9. Niebieskie cukierki i niezbyt mili goście

102 8 35
                                    

Miłego!

Dajcie znać, co myślicie!

Zapraszam na Twittera pod hasztag #invisiblewatt 

Kyler Vale 

Nie chciało mi się wstawać w poniedziałek.

Weekend totalnie mnie wykończył, nie tyle pod względem fizycznym, a psychicznym. Najpierw w sobotę musiałem jechać z matką do firmy, w której była główną księgową i miała tam chody. Miałem przyglądać się jej pracy oraz robić jakieś proste zadania. Okropnie mnie to nudziło i byłem pewien na sto procent, że nie będę tego kontynuować w przyszłości. Nie mogłem się odnaleźć w tych wszystkich tabelach, obliczeniach i finansowym bełkocie. Chciałem z nią o tym porozmawiać, ale gdy tylko poruszyłem ten temat w domu wybuchła kolejna kłótnia. Ojciec stwierdził, że do niczego się nie nadaję, matka dodała, że przy takim moim zachowaniu nie będą opłacać mi studiów. I w sumie mogę robić to co chcę, bo oni już nie mają do mnie siły. Super. Jak zawsze wszystko skierowało się do mojego leniwego podejścia do życia. Według rodziców nie byłem tak ambitny jak Justin. I do niczego nie dojdę. 

Blablabla.

Powtarzali mi tak dużo razy, że naprawdę w to uwierzyłem.

Może to nie w ekonomii był problem, a we mnie. Może nie nie starałem się tak dużo. Może naprawdę byłem tak beznadziejny. Nie miałem pojęcia, ale miałem coraz bardziej dość mojej rodziny. Szczególnie, kiedy po tym całym ochrzanie, Justin został pochwalony, bo on mimo dużej ilości nauki, uczestniczenia w olimpiadzie z matematyki i innych obowiązków, potrafi się zachowywać. Wspaniale. Nic, tylko bić mu pokłony za jego wszechobecną dobroć. Jeśli będę chciał się bardziej dobić, powieszę sobie na ścianie zdjęcie brata, aby każdego kolejnego dnia przypominało mi o tym, że nigdy mu nie dorównam.

Oczywiście Justin się do mnie nie odzywał. Próbowałem z nim pogadać. Kilka razy przez weekend, ale jakbym gadał do ściany. Uparł się, że on już w niczym nie będzie mnie słuchał, mimo tego, że sam chciał się pogodzić. Dla niego najważniejsze były egzaminy, studia i kasa wpływająca od rodziców na konto bankowe. On nie musiał się przejmować. Nawet jakby zrobił coś okropnego, to wina i tak spadłaby na mnie. Bo na pewno go do czegoś zmusiłem. Przecież ktoś tak perfekcyjny, nie może popełniać błędów. Byłem ciekaw, ile Justin tak jeszcze pociągnie. Pewnie jak już wyjedzie na studia, to całkowicie mu odwali. Wtedy trafi na ludzi podobnych do siebie. Żyjących w złotej bańce, przekonanych o swojej wielkiej przyszłości. Mógłby czasami zejść na ziemię.

Chciałem się z nim pogodzić. Naprawdę. Mieć z nim kumpelską relację. Przez moment myślałem, że już byliśmy na dobrej drodze, ale jak zawsze wszystko się spieprzyło. A chciałem być dla niego miły.

Żałosne.

Nigdy nie pozbędę się  łatki durnego dzieciaka. Rodzice nie mogli zaakceptować, że popełnianie błędów, to normalna ludzka sprawa. Czego oni oczekiwali od siedemnastolatka? Wiedzy, którą posiadają dorośli? No chyba się przeliczyli w tej kwestii. Podobno człowiek uczy się całe życie. Niestety ja jeszcze się nie nauczyłem, że Justin wybierze stronę rodziców, choćby nie wiem co. Dobra, może perspektywa odcięcia od kasy, to jakiś mały powód, aby koło nich skakać. Ale z drugiej strony, nie musiałem iść na prywatną uczelnię. Te publiczne też dałby mi wykształcenie. Wszędzie trzeba się uczyć, więc raczej dam sobie spokój z tymi zajęciami z ekonomii. Miałem tego serdecznie dość. Podobnie jak tego, że rodzice mnie cisnęli bez powodu. W zeszłym roku przyznałem się do moich durnych akcji, zrozumiałem swoje błędy, wziąłem konsekwencje na klatę. Ile razy będą mi to wypominać, skoro przez ten czas nie dałem im powodów do złości. Widocznie nadal bolał ich fakt, że chciałbym podążać za swoimi marzeniami, a nie sztywnymi regułami państwa Vale.

Invisible  [Nowa wersja]Where stories live. Discover now