17. Wizje i przygotowania

74 13 38
                                    




Ogniska rozpalały się kolejno, zwiastując nadejście dobrobytu. Większość ludzi spała już spokojnie, nieświadoma nadejścia świętego omenu. Nowina miała się rozlać po Mateczniku rankiem, gdy czuwający przy sygnałach powrócą do swych wiosek, a obdarzeni wizjami wieszczowie i wiedźby wyjdą ze swych chat.

Lecz wśród zwyczajnych ludzi istnieli ci, którzy mieli dowiedzieć się o omenie we własny, niezwykły sposób. Mimo braku mocy każde żyjące nawiedzał specyficzny sen.

***

Mir spał spokojnie z wtulonym w jego boki rodzeństwem na ogromnym sienniku, gdy nagle nawiedził go przedziwny sen. Czuł ulotny zapach dymu, słyszał trzaskanie polan w ognisku i wielki szum wiatru. Wiedział, gdzie jest, lecz jego dorosły umysł wątpił w to, by miał prawo coś takiego pamiętać. Młodzieniec przez sen czuł wielkie, ciepłe dłonie okalające jego przedziwnie małe ciało. Uśmiechnął się przez sen. Już czuł, jak powoli budzi się z tej przedziwnej sennej mary, gdy wstrząsnął nim przeraźliwy dziecięcy krzyk.

Mała Czeremcha wczepiła się roztrzęsiona w starszego przyrodniego brata. Dziecięca bródka latała w jawnym przerażeniu, a z gardła wydobywał się szloch.

- Kk..rew, wszędzie straszna kk..rew. Końska wróżba mówiła prawdę - mówiła przerażona dziewczynka.

Zdezorientowane rodzeństwo pobudziło się i patrzyło z przestrachem na siostrę, a zaalarmowani rodzice wyszli z sypialni. Chłopak wypuścił dziecię mocy z objęć, by ta mogła poszukać ukojenia w ramionach swojej matki. Od wczesnego dzieciństwa mała miała potężne wizje, które pojawiały się w niezwykłej częstotliwości i były zawsze bardzo trafne. Rodzina zasmuciła się więc na wieść o tym, że to, co Topola odkryła jesienią podczas Święta Przodków, miało okazać się prawdą.

- Chyba miałem mój pierwszy jawny sen. Wyjdźmy zobaczyć, czy zapłonęły już ognie - powiedział Mir i wstał z siennika, zagarniając do siebie najmłodszego zaspanego braciszka.

Cała rodzina naprędce ubrała się w ciepły przyodziewek i wyruszyła na pobliskie wzgórze, gdzie mogli zaczekać na zapalenie się sygnalnego ognia. Czeremcha nie odczepiając się od matki, wyczekiwała spokojnie na wieść, którą poznała podczas wizji. Smutne dziewczęce oczy prześladowały ją razem z widokiem ociekającego posoką pola bitewnego. Nie wyrzekła jednak nic, nie chcąc psuć nikomu nowiny, która w swej naturze miała być czymś radosnym.

Nagle w ciemności zamigotał im prastary, jasnozielony płomień. Mir i ojciec uśmiechnęli się pod nosem, zerkając na siebie ukradkiem pełnymi ciepła wejrzeniami. Czeremcha odczepiła się od matczynej spódnicy i rzekła dorośle, ni to do siebie, ni do reszty rodziny.

- Gdy stanie się kobietą, potraktują ją niczym paradną klacz. Widziałam jej smutek i upokorzenie, widziałam haracz, jaki za nią przywiodą. Będzie zapłatą w straszliwej sprawie. Zabiorą jej święte prawo, ale nie wiem, jak na tym ostatecznie wyjdzie. Jej dalsza przyszłość to dla mnie zagadka.

***

Lipa spała spokojnie, rozkoszując się faktem, że jej najmłodsze dziecko ostatnimi czasy przestało się wreszcie wybudzać w środku nocy. Nagle, w sennej jawie, poczuła, jak spada. Obudziła się z uśmiechem.

- To już, Krzesimirze, miałam senną jawę. Czas pobudzić dzieci - powiedziała, szturchając śpiącego męża.

Kobieta wyszła ze skór, pod którymi leżała i naprędce nałożyła przyodziewek. Jawa sprawiła, że pomyślała o swoim ojcu. Że też musiał wtedy zemdleć i runąć z nią na klepisko. Miałaby ciekawszą jawę niż to okropne spadanie.

Dziecię dębuWhere stories live. Discover now