38

21 2 2
                                    

Meta, Singer i Koszi świętowali w klubie. Przyjaciele opowiedzieli Kosziemu o tym co się u nich ostatnio działo i o tym, dlaczego tak desperacko szukali pracy. Koszi był zdziwiony.

- Meta czemu wcześniej mi nie powiedziałaś o tym jak traktuje cię ojciec?

- Nie tylko tobie! - krzyknął Singer - Ja też się dopiero parę dni temu dowiedziałem!

Koszi spojrzał pytająco na Metę. 

- A co ja wam miałam gadać. - odpowiedziała krótko i zmieniła temat. - Wracamy? Musimy być jutro przytomni w pracy?

.

.

.

Łysy, Skóra i jego koledzy imprezowali jeszcze długo po zakończeniu koncertu. Gdy w końcu o czwartej nad ranem dotarli do domu Skóra zorientował się, że czegoś brakuje, a raczej kogoś. 

- O kurwa! Przecież na koncert poszliśmy z moim ojcem a wracamy bez?! Gdzie on jest?

- Nie wiem ale... - i tu już dalszej części odpowiedzi Łysego nie dało się zrozumieć bo słowa zmieniły się w pijacki bełkot. 

- Wow, dzięki, pomocny jesteś - Skóra przewrócił oczami. Poszedł do domu potykając się przy tym na schodach, które prowadziły do drzwi. Gdy wpadł do środka zobaczył swojego tatę śpiącego na kanapie. Gdy zobaczył, że zguba się znalazła uspokoił się i od razu zasnął na podłodze na przedpokoju. 

.

.

.

Tymczasem Meta i Singer szykowali się na swój pierwszy dzień w pracy. Poprzedniego wieczoru pożyczyli od Kosiarza pieniądze na bilety na autobus, obiecując, że jak tylko dostaną wypłatę to mu oddadzą. Kosiarz odmawiał, mówił, że nie muszą, ale Meta miała godność, a Singer nie chciał wypaść na jej tle gorzej, więc upierali się, że oddadzą. 

Warsztat był w przeciwną stronę niż lodziarnia, więc Meta i Singer rozdzielili się już na przystanku. 

- Powodzenia!

- I nawzajem! 

Gdy Meta dotarła do lodziarni zapoznała się z dziewczyną, z którą miała pracować. 

- Hej, jestem Agata i pracuje tu od czerwca. Szefowa mówiła mi, że dziś przyjdzie ktoś nowy. 

- Hej, to ja jestem tym "kimś nowym" jestem Meta, miło poznać.

Dziewczyny podały sobie ręce.

- Meta? To dość nietypowe imię... - powiedziała Agata otwierając kluczem drzwi lodziarni.

- To zdrobnienie od mojego pełnego imienia - Metamfetamina - Powiedziała Meta śmiertelnie poważnie. Agata spojrzała się na nią zdziwiona. - Żartuje! - Zaśmiała się Meta - To ksywka, którą nadał mi przyjaciel. 

- Skąd pomysł na taką ksywkę?

- W sumie nie jestem pewna... Myślę, że to może mieć coś wspólnego z moim ulubionym zespołem. 

- A co to za zespół?

- Metallica. Ten przyjaciel, który pierwszy zaczął mówić na mnie Meta, wcześniej zwracał się do mnie "Fanie Metalliki", myślę, że Meta to skrócenie tego tytułu. 

- Oh, okej - Agata przestała drążyć temat i razem z Metą zaczęły przygotowywać lodziarnię na przyjście klientów. 

MetalowcyWhere stories live. Discover now