29

18 3 0
                                    

Po kilku godzinach poszukiwań Meta, Skóra i Singer mieli już dość i uznali, że wrócą do domu i powiedzą o wszystkim mamie Skóry. Może później wszyscy razem spróbują poszukać Kosiarza. 

.

.

.

Łysy jechał z szefem w stronę pizzerii. Przejeżdżali właśnie przez tą dzielnicę, przed którą szef ostrzegał Łysego. Zobaczyli jakiegoś faceta idącego wzdłuż ulicy, Łysy zwolnił i otworzył okno. Szef trochę spanikował bo nawet on, tutejszy, nie chciał mieć do czynienia z jakimiś menelami kręcącymi się po osiedlu. 

- What are you doing? - zapytał ale Łysy machnął na niego ręką sugerując, że wie co robi. 

.

.

.

Kosiarz którąś już godzinę błąkał się ulicami na obrzeżach miasta. Niebo zostało przykryte chmurami przez co zrobiło się też chłodniej. Koszi nie wiedział co ma robić dalej, zaczął już nawet rozważać opcję spróbowania się z kimś dogadać choćby na migi by dowiedzieć się, którędy do domu. 

- Dobra, następną osobę jaką spotkam pytam o drogę! - pomyślał. Jednak ulice były puste i Koszi nie miał szans na zdobycie jakiejkolwiek wskazówki. 

Wtedy usłyszał samochód podjeżdżający do niego od tyłu. Nie zwrócił na niego większej uwagi ale wtedy samochód się zatrzymał tuż przy nim. Kosiarz zaczął się bać. Czemu jakiś obcy typ podjeżdża do niego na pustej ulicy, gdzie nikt pewnie by nawet nie usłyszał jego wołania o pomoc? Szyba samochodu uchyliła się. Kosiarz zaczynał już rozważać którędy w razie czego uciekać kiedy usłyszał znajomy głos. W dodatku mówił po polsku!

.

.

.

Szef pizzerii nie mógł zrozumieć dlaczego Łysy zatrzymał się by pogadać z tym podejrzanym facetem na poboczu. W dodatku rozmawiali po polsku.

- Przecież nikogo tu nie zna. Z kim on może gadać? - Myślał. 

- Ej! A ty co tu robisz? - Łysy zawołał do typa idącego przy drodze. Okazało się, że to Kosiarz.

- Łysy! Znalazłeś mnie! - ucieszył się Koszi i podbiegł do samochodu. 

- Don't worry - zwrócił się Łysy do swojego szefa - He is my friend.

- H-heloł - powiedział nieśmiało Koszi. - Zwiedzaliśmy miasto z pozostałymi i się zgubiłem - powiedział do Łysego. 

- Zwiedzaliście centrum co nie?

- Tak

- To jak do cholery znalazłeś się tu?! Kawałek stąd jest...

- Próbowałem wrócić do domu...

- Dobra, wsiadaj, odwiozę cię - powiedział Łysy - Would that be alright? - spytał szefa. Szef, jeszcze trochę w szoku, zgodził się. Koszi wsiadł do samochodu i wszyscy pojechali w stronę pizzerii. Gdy już tam dojechali Łysy uzgodnił ze swoim przełożonym szczegóły dotyczące pracy a gdy wszystko było już jasne poszli z Kosiarzem do domu. 

- Jak to możliwe, że zgubiłeś się aż tak? - Łysy nadal się nad tym zastanawiał - wygląda na to, że twoja orientacja w terenie jest jeszcze gorsza niż twój angielski. 

Koszi walnął Łysego w ramię, Łysy mu oddał, obaj zaczęli się śmiać. 




Random ilustracja

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Random ilustracja

MetalowcyWhere stories live. Discover now