10. Pouczenia i czas kary

64 14 17
                                    

Podczas gdy rodzina Nadara składała w chramie podarki nosicielce, Wierzba i Jabłonka coraz bardziej zagłębiały się w prastarą puszczę. Grzyby, których szukały, rosły w bardzo dzikich miejscach, rzadko odwiedzanych przez zwykłych ludzi. Nie trapiły się tym jednak. Będąc tymi które posiadały moc, dobrze czuły się wśród nienękanych ludzką obecnością kniei.

Okres, w którym zbierały swe lecznicze grzyby, chylił się ku końcowi.  Stara wiedźba chciała więc poczynić jak najlepsze zapasy. Szukały bowiem dębniarka. Grzyb ten miał wiele leczniczych właściwości, lecz najlepiej działał na gorączkę i wszelkiego rodzaju zatrucia. Wiedźba przez zimę przyrządzała z niego specyfiki zgodnie z przeznaczeniem. W zależności na co miał pomóc, był gotowany, rozdrabiany, suszony w całościach czy też spopielany. Musiały więc zebrać go jak najwięcej.

Udały się więc na poszukiwanie samotnych, nierosnących w świętym gaju dębów pod którym rosły dębniarki, Po dłuższej chwil dostrzegły w oddali migoczącą na zielono jawę mocy i zadowolone udały się ku drzewu, które mogło sąsiadować z potrzebnymi im grzybami. Szczęśliwie dla nich, miejsce, do którego dotarły, aż w nie obfitowało,

Zabrały się więc ostrożnie za odcinanie grzybów, tak by nie uszkodzić grzybni. Pracowały w zadziwiającym milczeniu, tak jakby nie chciały zakłócać swą bytnością spokoju lasu. Wierzba wiedziała jednak, że musi o czymś z dziewczynką porozmawiać. Dziwiła się sama sobie, że powoli gruntuje się w niej cicha aprobata idei, która zrodziła się w sercu tego dziecka, gdy tylko dowiedziało się o tym, że to u nich w plemieniu przyjdzie na świat dziecię dębu.

Gdy już uporały się z robotą, stara usiadła przy dębie i tak jak to miała w zwyczaju, patrzyła na jego gałęzie, które teraz całkiem już były ogołocone z liści. Po chwili dołączyła do niej Jabłonka. Wiedźba postanowiła wykorzystać tę chwilę. Spojrzała na dół na dziecko i rzekła:

— Skoro jesteśmy tutaj, to możemy poświęcić ten czas na powtórzenie ważnej zasady rytuału wyboru.

— Dobrze, babciu Wierzbo — powiedziała z ufnością dziewczynka.

— Doskonale, a teraz, jak zwykle dokładnie, powtarzaj za mną, żebyś dobrze zapamiętała.

— Tak jak zawsze?

— Tak jak zawsze — przytankęła staruszka, uśmiechając się do jak zwykle posłusznej dziewczynki.

— Kiedy zacznie się poród — zaczęła Wierzba.

— Kiedy zacznie się poród — powtórzyła dokładnie dziewczynka.

— Na rytuał wyboru przyprowadzisz.

— Na rytuał wyboru przyprowadzę — powtórzyła skupiona Jabłonka.

— Od trzech do pięciu mężczyzn — powiedziała Wierzba, nie bez lekkiego ukłucia w sercu.

— Od trzech do pięciu mężczyzn — powtórzyła wyraźnie Jabłonka, chociaż z jej serca do oczu wypłynął w tym momencie ledwie zauważalny sprzeciw.

— Bardzo dobrze. Musimy pamiętać, duszko, że to dziecię ma wybierać, a nie my. To jest jego wybór.

— Tak, to jego wybór — powiedziała posmutniała lekko Jabłonka.

Po tej krótkiej lekcji stara wiedźba wstała ostrożnie i otrzepawszy się, chwyciła koszyk z dębniarkami w jedną dłoń, drugą zaś zacisnęła w pełnym otuchy geście na rączce jasnowłosej dziewuszki. Tak samo cicho jak przybyły, udały się powrotną drogę do domu, zostawiwszy za sobą prawie nienaruszoną puszczę.

                                ***

Derwan po powrocie z chramu przebrał się szybko i pobieżył z powrotem ku chacie Sambora i Mira, którym to miał dziś pomóc w przygotowaniach do uczty weselnej Wira. Uśmiechnięci mężczyźni przywitali radośnie kowala:

Dziecię dębuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz