Próba dwudziesta trzecia - Zazdrośnica

926 62 146
                                    

Young's POV

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Young's POV

Young, odrywając ręce emanujące leczniczą poświatą od skroni Zary, jeszcze przez chwilę przyglądał się spokojnej twarzy dziewczyny. Podziwiał wystające kości policzkowe, ciemne brwi spoczywające nad przymkniętymi powiekami okraszonymi gęstą firanką atramentowych rzęs. Musnął niepewnie palcem prosty nos czarodziejki, nadający surowego wyrazu jej twarzy, by następnie zatrzymać opuszek milimetry od pełnych warg kobiety. Wzdrygnął się gwałtownie, gdy jego wzrok natrafił na chropowatą bliznę nadającą ustom Zary szyderczego wyglądu.

Schował rękę za plecami, jak gdyby przyłapano go na gorącym uczynku. Nie powinien dotykać dziewczyny bez jej zgody, nawet jeśli była przeznaczonym mu na wieki Połączeniem. Nawet jeśli tak bardzo pragnął tego dotyku, że mógłby oddać wszystko, byle tu i teraz, choć raz skosztować jej w pełni.

Czuł, że poprzedniego wieczora podczas Święta Nocy ich Moce się zetknęły. Miał wrażenie, że ich energie, tak odmienne, wręcz przeciwstawne, splotły swe dłonie w niewinnym, wyczekiwanym od dawna uścisku. Jednak Połączenie wciąż wydawało się niepełne, jakby do przypieczętowania ich świętej relacji potrzebowało czegoś więcej niż złączonych rąk. Moc szeptała mu do ucha, że wystarczy wziąć Zarę w ramiona, zamknąć ich wargi w pocałunku, zlać się w jedną całość, by dokonało się wreszcie to, czego Young pragnął najbardziej. Wyczuwał czarodziejkę w sobie o wiele intensywniej niż poprzednio, jednak zdawało mu się, że brakowało ostatniej części układanki. Puzzla, który Zara wciąż zachowała tylko dla siebie.

Lub kogoś innego.

Bolesny podszept Mocy przeszył umysł chłopaka niczym rozpalony sztylet, trafiając wprost w najczulsze miejsce jego duszy. To, które jednocześnie sprawiało, że pozostawał wierny swym ideałom, jednak odpowiednio mocno ugodzone powodowało przemianę w osobę, którą gardził.

– Co z nią? – z zamyślenia dobiegł go głos Kylliana stojącego w progu rozległej sypialni w kolorach bieli i mięty, w której ulokował Zarę. Pod wpływem emocji wywołanych podczas poprzedniego wieczoru, porwał czarodziejkę w ramiona, próbując ochronić ją przed błyszczącymi z podekscytowania twarzami elity Plejady, wpatrujących się w obłęd kobiety z nieukrywaną satysfakcją. Gdy spoglądał na oblicza czarodziejów wykrzywione w szyderczych uśmiechach, skupione wokół nich niczym hieny nad dogorywającą ofiarą, miał ochotę zmieść ich wszystkich z powierzchni Galaktyki jednym podmuchem okrutnego i bezlitosnego lodu, który wezbrał w jego wnętrzu. Postanowił jednak zakończyć widowisko i zabrać bezbronną Zarę w bezpieczne miejsce.

Jedynym, jakie znał, był dom Ingunn na Freedomie od dawna już przez nią niezamieszkany.

– Trochę lepiej, drgawki minęły – odparł Kim chłodnym tonem, nie patrząc na przyjaciela.

Kylliane niewzruszony szorstkim zachowaniem Younga wszedł do pomieszczenia, po czym rozsiadł się w nonszalanckiej pozie na satynowej kanapie umiejscowionej pod ogromnym oknem.

The Witch Games - Próby mrokuWhere stories live. Discover now