6. Pizza i złe podejście

113 9 16
                                    

hejka! 

Następny rozdział będzie pod koniec następnego tygodnia. 

Miłego!

#invisiblewatt 

Kyler Vale 

Wieczorem przyszedł do mnie Justin. Rzucił się na moje łóżko ze zbolałą miną. Odchyliłem się na krześle, patrząc na niego z politowaniem.

— Co się stało, bracie? — zapytałem, ściszając muzykę. Od dwóch godzin siedziałem nad lekcjami. Miałem do nadrobienia kilka rozdziałów z matmy i chemii. Musiałem się jeszcze wziąć za referat dotyczący Kamienia z Rosetty na historię. Carter wymyślił sobie od pięciu do dziewięciu stron. Chciałem dostać z tego jak najlepszą ocenę. Póki co chodziłem na te durne zajęcia z ekonomii, więc uzyskanie wysokiego stopnia stawało się dla mnie pewnego rodzaju pocieszeniem.

— Mam już dość — jęknął w moją poduszkę. Mam nadzieję, że jej nie obślinił, bo go chyba uduszę. — Nie chce mi się.

— Zachowujesz się jak małe dziecko — zauważyłem. — I powstrzymaj ślinotok. Nie będę spał na takiej poduszce.

— Beznadziejny jesteś, Kyle.

Roześmiałem się głośno.

Justin przewrócił się na plecy.

— Myślałem, że głowa mi wybuchnie od tego prawniczego bełkotu — powiedział markotnie. — Ojciec chyba myśli, że już wszystko ogarniam. A tak wcale nie jest. Nie rozumiem większości z tego co mówią. Jestem w ostatniej klasie liceum, a nie na aplikacji prawniczej.

— Musisz się przyzwyczajać, za kilka lat to będzie twoja codzienność.

Justin skrzywił się, jakby zjadł cytrynę.

— No tak. Ale mam jeszcze prawo narzekać, więc daj mi spokój.

— I musisz to robić tutaj? — zakpiłem.

— Twoje łóżko jest wygodniejsze.

Wywróciłem oczami.

— Zawsze możesz położyć się na podłodze — zacząłem. — Dywan jest całkiem miękki.

— Zero współczucia dla starszego brata.

Zastukałem końcówką ołówka w blat biurka.

— Dobrze, że powiedziałeś starszego — odparłem. — Bo faktycznie zachowujesz się jak stary dziad. Bez urazy oczywiście.

Justin chwycił poduszkę i rzucił nią we mnie. Uchyliłem się sprawnie, śmiejąc głośno. Żartowałem z niego, ale rozumiałem jego zmęczenie. Ojciec był ostrzejszy niż matka. Dawał wycisk Justinowi, który nie potrafił się sprzeciwić. Czasami powinien postawić swoje samopoczucie na pierwszym miejscu, a mniej przejmować się tym, co rodzice powiedzą. I tak wiedziałem, że on da sobie z tym radę. W moim przypadku skończy się to pewnie ucieczką z zajęć ekonomii. Nie miałem do tego głowy i mogłem to stwierdzić już po pierwszych lekcjach. A zmuszanie mnie do czegokolwiek mijało się z celem. Justin jednak potrafił wpasować się w rolę. Przyjmował to ze spokojem. Tylko czasami narzekał. Tak jak teraz.

— Musisz się wyluzować — zauważyłem. — Idziemy się gdzieś przejechać?

— Nie mogę — zaprotestował. — Muszę się uczyć.

Przewróciłem oczami. Ta jego perfekcyjność go kiedyś wykończy.

Podniosłem się z fotela i stanąłem nad Justinem.

Invisible  [Nowa wersja]Where stories live. Discover now