35. Czy to już koniec?

158 28 129
                                    

Niczego nieświadoma Dziwa spojrzała z zadowoleniem na bezchmurne niebo. Uzbrojona w dwa wiklinowe koszyki, z drzemiącą w chuście córeczką, spokojnie stawiała swoje pierwsze kroki w starym zagajniku.

— Jak dobrze, że spotkałyśmy Wisię z jej bratem i mamą, to nam dokładnie wskazali, gdzie mamy iść — powiedziała do śpiącej córeczki.

Stary zagajnik rzeczywiście był idealnym miejscem na grzybobranie. Młoda matka postawiła jeden pusty koszyk na ziemi i rozglądając się po urokliwym o tej porze roku leśnym zakątku, ruszyła ku rosnącym dookoła grzybom. Bardzo lubiła borowiki i koźlarze, więc cieszyła się niezmiernie, że widzi je tutaj w takiej obfitości. Znajdująca się pod jej stopami grzybnia musiała być naprawdę imponująca.

Nucąc cichutko, cieszyła się tym naprawdę pięknym jesiennym dniem. Nim dotarła na swe docelowe miejsce grzybobrania, radowała oczy pięknie pokolorowanymi przez naturę liśćmi, które ozdabiały mijane przez nią drzewa. Leśna ściółka chrzęściła przyjemnie pod jej stopami, a ptaki umilały jej swymi głosikami czas.

Prędko nazbierała cały kosz borowików i podmieniwszy go, zabrała się za napełnianie drugiego koźlarzami. Idąc coraz głębiej w puszczę, starała się zapamiętać drogę, którą szła, by dotrzeć z powrotem do pozostawionego kosza.

Zdawało się jej, jakby las z chwili na chwilę stawał się coraz cichszy. Trochę ją to dziwiło, ale jako że nie widziała wokół siebie nic podejrzanego, spokojnie zbierała rozsiane po lesie koźlarze. Gdy jej koszyk był zapełniony do połowy, niespodziewanie poczuła, że musi odpocząć. Miała wrażenie, że zrobiło się jej odrobinę duszno. „To pewno przez parującą w lesie ziemię, teraz wszystko paruje po deszczu, a ścieżka jest bardziej mokra niż na początku zagajnika i drzewa rosną tu gęściej, to pewnie dlatego"pomyślała, szukając miejsca do odpoczynku.

Usiadłszy na przewalonym pniu drzewa, delikatnie odsłoniła fałdy chusty, w której drzemała jej córeczka. Pogładziwszy jej czarne włoski, poczuła jakiś dziwny powiew, który ją otoczył. Nie mając jak się obronić, bezwiednie pogrążyła się w nagłej ciemności.

Wierzba nie miała dziś zbyt dobrego dnia

اوووه! هذه الصورة لا تتبع إرشادات المحتوى الخاصة بنا. لمتابعة النشر، يرجى إزالتها أو تحميل صورة أخرى.

Wierzba nie miała dziś zbyt dobrego dnia. Pogoda był naprawdę piękna, lis, którego dokarmiała mięsnymi resztkami, zjawił się o tej samej porze co zwykle, grzyby dobrze się wysuszyły, ale ona, tak czy siak, czuła się źle. Intensywnie zastanawiała się, czy może jej coś nie dolega i przez to jest taka nie w sosie, ale nic jej nie bolało. Uczucie ogólnego niepokoju ciągnęło się za nią do popołudnia, kiedy to postanowiła wziąć się za coś bardziej produktywnego niż sortowanie ziół. Trochę brakowało jej dziś Jabłonki, mała na pewno poprawiłaby jej humor. Niestety była teraz na weselu jakiejś dalekiej kuzynki swego ojca i wiedźba była całkiem sama.

Dziecię dębuحيث تعيش القصص. اكتشف الآن