7. Inna perspektywa

103 7 24
                                    

Dajcie znać co myślicie!

tt: invisiblewatt 

Bradley Preston 

— Brady!

Izzy bezceremonialnie wpakowała się do mojego pokoju i rzuciła na łóżko, przygniatając mnie i jednocześnie przerywając cudowny sen. Od razu zapałałem chęcią mordu. Podniosłem nogi, zrzucając tą młodą jędzę. Izzy wylądowała na panelach. Pokazała mi środkowy palec. Bezczelna. Na pewno nie ode mnie się tego nauczyła. 

— Wstawaj, durniu — powiedziała, ciągnąc za koniec koca. — Ile można spać?

— Izzy, spadaj — wymamrotałem w poduszkę. — Jest środek nocy.

Moja młodsza siostra prychnęła głośno.

Usiadła na obrotowym krześle i zaczęła na nim jeździć po pokoju.

Nie mogłem z nią. Ona robiła wszystko, żeby mnie denerwować. Po prostu obrała sobie to za cel w życiu. Tego byłem pewien na sto procent.

— Jest przed dziesiątą— odparła. — Rodzice czekają z śniadaniem.

— To sobie poczekają.

— Kazali ci przyjść, durniu.

— Jeśli jeszcze raz mnie obrazisz, to twoja głowa wyląduje w zimnej wodzie — zagroziłem. — Widok ciebie, przypominającej zmokłą kurę, będzie wart wyjścia z tego ciepłego łóżka.

Izzy zakręciła się na krześle. Na moje nieszczęście cholernie skrzypiał, więc każdy jej ruch doprowadzał mnie do szału. Kiedyś ją zabiję. Przysięgam. Sąd mnie uniewinni i przyzna rację oraz odszkodowanie. Tak będzie. Tego też byłem pewien. Młodsze siostry stworzono, żeby irytować starszych braci.

— Nie strasz nie strasz, bo się zesrasz — odpowiedziała. Jęknąłem przeciągle. Co za nieznośna typiara. Na bank ją podmienili w szpitalu. — Poza tym to ja mam twoje kompromitujące zdjęcia. Szczególnie jedno, jak miałeś pięć lat i...

Wstałem gwałtownie, tego już było za wiele. Izzy kiedyś dopadła album mamy, gdzie trzymała moje żenujące zdjęcia z dzieciństwa i porobiła ich kopie. Kilka wysłała nawet do Cody'ego, który nabijał się ze mnie przez dwa tygodnie. Nie potrzebowałem kolejnych docinek na temat moich skrzywionych min. Jako pięciolatek byłem okropnie wkurzający. Widocznie to przeszło na Izzy. Ma piętnaście lat, a zachowuje się gorzej ode mnie. Tragedia.

Izzy roześmiała się głośno.

— Wiedziałam, że to zadziała. — Uśmiechnęła się niczym kot z Cheshire. — To teraz możesz zwlec swoje cztery litery na dół, kochany bracie. — Puściła mi oczko.

Zgrzytnąłem zębami. A mogłem sobie jeszcze smacznie pospać. Chłodne panele i okropna pogoda za oknem, jeszcze bardziej kusiły, żeby zagrzebać się pod kołdrą. Tylko Izzy miała z rana dużo energii. Może to i dobrze. W ostatnim czasie rzadko się tyle uśmiechała. Niech jej będzie. Poświęcę się. Zejdę na to śniadanie.

— Przyjdzie taki dzień, że poczujesz moją zemstę, która będzie niewyobrażalnie piękna. I wtedy ja się będę śmiał ostatni — obiecałem.

Izzy nic nie robiła sobie z moich gróźb. Byłem od niej starszy o dwa lata, ale ona w ogóle się mnie nie bała. Jeszcze się ze mnie naśmiewała. Zero szacunku dla starszych.

Izzy podniosła się z cwanym uśmieszkiem, który nie zwiastował nic dobrego. Jej nie można było ufać. Nie wiadomo z czym wyskoczy. Sam będę musiał znaleźć na nią jakiegoś haka, żeby to potem bezczelnie wykorzystywać.

Invisible  [Nowa wersja]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz