Rozdział 45

4.8K 385 100
                                    

Był tam.

Siedział na motorze po drugiej stronie ulicy, a dym papierosowy nadal unosił się obok niego, choć nie miał już w ręku papierosa.

Wydawał się jeszcze bardziej szorstki, a zarost na jego kwadratowej szczęce dłuższy. Nie odrywał ode mnie spojrzenia, a ja czułam jak serce zaczyna mi bić szybciej w piersi. W mojej głowie od razu pojawił się obraz naszego ostatniego spotkania. Jego szorstkich rąk na moich piersiach i tego odległego spojrzenia, jakim mnie obdarzył na odchodne. Przez cały ten czas zastanawiałam się nad tym spojrzeniem.

Miał na sobie odwieczne czarne dżinsy, ciężkie motocyklowe buty i najzwyklejszą czarną bluzę, pod skórzaną kutą. Nie potrafiłam oderwać od niego wzroku. Miałam wrażenie, że zamknął mnie w pułapce, silniejszej niż jego umięśnione ramiona. Zupełnie tutaj nie pasował. Motocykl zdawał się ciąć na małe kawałki idealny obraz przedmieścia.

– Już nie śpisz, kochanie? – Usłyszałam głos mojej mamy, ale nadal wpatrywałam się w Houstona. – Jest dopiero szósta piętnaście. Powinnaś odpoczywać, słyszałam, że znowu wymiotowałaś przez pół nocy.

Rodzice byli przerażenie, kiedy tydzień temu przyjechałam do nich z winą wymalowaną na twarzy. W pierwszej chwili nie chciałam im nic mówić, ale kiedy zwymiotowałam dwa razy w przeciągu czterdziestu minut, sami się domyślili.

Mama i Lily się rozpłakały, gdy dotarło do nich kto jest ojcem, a mój tata wyglądał jakby miał dostać wylewu i zemdleć jednocześnie. Nie było to pocieszające.

Houston nie był kimś z kim mnie widzieli. Przerażał ich, a ja nie potrafiłam ich za to winić. Sama nie chciałabym na ich miejscu, żeby moja córka związała się z motocyklistą. Z kartoteką, która kiedyś pewnie się powiększy.

Mimowolnie przyłożyłam dłoń do brzucha. Houston zszedł z motoru i przeszedł przez ulicę. Szklanka uderzyła w kuchenny blat, kiedy odłożyłam ją za szybko.

– Dzień dobry – Głos mojego taty, wypełnił kuchnie. Mama zaczęła trzaskać się talerzami, a Houston zniknął mi z oczu, najwyraźniej wchodząc na ganek.

Mdłości znowu się wzmogły i przełknęłam głośno ślinę. Która suka mu powiedziała, gdzie mnie znaleźć?

Dzwonek zadzwonił do drzwi, a ja krzyknęłam spanikowana do taty:

– Nie otwieraj!

Ale było już za późno, bo właśnie przeszedł przez korytarz i położył rękę na klamce. Dzwonek znowu wypełnił dom. Tata na mnie spojrzał i chociaż na pewno mnie usłyszał, nie zdążył zareagować, bo jego dłoń już była na klamce.

– Nie otwieraj drzwi!

Lily zbiegła ze schodów, najwyraźniej zaalarmowana moim krzykiem. Patrzyłam, jak w spowolnionym tempie mój ojciec naciska klamkę i otwiera drzwi. Cofnął się o krok, na widok gościa, a ja rzuciłam się w jego stronę, zupełnie jakbym chciała... sama nie wiedziałam co chciałam. Zatrzasnąć mu drzwi przed nosem?

Lily pisnęła, nieruchomiejąc w połowie schodów. Patrzyła z przerażeniem na wielką postać Houstona stojącą w progu.

Zatrzymałam się za tatą, zagryzając mocno wargi. Miałam na sobie jedynie koszulę nocną, a moje włosy były rozczochrane i poczułam się, jakbym stała przed nim naga.

Moje ramiona pokryły się gęsią skórką i nie miałam pojęcia czy to z powodu chłodnego wiatru, wpadającego do domu przez otwarte na oścież drzwi, czy z powodu obecności Houstona.

Wyglądał na wściekłego, co dostrzegłam pod maską wystudiowanej obojętności. Schylił lekko głowę, patrząc na mnie intensywnie, a mięsień w jego szczęce drgnął nerwowo.

Jego własność (Hellhounds MC #2)Where stories live. Discover now