonymi przez służących w wielkich ogniskach, jak gdyby niedawny dramat w komnatach rodziny Renzo wcale się nie wydarzył. Zdradzał ich jedynie paniczny błysk w oczach, którego jednak nikt, kto nie spędził z nimi ostatniej godziny, nie miał prawa dostrzec w ich różnokolorowych tęczówkach.

Wzrok czarodziejki skrzyżował się ze źrenicami ojca, które taksowały ją badawczo. Skinęła mu, a on odpowiedział jej tym samym. Przez moment Zarze wydawało się, że nawiązała się między nimi nić porozumienia. Że rozumiała go w tej chwili bardziej niż kogokolwiek innego. Że choć nienawidziła siebie samą za te myśli, to byli do siebie niesamowicie podobni. Mogli przeglądać się we własnych twarzach niczym w odbiciach kryształowych zwierciadeł.

Chciała podjeść do ojca, sama nie wiedząc czemu, jednak drogę zastąpiła jej niespodziewanie barczysta sylwetka Lulu Bii, dziedzica Zurine.

– Mogę prosić do tańca? – zwrócił się do niej, wyciągając dłoń pokrytą hebanową skórą w szarmanckim geście. Zara zmierzyła go bacznym wzrokiem, jednak mężczyzna odpowiedział porozumiewawczym spojrzeniem, po czym szepnął jej do ucha:

– Cienie.

Czarodziejka chwyciła bruneta pod ramię i dała się poprowadzić do jednego z największych ognisk w centralnej części ogrodu. Zaczęli pląsać w rytm hipnotyzującej muzyki, po czym Lulu znów nachylił się do ucha kobiety:

– Kylliane pragnie z tobą porozmawiać w jednej z miłosnych kryjówek. Udamy się tam razem, aby nie wzbudzać podejrzeń – wyszeptał, otulając Zarę umięśnionymi ramionami. Przypominał jej z wyglądu hinduskich wojowników, których portrety podziwiała w azjatyckich świątyniach na Ziemi, opuszczonych w wyniku wieloletniej wojny. Z karmelową skórą, długimi, gęstymi lokami w kolorze popiołu oraz z twarzą przyozdobioną kwiatowymi, ciemnobrązowymi tatuażami przypominał ludzkich bogów, o których dawno już zapomniano.

– To na pewno bezpieczne? – spytała nieprzekonana.

– Chyba tak, skoro twierdzi tak sam królewski Cień – odparł Lulu z ironicznym uśmiechem. – Nie martw się. Na pewno wiesz, jakie niesamowite rzeczy Kylliane potrafi – dodał brunet z podziwem błyszczącym w jego orzechowych tęczówkach. Podobno byli z Cieniem przyjaciółmi, ponadto sama zawiązała z nim sojusz. Na razie nie miała powodów, by mu nie ufać.

Tańczyli wspólnie przez kolejną godzinę, aż w końcu Lulu pociągnął ją w stronę gęstszej części ogrodu, w której przygotowano specjalnie na Święto Nocy ustronne kryjówki.

The Witch Games - Próby mrokuWhere stories live. Discover now