15. Zima

69 15 13
                                    




Dzień Cisowej Nocy przywitał wszystkich jak zwykle. Totalnym załamaniem pogody. Śnieżna zamieć nawiedziła całą okolicę, lecz nikt nie przejmował się tym, że zatrzymuje go wewnątrz swego domostwa. Wszystkie potrzebne prace gospodarskie wykonywano w pośpiechu, by przed zmrokiem siedzieć już w chałupach.

Ta noc nie była świętem, lecz przekleństwem. W Cisową Noc starzy ludzie umierali, choć wcześniej czuli się dobrze. W Cisową Noc kobiety mimo dobrego znoszenia ciąży mogły ją poronić lub zacząć rodzić za wcześnie. W Cisową Noc dzieci nawiedzała cisowa gorączka, zabierając życie części z nich.

Wilki przerażone uciekały z puszczy, szukając ochrony przed biesami, które opuszczając swe leże, zabijały wszystko na swojej drodze. Instynktownie lgnęły do chramów, szukając ochrony w świętym ogniu, który płonął wewnątrz świątyni.

Tak było i tym razem. Dziwa raz po raz wpatrywała się w zaryglowane wejście chramu. Och, ile by dała, by być teraz w swym rodzinnym domu. Zamiast smutnej jak co roku, zmartwionej matki i chodzącego jak struty ojca, miała przy sobie skupione na zadaniu święte dziewice i Wierzbę. Święty ogień płonął niespokojnie podsycany dębowymi deseczkami. To one chroniły dziś znajdujące się w świątyni kobiety.

Wilki wyły niespokojnie, czuwając przy wejściu do chramu, a Dziwa czując się zupełnie bezużyteczna. Mimowolnie powróciła więc do wspomnień. Cisowa Noc od maleńkości zawsze źle się jej kojarzyła. Czuła wewnętrzny strach, który potęgowało zachowanie matki. Kobieta, mimo że kochając swe dzieci, starała się im w ten wieczór zapewnić poczucie bezpieczeństwa, nie mogła opanować swego smutku i przerażenia. Gdy była jeszcze małą dziewczyną Dziwa myślała, że to wina samej nocy, lecz gdy stała się starsza zrozumiała drugie dno zachowania swej matki.

Ciągłe budzenie w środku nocy z pytaniem, czy dobrze się czują, miało swój straszliwy powód. Choć Dziwa nie pamiętała, by ona i jej bracia kiedykolwiek zapadli na cisową gorączkę, ta straszliwa, nierozumiana przez ludzi przypadłość dosięgła i jej rodzinę. Dopiero jako nastolatka nosicielka dowiedziała się, że jej najstarszy brat nie był najstarszym dzieckiem jej rodziców. Na dwa lata przed jego narodzinami jej rodzice mieli swoje pierwsze dziecko.

Dziwa nie poznała nigdy jego imienia, lecz wiedziała, że chłopiec urodził się na kilka tygodni przed Cisową Nocą. Nie ochroniła go dębowa kołyska, nie pomogły zimne okłady. Fakt, że dziecko zmarło na cisową gorączkę, właśnie w tę noc w roku, bardzo odbiło się na jej rodzicach. Jako osoba dorosła nie dziwiła się wcale ich zachowaniu.

Teraz siedziała przy ogniu, osamotniona mimo towarzystwa. Dodatkowo nie czuła się dobrze od zapadnięcia zmroku. Postanowiła więc, że opuści już mające czuwać całą noc przy ognisku kobiety. Skinęła więc im na pożegnanie i zniknęła w swej izdebce.

***

Cisowa noc przerażała dorosłych i dzieci. Psy także znosiły ją bardzo źle, zaniepokojone wyciem wilków. Przestraszony Kudłacz chował się więc między nogami swojego pana, który samotnie siedział przy palenisku.

Derwan wpatrując się w ogień, odganiał od siebie straszliwe wspomnienia, które zawsze powracały do niego tej nocy. Mimo upływu lat, jego ciało ponownie wzdrygnęło się na wspomnienie cisowej gorączki. W wieku siedmiu lat właśnie w noc taką jak ta, gdy za ścianami było słychać wycie wilków i śnieżycę, zachorował wraz z rodzeństwem na tę straszliwą chorobę.

Niewiele z tej nocy pamiętał. W koszmarach odwiedzała go jedynie postać przerażonej matki trzymającej bezwładne ciałko jego młodszego brata i kilka straszliwych przebłysków świadomości. Pamiętał ojca, który troskliwie wsadził całą ich czwórkę do lodowatej wody, którą rodzice trzymali zapobiegawczo właśnie z obawy przed tą chorobą.

Dziecię dębuWhere stories live. Discover now