Było upalne lato. Meta, Łysy, Kosiarz i Singer siedzieli znudzeni na trawniku na jednym z typowych PRL-owskich blokowisk.
- Nudzi mi się! - jęknęła Meta kładąc się na trawie.
- Gorąco mi! - narzekał Singer i zaczął ściągać z nóg swoje glany by dać stopom trochę odetchnąć.
- Idziemy na piwo? - zaproponował Łysy
- Nie chce mi się... - powiedziała Meta - piwo śmierdzi!
- Wcale nie! - oburzył się Kosiarz.
- Te twoje szczyny, które ty zawsze przynosisz to akurat tak - powiedział Łysy.
Kosiarz udawał obrażonego. Po chwili jednak przestał i zwrócił się do pozostałych - Jedziemy do mnie? Może trochę pogramy?
- Jest za gorąco żeby grać... - Powiedział Łysy. Gdy Meta to usłyszała aż z szoku podniosła się z trawy. Nie mogła uwierzyć, że już nawet Łysemu nie chce się grać
- Łysy możemy wbić do ciebie na chatę? - zapytał Singer.
- Nie ma opcji - odpowiedział - mój stary zabronił mi zapraszać znajomych po ostatniej akcji...
- A okej... Meta a do ciebie na chatę możemy wbić? - spytał Singer.
- Też nie ma opcji - odpowiedziała - mój ojciec śpi.
- o tej porze?! Jest wpół do pierwszej...
- pracuje na zmiany. Całą noc był w pracy więc teraz śpi.
- Aha... - Singer był zawiedziony - nie mamy gdzie się podziać! - jęknął, udając płaczliwy głos i rozkładając ręce położył się na trawie.
- Ej chłopaki - powiedziała Meta - przypomniało mi się, że moi rodzice kupili rok temu działkę, może tam pójdziemy?
- a daleko to?
- no tak z 20 minut piechotą stąd.
- za długooo - jęknęli Kosiarz i Singer jednocześnie.
- ale chwila... - Singer wyglądał jakby w jego głowie zrodził się właśnie najchytrzejszy plan - Łysy piłeś już dzisiaj?
- nie...
- A zawieziesz nas taaam? - Singer zrobił słodkie oczka. Kosiarz i Meta zrobili to samo. - Prosimyyy!
- No dobra! niech wam będzie!
- YAY! - ucieszyła się cała trójka.
Łysy był jedynym z ich bandy, który miał prawo jazdy. Meta była jeszcze w trakcie kursu, Kosiarz był za młody żeby prowadzić a Singer nie przeszedł psychotestów i nigdy nie będzie mógł legalnie usiąść za kółko.
Wszyscy poszli pod blok Łysego. Cała czwórka wpakowała się do jego malutkiego samochodziku.
- Kiedy kupisz sobie porządną, męską furę?! - drwił Kosiarz.
- spadaj! - odpowiedział Łysy - może i wygląda jak wygląda ale za to prowadzi się jak marzenie!
Łysy najwidoczniej bardzo kochał swoje auto.
Otworzyli wszystkie okna w pojeździe i szyber dach. Łysy puścił jakiś black metal. Meta nie przepadała za tym gatunkiem muzyki ale nie narzekała respektując zasadę, że kto prowadzi ten wybiera repertuar.
Jechali w stronę działek a ludzie na ulicy patrzyli się z przerażeniem w oczach na widok bandy metali i słysząc darcie mordy dochodzące z samochodowych głośników.
YOU ARE READING
Metalowcy
General FictionGrupa nastolatków, pokrzywdzonych przez swoje rodziny, próbuje pomóc sobie nawzajem i osiągnąć sławę jako muzycy metalowi.