15. Kłamstwa

77 7 11
                                    

Dzisiaj trochę krótszy rozdział.

Miłego!

Dajcie znać, co myślicie! 

#invisiblewatt 

Justin Vale 

Kyler był na mnie wściekły.

Rodzice krążyli po salonie, patrząc na szkody zrobione przez moich znajomych. Ciągle im powtarzałem, żeby uważali jak chodzą, ale po kilku wypitych piwach, zachowywali się jak bydło.

Minęły dwie godziny od momentu ich przyjechania i tego, jak zrzygałem się na sofę. Najlepsze w tym wszystkim było, że i tak ich urobiłem. Opowiedziałem swoją wersję wydarzeń w taki sposób, abym to ja wyszedł z tego czysto. Nie miałem zamiaru przyznawać się, kto był pomysłodawcą imprezy. Nie mogłem stracić mojej pozycji. Zbyt wiele lat na nią pracowałem, żeby teraz dać się złapać jak ostatni kretyn.

Cóż. Za to znalazłem innego kretyna, który weźmie na siebie konsekwencje.

Chciało mi się śmiać w duchu z miny mojego brata.

Rodzice są tak wściekli, że od razu uznali winę Kyle'a.

Mój brat siedział w kuchni, przy blacie i wpatrywał się pustym wzrokiem w ścianę.

Bolała mnie trochę głowa. Nie powinienem mieszać zioła i wódki, ale jakoś tak wyszło. Bobby zdobył inny  towar i musiałem spróbować. Nie przypadł mi do gustu, jednak  chciałem się w końcu dobrze bawić. Bez względu na wszystko. Nawet zwrócenie zawartości żołądka, nie sprawiło, że stałem się podejrzany. Powiedziałem rodzicom, że napiłem się jakiegoś przypadkowego picia, które było z wódką. Oczywiście podkręciłem swoją obecność na imprezie. Dla rodziców byłem przykładnym synem, próbującym powstrzymać młodszego brata przed robieniem głupot.

I jak zawsze mi się udało.

W duchu uśmiechnąłem się perfidnie.

Kyle mógł trzymać moją stronę. Wtedy wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej. Ale skoro ten kretyn musi chodzić swoimi ścieżkami, to ma teraz za swoje. Sam mógłby zdobyć uznanie rodziców, gdyby przestał się rzucać i marzyć o jakiś pierdołach. W przyszłości mógłby mieć wszystko. Bo ja nie zamierzam dać się złapać z niczym. Zawsze będę dla nich nieskazitelnym synem. Czego bym nie zrobił, wina pójdzie na kogoś innego. To było bardziej uzależniające niż narkotyki. To poczucie wyższości, władzy i bezkarności. Mogłem robić, co chciałem, bo nikt mnie o nic nie podejrzewa. A ta impreza była tego dowodem. Wystarczyło zrobić skruszoną minę, nałożyć rodzicom makaron na uszy, a potem siedzieć cicho i słuchać, co się wydarzy.

Kyle powinien się ode mnie uczyć.

Miałby lżej w życiu.

Ale skoro chce pozostać osłem, to droga wolna.

I tak się na nim zemściłem za olewanie mnie.

Powinien trzymać się ze mną, a nie z tymi swoimi nowymi przydupasami i głupim wujkiem.

— Albo się przyznasz albo pożegnasz się z telefonem i samochodem — zagroził ojciec. Uśmiechnąłem się cynicznie w duchu. — Wybieraj.

Kyler zacisnął dłonie w pięści.

Rzucił mi tak nienawistne spojrzenie, że poczułem lekkie ciarki.

— To nie był mój pomysł — powtórzył ze złością. — Dlaczego wszystko co złe, to moja wina?

Ojciec prychnął pod nosem.

Matka podeszła do barku i nalała sobie wina do kieliszka. Milczała od dłuższej chwili.

Invisible  [Nowa wersja]Where stories live. Discover now